Waititi funduje widzom nostalgiczną (i na poły autobiograficzną) podróż w czasy dzieciństwa. Przypomina, że niezależnie od okoliczności (a te bywają w filmie naprawdę trudne) dojrzewanie to magiczny czas, do którego zawsze wracamy z dużym sentymentem.
[photo position="inside"]20693[/photo]Bo jest tu bieda, brak perspektyw, ale jest też smak pierwszych pocałunków, pierwszego alkoholu, pierwszej przejażdżki samochodem czy pierwszej marihuany. Waititi okrasza to wszystko kapitalnie zarysowanym tłem: bez końca bawi się żonglując odniesieniami do kiczowatych lat 80.; przypomina świat, w którym bohaterami byli E.T., Rocky czy wspomniany już Michael Jackson. Ale nie jest to jedynie kolorowa pocztówka z minionej epoki. Reżyser stopniowo, delikatnie poszerza kontekst opowiadanej przez siebie historii. Przychodzi czas pierwszych rozczarowań i pierwszych dojrzałych decyzji. Dla bohaterów filmu katalizatorem zmian będzie oczywiście spotkanie z Alameinem. Rozczarowanie, które stanie się impulsem, by wykonać krok w dorosłość.
„Boy”, Taika Waititi
Kolejny talent niezależnego kina. Taika Waititi jest pupilem prestiżowego festiwalu w Sundance: wyróżniono tam wchodzącego na ekrany Boy’a. Waikiki funduje nostalgiczną (i autobiograficzną) podróż w czasy dzieciństwa. Przypomina, że dojrzewanie to magiczny czas, do którego wracamy z dużym sentymentem. Film nasycony specyficznym ciepłem, radością, wiarą w człowieka. Reżyser unika ciężkiego tonu, nie epatuje ubóstwem, nie ocenia swoich bohaterów.
Rafał Błaszczak