Dziewczynka z muzeum w Salcie
KATARZYNA GAPSKA • dawno temuDziewczyna siedzi w kucki, ma przymknięte oczy i rozchylone lekko usta. Białe zęby kontrastują z ciemną karnacją i czarnymi włosami. Jest drobna i wygląda na zmarzniętą. Szczelnie otula się brązowym pledem. Robi to od kilkuset lat, kiedy na szczycie Wulkanu Llullaillaco wraz z dwójką młodszych dzieci została złożona w ofierze inkaskim bogom.
Dziewczyna siedzi w kucki, ma przymknięte oczy i rozchylone lekko usta. Białe zęby kontrastują z ciemną karnacją i czarnymi włosami. Jest drobna i wygląda na zmarzniętą. Szczelnie otula się brązowym pledem. Robi to od kilkuset lat, kiedy na szczycie Wulkanu Llullaillaco wraz z dwójką młodszych dzieci została złożona w ofierze inkaskim bogom. La Doncella jest mumią i mieszka dzisiaj w specjalnie klimatyzowanej gablocie w Museo de Arqueología de Alta Montaña w Salcie w Argentynie. Jej delikatną skórę chroni wysokiej klasy aparatura w dzień i noc, by w pomieszczeniu nie zmieniła się wilgotność i nie podniosła temperatura. Trzynastolatka przebywa w wiecznym chłodzie, takim jaki panuje wysoko w Andach.
Miasto Salta położone jest w strefie aktywności sejsmicznej, dlatego muzeum posiada własne generatory prądu, oraz zapasowe chłodnie na wypadek nagłego trzęsienia ziemi. W razie konieczności Doncella ma być wywieziona w bezpieczne miejsce samolotem gubernatora prowincji. Nie wolno jej fotografować, aby błysk flesza nie uszkodził jej delikatnego ciała.
Ta drobna dziewczynka wniosła bardzo dużo w badania nad tak zwanym capacocha, czyli inkaskim rytualnym składaniem dzieci w ofierze. La Doncella ma bowiem idealnie zmumifikowane ciało. W jej sercu i w płucach zachowała się krew mająca kolor czerwony, tak jak w organizmie żywej osoby. Na jej palcach widoczne są linie papilarne i okruchy liści koki na ustach. Dzięki temu naukowcy, mogli dowiedzieć się, jak wyglądała dieta dziewczyny tuż przed śmiercią i kilka lat wcześniej. Początkowo dziecko dostawało skromne pożywienie bazujące na ziemniakach. W pewnym momencie zaczęła jeść lepiej, spożywała mięso i kukurydzę. Została wybrana na ofiarę i to na krótko odmieniło jej los.
Doncellę odkrył amerykański archeolog Johan Reinhard, który wraz ze swoją ekipą wspinał się wśród chmur na wysokość 6739 m n.p.m., na szczyt największego aktywnego na Ziemi wulkanu. W muzeum w Salcie można obejrzeć film z tej trudnej ekspedycji. Opatuleni w kombinezony badacze przy szalejącym z prędkością 120 km na godzinę wietrze z wielkim trudem, ale i niezwykłą ostrożnością wydobywają ze zmarzniętej ziemi mumie indiańskich dzieci. Trzeba być doświadczonym archeologiem, aby w takich warunkach dostrzec prostokątny grobowiec. Trzeba też być zwinnym i wytrzymałym, by wpełznąć do lodowej jamy i odszukać mumie. Oprócz ciał dzieci naukowcy wydobyli z grobowca 35 zachowanych w idealnym stanie posążków ze złota, srebra i muszli, zabawki i naczynia. Inkowie godnie wyprawili dzieci w zaświaty.
Dlaczego kapłani maszerowali wiele dni z dziećmi wśród śniegu i wiatru? Inkowie wierzyli, że w górach biorą początek życiodajne deszcze, od których zależą urodzaj pól oraz płodność zwierząt. Ofiary składane wysoko w górach uznawano bliższe bogom. Inkowie nie byli okrutni wobec swoich ofiar. Wierzyli, że tylko najcenniejsza ofiara może przebłagać bogów, dlatego dzieci przeznaczone na ofiary musiały być idealne pod względem fizycznym. Kiedy zostały wytypowane na śmierć, otrzymywały krótki czas pełen przywilejów. Były lepiej traktowane i karmione.
Ich śmierć następowała wskutek wycieńczenia i ochłodzenia organizmu i nie była związana z przemocą. Odurzone narkotykami i alkoholem zasypiały w wysokich górach.
W muzeum w Salcie pokazano tylko Doncellę, pozostałe dwie mumie są jedynie na fotografiach. Jej wystawienie wiązało się z protestem andyjskich Indian, którzy nie chcieli widzieć swoich przodków zamkniętych w gablocie.
Dziś w odwiedziny do trzynastoletniej panny przychodzą tłumy. Niewielkie sale muzeum pełne są gości od rana do wieczora. Korzysta na tym miasto. Położona wśród kolorowych gór i gigantycznych kaktusów Salta ma kosmopolityczne oblicze.
Jej urok tkwi w zadbanych uliczkach, kolonialnej architekturze i w spokoju mieszkańców. Łatwo tu spędzić tydzień i nie odczuć upływającego czasu. Salta linda, Salta hermosa (Salta piękna, Salta przystojna) powtarzają Argentyńczycy. Salta sławna dzięki La Doncelli, należałoby dodać.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze