Gdzie jest Mariah Carey?
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuW Krakowie odbył się koncert, na którym wystąpiła Mariah Carey. Koncert miał miejsce w kilku europejskich miastach jednocześnie: we Frankfurcie, Zagrzebiu, Skopje i Podgoricy. Dotąd takie umiejętności zarezerwowane były dla świętych. Mariah Carey do świętych nie należy. A jej występ w Krakowie był możliwy dzięki nowoczesnej technologii, pozwalające na tworzenie holograficznych, trójwymiarowych postaci, łudząco podobnych do „oryginału”.
Pod koniec listopada w Krakowie odbył się koncert, na którym wystąpiła amerykańska wokalistka i celebrytka Mariah Carey. Jej występ zorganizował jeden z operatorów telefonii komórkowej. Koncert ten miał miejsce w kilku europejskich miastach jednocześnie: we Frankfurcie, Zagrzebiu, Skopje i Podgoricy. Dotąd takie umiejętności zarezerwowane były dla świętych, chociażby dla Ojca Pio, który pojawiał się w kilku miejscach na raz (specjaliści nazywają to bilokacją). Mariah Carey z całą pewnością do świętych nie należy. A jej występ w Krakowie był możliwy dzięki nowoczesnej technologii, pozwalające na tworzenie holograficznych, trójwymiarowych postaci, łudząco podobnych do „oryginału”.
Najciekawsza była reakcja zgromadzonej na Rynku Głównym publiczności, która była przekonana, że na scenie występuje słynna piosenkarka (a może większość widzów była zatrudnionymi statystami?). Kiedy nagle jej postać rozpadła się na setki płatków róży, zdziwienie sięgnęło zenitu. W jednej chwili publiczność zrozumiała, że wszystko, co działo się wokół niej, było jedną wielką mistyfikacją (której ulegli również widzowie telewizyjni). Dziś takie oszustwa wciąż jeszcze należą do rzadkości, co nie znaczy, że wirtualne postacie nie są obecne w popkulturze. Filmową prekursorką była oczywiście Lara Croft – postać, w którą wcieliła się Angelina Jolie. Wcześniej Lara pojawiła się w grze komputerowej Tomb Raider, ale to dzięki szklanemu ekranowi zdobyła światową popularność, stając się obiektem seksualnych fantazji. Takie zjawisko przewidziało dwóch bestsellerowych pisarzy science fiction: Philip K. Dick, nazywany Dostojewskim fantastyki naukowej, oraz William Gibson – prorok internetu oraz wirtualnej rzeczywistości. Dick to autor m.in. Ubika i Symulakrów - powieści z lat 60-tych XX wieku. W fenomenalny sposób opisują one to, co dzieje się już dziś w naszej kulturze. Świat według Dicka to hiper-rzeczywista przestrzeń, obezwładniająca człowieka, odbierająca mu zdolność samodzielnego, twórczego, kreatywnego myślenia. Jeśli iluzja jest równie rzeczywista, co rzeczywistość, to prawda nie istnieje, bo każdy z nas, dla własnych potrzeb, prawdę może wykreować, wyhodować w cyfrowym laboratorium. Pisał o tym także William Gibson w powieściach Neuromancer, Graf Zero i Idoru. Ta ostatnia powieść jest szczególnie interesująca, bo pojawia się w niej tytułowa gwiazda wirtualna przestrzeni – tajemnicza kobieta podziwiana przez miliony Japończyków, którzy nie potrafią oderwać od niej oczu.
Świetna jest również komedia science fiction z Alem Pacino w roli głównej. Simone to opowieść o hollywoodzkim producencie, który po odejściu aktorki, grającej główną rolę w jego filmie, tworzy jej cyfrowy duplikat. Ta decyzja okazuje się strzałem w dziesiątkę, bo filmy z udziałem holograficznej gwiazdy zdobywają serca milionów widzów. Czyżbyśmy mieli do czynienia z końcem Hollywood, jak zauważyła w tytule swojego artykułu Agnieszka Majewska, recenzentka portalu Filmweb? Według mnie tak. Prawdziwe gwiazdorstwo dawno się już skończyło. Skoro większość amerykańskich gwiazd, aplikując sobie botoks i liposukcję, wygląda jak wcielenie kosmity, to może bardziej przekonujące będę ich wirtualne odpowiedniki? Amerykański aktor Tommy Lee Jones, znany z tego, że nie wstydzi się swojego wieku i w każdym filmie pokazuje prawdziwą twarz prawdziwego człowieka, zapewne wirtualnego klonu nie będzie potrzebował. Ale gwiazdy, które swoją sławę zawdzięczają gładkiej cerze albo powiększonemu biustowi, z całą pewnością z takiej „opcji” skorzystają. Już dziś filmowcy twierdzą, że twarz Nicole Kidman (swoją drogą utalentowanej aktorki!) na skutek operacji plastycznych straciła naturalną mimikę, więc uśmiech Nicole nie ma w sobie nic szczerego. Może więc aktorka powinna uśmiechnąć się do informatyków i zafundować sobie wirtualny klon? Za kilka lat przyda się jak ulał.
Ale nie tylko literatura i film zajmują się cyfrową rzeczywistością. Również filozofia ma nam coś ciekawego do powiedzenia. Francuski myśliciel Jean Baudrillard napisał w 1981 roku książkę Symulakry i symulacja, pokazując, w jaki sposób współczesny człowiek oddalać się będzie od realnej, namacalnej, dotykalnej rzeczywistości, informacje o świecie czerpiąc np. z mediów.
Jakie będą tego konsekwencje? Banalnie proste, chociaż dla kultury i polityki fundamentalne. Idąc na koncert nigdy nie będziemy mieli stuprocentowej pewności, że występuje przed nami człowiek z krwi i kości. Bo może być tak, że gwiazda współczesnej piosenki jest właśnie na odwyku albo wypoczywa na Karaibach i nie może wziąć udziału w trasie koncertowej. Dlatego zatrudnia sztab informatyków i oprócz wzmacniaczy wysyła w podróż potężne pudła z serwerami. Może być też tak, że gwiazda po prostu odejdzie z tego świata, a chciwi producenci i właściciele wytwórni wciąż będą chcieli czerpać zyski z jej piosenek. Może się to wydawać makabryczne, ale np. za kilka lat ktoś ogłosi, że Michael Jackson naprawdę żyje i znów pojawi się na scenie. Zakochana w nim widownia uwierzy w bajkę o krioterapii i chętnie kupi bilet na koncert. A dzięki hiper-technologii na scenie pojawi się nieco starszy Michael Jackson, ale we wspaniałej, olimpijskiej formie.
A co na to świat polityki? Na pewno będzie zainteresowany rzeczywistością 3D. Bo wyobraźmy sobie sytuację, że politycy opozycji przygotują awatar Donalda Tuska, który na zorganizowanej przez nich konferencji wygłosi samokrytykę, przyznając się do wszystkich błędów. Ciemny lud wszystko kupi – jak stwierdził kiedyś słynny polityczny bulterier. Na próżno sztab premiera będzie wyjaśniał, że szef rządu był w zupełnie innym miejscu. Przecież ekran telewizora nigdy nie kłamie.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze