„Historia ruszyła z kopyta”, Maria Graczyk
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuZbiór wywiadów. Książka dzieli się na cztery części: poświęcone Polsce, naszym sąsiadom, Europie z Rosją, oraz części otwartej na tematy ogóle. Najciekawiej wypadają rozmowy z twórcami współczesnej mapy intelektualnej, np. Dalajlamą. Autorka nie ciśnie, nie próbuje być agresywna. Z całości wyłania się obraz ostatniego dwudziestolecia. To książka, którą kupujemy na prezent i potem chcemy pożyczyć.
Kolejna książka z wywiadami. Maria Graczyk zebrała wywiady, przeprowadzane na potrzeby prasy i gotowe. Historia ruszyła z kopyta dzieli się na cztery części, odpowiednio poświęcone Polsce, naszym sąsiadom, Europie z Rosją, oraz części czwartej, otwartej na tematy ogóle.
Znamienne – z polskich polityków najlepiej wypada Marek Jurek, może dlatego, że jest też największym przegranym ostatniego dwudziestolecia; jego wizja uczciwej demokracji zbudowanej na katolickich zasadach moralnych, sam model polityka wolnego od oportunizmu runął, pogrzebany przez pragmatyzm Tuska i zapiekłość Jarosława Kaczyńskiego. Niemniej, wypowiada się językiem prawdziwego męża stanu z ciągotami w kierunku socjologii, wydaje się też jedynym politykiem, zdolnym do uchwycenia życia politycznego w wymiarze szerszym niż czteroletnie interwały kolejnych wyborów. Z Wałęsy wychodzi pieniacz, taki Piłsudski dla ubogich, warczący na dziennikarkę, zainteresowany głównie odpieraniem oskarżeń o współpracę ze służbami i budowanie własnej legendy. Tylko Kwaśniewski daje dokładnie to, do czego nas zdążył przyzwyczaić, czyli kilkanaście stron gładkich zdań nie niosących żadnej treści: to rzeczywiście umiejętność budząca szacunek, klarować tak ślicznie, przekazując wyłącznie truizmy lub zgoła nic.
Historia ruszyła z kopyta stanowi też dowód, jak szybko dezaktywują się niektóre prądy polityczne i intelektualne, jak łatwo postacie, przez pewien moment pierwszoplanowe, znikają w niebycie. Czy ktoś jeszcze pamięta Władymira Żyrinowskiego, wściekłego populistę o faszyzujących inklinacjach, który, w latach dziewięćdziesiątych zdobył silną pozycję w Rosji? Dziś funkcjonuje na marginesie życia publicznego, podobnie jak Andrzej Lepper w Polsce, który się na nim wzorował. Francis Fukuyama olśnił świat tezą o „końcu historii”, jego zdaniem, demokracja liberalna miała stanowić koniec wszelkich dziejów ze względu na swą doskonałość. Niestety, rok po rozmowie z Graczach dwa samoloty prasnęły w Manhattan i Fukuyamowe pomysły diabli wzięli, sam filozof ogłosił się więc wielkim prowokatorem, głosząc, że owszem, może się pomylił, lecz jego funkcją jest tylko drażnienie umysłów radykalnymi tezami; tym zabiegiem ocalił część własnej chwały i do dziś ma się dobrze.
Najciekawiej wypada część ostatnia, czyli, na dobrą sprawę, rozmowy z twórcami współczesnej mapy intelektualnej. Dalajlama wyraźnie robi za autorytet konkurencyjny względem Jana Pawła II (szkoda, że rozmowy z polskim papieżem akurat zabrakło) i zdumiewa ostrożnością wypowiedzi, wynikłą nie tyle z tchórzostwa, co z rozpaczliwie trudnej sytuacji Tybetu. Jest miliarder z misją przekształcania świata czyli George Soros, rzeczony Fukuyama, tłumaczący prześlicznie, że nam, ludziom, nic ciekawego nie ma prawa się przydarzyć, a Bassam Tibi usiłuje znaleźć złoty środek, w którym będą mogli zamieszkać chrześcijanie, muzułmanie i ateiści. Może dziwić obecność Ericha von Danikena, mnie jednak ten wywiad sprawił szczególną przyjemność. Dwie wielkie mitologie XX wieku, nazizm i komunizm uległy skompromitowaniu i jeśli coś jest jeszcze nowe, a zarazem żywotne to kult UFO, w Polsce reprezentowany nielicznie, w Stanach posiadający miliony wyznawców oraz sprawnie funkcjonującą fabrykę podkultury: ta wypluła Spielberga, Z Archiwum X i dziesiątki nowych ruchów religijnych. Trudno stwierdzić co z tego będzie, nie wie tego sam Daniken, udowadniający, z uporem godnym lepszej sprawy, że pomylił się w szczególe, a nie w ogólności.
Niektóre wywiady są zbyt krótkie i ogólne, by coś o nich powiedzieć, a ich obecność tłumaczy jedynie możliwość wlepienia kolejnego nazwiska na okładkę. Dużo zależy od rozmówców, Maria Graczyk chętnie oddaje im pola, nie ciśnie, nie próbuje być agresywna. Z całości wyłania się obraz ostatniego dwudziestolecia, może fragmentaryczny, co nie znaczy, że nudny. Historia ruszyła z kopyta należy do książek, które kupujemy na prezent i potem chcemy pożyczyć.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze