„Wysoki. Śmierć i życie na Palm Island”, Chloe Hooper
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuChloe Hooper bada ginący świat Aborygenów, gdzie występek i bieda kontrastuje z ostatnimi przejawami ich ciekawej kultury. Fascynujący reportaż naświetla wewnętrzne konflikty targające Australią. Książka podejmuje temat rasizmu.Oopowiada o tym, jak ludzkie przywary generują wielkie nieszczęścia.

Tytułowy Wysoki to Christopher Hurley, starszy sierżant australijskiej policji, pracujący na wyspie Palm Beach, zaludnionej przez Aborygenów. Pewnego dnia natknął się na Camerona Doomagee, który, będąc pod wpływem alkoholu, wyśpiewywał piosenkę niemiłą każdemu glinie. Podczas aresztowania doszło do szarpaniny. Godzinę później Camerona znaleziono martwego w celi. Sekcja wykazała pęknięcie wątroby, zapewne wskutek dociśnięcia jej do kręgosłupa. Ta przypadkowa śmierć wywołuje lawinę zakończoną sensacyjnym procesem. Jak było naprawdę? Wysoki natłukł Camerona czy nie natłukł? Oczywiście, że tak. Ale udowodnienie mu winy nastręcza pewne trudności, można powiedzieć, że gdyby Cameron był biały, Hurley z miejsca poleciałby do pudła. Idąc tym tropem – czy sierżant w ogóle uderzyłby białego Camerona? Albo inaczej – odpowiadają obrońcy policjanta – biały Cameron na pewno by się nie awanturował. Reporterka Chloe Hooper niezwykle umiejętnie wchodzi w tę trudną materię, znajdując zrozumienie dla obu stron.
Wydarzenia, które doprowadziły do procesu i sam proces naświetlają wewnętrzne konflikty targające Australią, jakby w tych dwóch figurach, w martwym Aborygenie i ogromnym policjancie zawarły się dwie cywilizacje, z których jedna skazana jest na zagładę. Właściwie, już jest po niej. Aborygenów nie da się ocalić, zapewne niedługo znikną niczym ludy syberyjskie. Chloe Hooper bada ten ginący świat, gdzie występek i bieda kontrastuje z ostatnimi przejawami ich fascynującej kultury. Opowieści o Hurley’u są przekazywane ustnie, na kształt dawnych mitów, rysunki jego postaci pojawiają się na skałach. Kto wie, może to już ostatnia taka historia?

Fascynujący reportaż Chloe Hooper opowiada o tym, jak ludzkie przywary generują wielkie nieszczęścia. Cameron był tęgim pijakiem o agresywnych tendencjach, na śmierć nie zasługiwał żadną miarą. Christopher Hurley to typ cynicznego karierowicza, który wybrał pracę w trudnym miejscu, by szybciej awansować w policyjnej hierarchii. Na co dzień troszczył się o Aborygenów (ci odpłacali mu szacunkiem, o który u nich trudno), co nie przeszkadzało mu bałamucić kolejne miejscowe panny. Raz puściły mu nerwy, uderzył za mocno, zdarzyło się nieszczęście nie do odwrócenia. Gdyby ktoś zaczął mnie lżyć od najgorszych, niechybnie zrodziłaby się we mnie myśl, aby mu przysolić. Zbrodnia, w opinii Hooper nie rodzi się z czarnych serc knujących nikczemne plany. Popełniają ją ludzie w gruncie rzeczy przyzwoici, którym los rzuca kłody pod nogi.
To samo dotyczy rasizmu, o którym ta książka opowiada. W wypadku Australii stanowi on wynik niesłychanie skomplikowanego splotu uwarunkowań. Sama historia kontynentu wydaje się mieć kluczowe znaczenie. Kolonizatorzy nie mieli żadnych kłopotów z pacyfikacją Aborygenów i konsekwentnie spychali ich na margines umacniającej się państwowości. Dziś miejscowi nie zachowali zbyt wiele ze swojego dziedzictwa, zniknął skomplikowany system wierzeń i tradycyjne pieśni, na pierwszy plan wyłoniła się wódka. Aborygeni wskazują białych jako winnych swojego losu, biali z kolei wytykają im nieróbstwo, nieustanne konflikty z prawem i zaawansowany alkoholizm. Wątpię, żeby sprawa Hurley/Doomadgee zmieniła ten stan rzeczy.

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze