„Trzynaście powodów”, Jay Asher
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuPowodów śmierci było trzynaście, a każdy po przesłuchaniu kasety będzie czuł się bezpośrednio odpowiedzialny za śmierć głównej bohaterki. Hannah zostawiając swój szczególny list samobójczy - nagrane kasety - próbuje udowodnić, że jej los, w pewnych okolicznościach, mógłby stać się udziałem każdego. Zapis dialogu pomiędzy przerażoną dziewczyną, a zimnym psychiatrą należy do najbardziej wstrząsających fragmentów książki.
Rzadko zdajemy sobie sprawę z rzeczywistego znaczenia naszego postępowania. Zdaniem Jaya Ashera dzieje się tak ponieważ nie umiemy rozpoznać nadziei i emocji innych. No bo i jak? Słowa wypowiedziane lekko i przypadkiem ranią do żywego, drobne gesty stanowią efekt wielotygodniowych przemyśleń i tak dalej, wreszcie, można odnieść wrażenie, że jesteśmy obcymi w świecie obcych i każdy mówi innym językiem. Z drugiej strony, wszyscy chcą chyba tego samego, czyli miłości, zrozumienia i żeby jeszcze pieniążki dowieźli. To niedogadanie się czasem jest przyczyną tragedii, przynajmniej w Trzynastu powodach.
Clay jest zwykłym nastolatkiem. Pewnego dnia otrzymuje paczkę z siedmioma kasetami. To ostatnia przesyłka od Hannah, koleżanki ze szkoły, która niedawno popełniła samobójstwo. Dziewczyna relacjonuje jak do tego doszło, podaje tytułowych trzynaście powodów, a każdy związany jest z innym człowiekiem, miejscem, wydarzeniem. Każdy też rozpatrywany z osobna wydaje się nieszczególnie istotny, złożone razem składają się na nieszczęście. W końcu nie każdy zabija się w skutek jakiegoś potwornego wydarzenia. Żarty koleżanek i kolegów, niepowodzenia w miłości, ogólne niezrozumienie sprawiły że Hannah sięgnęła po tabletki. Nie jest łatwo o tym pisać.
W Trzynastu powodach rzeczy najmocniejsze rozgrywają się poza kadrem. Wyobraźnia dopowiada. Asher po prostu opisuje chłopaka ze słuchawkami na uszach, jak wędruje od człowieka do człowieka, wpada do różnych miejsc, coraz bardziej roztrzęsiony za każdą zmianą taśmy. Jego dramat pozostaje niedopowiedziany za sprawą oszczędnej narracji, sami zgadujemy, kiedy jego ruchy zaczynają robić się coraz bardziej nerwowe, kiedy zaczyna się pocić, trząść się, a kiedy płakać. Od pojedynczych zdań wyprowadzamy całe struktury emocjonalne i łańcuchy wspomnień, a trzystustronicowa książka rozrasta się na całe tomy już w głowie czytelnika.
I jeszcze Hannah. Tylko jej głos, w gruncie rzeczy suche zdania w słuchawkach – a w głowie wyświetla się obraz dziewczyny zrozpaczonej, metodycznie planującej własny koniec. Da się ją dostrzec, jak siedzi u siebie w pokoju, nagrywa kolejne taśmy ze świadomością, że tylko one oddzielają ją od umierania i jest ich coraz mniej. Przypomina to tykanie zegara w celi śmierci, albo powolne kroki w stronę elektrycznego krzesła. Rozpaczliwy zwrot ku życiu, próba ocalenia siebie w rozmowie z psychiatrą okazuje się ślepą uliczką, zapis tego dialogu pomiędzy przerażoną dziewczyną, a zimnym człowiekiem należy do najbardziej wstrząsających fragmentów książki.
Hannah, na przemian ignorowana i obmawiana, wysyłając kasety podejmuje rozpaczliwą próbę zwrócenia na siebie uwagi, w myśl zasady: muszę się zabić, żeby stać się istotną. Kryje się w tym jakaś mściwość z tego względu, że powodów śmierci było trzynaście, a każdy po przesłuchaniu kasety będzie czuł się bezpośrednio odpowiedzialny. Trudno by człowiek nad grobem życzył dobrze tym, którzy go zawiedli lub troszczył się o ich dobre samopoczucie. Hannah zostawiając swój szczególny list samobójczy próbuje jednak udowodnić, że jej los, w pewnych okolicznościach, mógłby stać się udziałem każdego.
Wartość Trzynastu powodów leży nie w samej opowieści, lecz w zabiegu formalnym. Sama historia należy do tych smutnych, banalnych opowieści o jakich czasem słyszymy: był sobie młody człowiek, którego nikt nie rozumiał i człowiek ten skończył ze sobą. Smutne, lecz ograne. Rozbijając tę opowieść na relację Claya i zapis nagrania z kaset Asher uzyskuje przejmujący efekt.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze