"Kiedy byliśmy sierotami", Kazuo Ishiguro
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuWartość tej książki jest bezdyskusyjna. Kazuo stworzył prawdziwy wehikuł czasu. Jego słowo, obraz przez słowo stworzony zawraca w naszych głowach nurt historii. Interesująco wypada też przeczucie końca pewnej epoki, gdzie dotrzymywano jeszcze paktów międzynarodowych, a centrum świata była Europa. Niezwykle ważną rolę odgrywa język, celowo nieco archaiczny. Pozwala na zanurzenie się w gęstej atmosferze lat trzydziestych zeszłego wieku. Książka staje się opowieścią o narodzinach czasów, w których żyjemy.
W filmie Amadeusz Formana mierny kompozytor Salieri styka się z genialną muzyką Mozarta by pojąć, że w życiu tego nie przeskoczy. Przeklina więc Boga w interesujący sposób: Panie, dlaczego mi dałeś talent, ale mały? Kazuo Ishiguro niewątpliwie dysponuje sporym talentem, więc jego pretensje do Najwyższego mogłyby brzmieć następująco: Panie, dlaczego dałeś mi talent na miarę prawie – wielkiego – pisarza?
Żeby nie było nieporozumień – Kiedy byliśmy sierotami jest naprawdę świetną książką, skomponowaną jak zegarek na dłoni kochanki multimilionera, do tego pozwalającą na zanurzenie się w gęstej atmosferze lat trzydziestych zeszłego wieku. Niezwykle ważną rolę odgrywa język, celowo nieco archaiczny; te wycyzelowane, niby-proste zdania bez jednego, zbędnego słowa odgrywają taką samą rolę w budowaniu klimatu powieści, co wydarzenia, miejsca, bohaterowie, trupi oddech historii.
Christopher Banks jest detektywem o uznanej renomie; kobiety go lubią a sprawy, których nikt nie nadgryzł, przy jego udziale rozwiązują się niemal same. Niespodziewanie, kolejne zlecenie łączy się z przeszłością samego detektywa – tajemniczym zniknięciem ojca, kiedy, jako dziecko, żył w Szanghaju. Jest też wątek miłosny, oparty na wielkim niezdecydowaniu, szeroki polityczny kontekst, przeczucie nadchodzącej, drugiej wojny światowej i sama druga wojna, tyle, że chińsko japońska. Pojawiają się wspomnienia o przyjacielu z przeszłości, który oczywiście przepadł i teraz jest kimś innym, są policjanci, trupy, statki prujące do wroga nad miastem. Do tego, Kazuo wyprowadza rozwiązania właściwe dla pulpu lat trzydziestych, wyraźnie mrugając do czytelnika. Jest bowiem świadom, że jeśli w książce nie ma żadnego żartu, odbiorca zacznie nabijać się ze spraw poważnych.
Wszystko to pięknie podano z przyprawach właściwych dla literatury najwyższego sortu i właściwie trudno się nie zachwycić. Tu właśnie ujawnia się słabość powieści – Kazuo wrzucił w nią wszystko, co tylko się dało, zapewne z intencją stworzenia wrażenia totalności tego, co stworzył, tymczasem ugrzązł we własnej wielkości. Tak, to wszystko jest świetne, takie powieści dostają nagrody literackie najwyższego sortu, takich autorów zaprasza się na bankiety, ekskluzywne odczyty i wręcza doktoraty honoris causa. Niestety, literackim golem chwieje się pod ciężarem własnej wielkości, być może, gdybyśmy mieli do czynienia z książką trzy razy grubszą, znalazłaby się przestrzeń na zmieszczenie wszystkich wątków. Ale tak nie jest.
Wartość tej książki – mimo jej monstrualności – jest bezdyskusyjna, choćby dlatego, że Kazuo stworzył prawdziwy wehikuł czasu. Jego słowo, obraz przez słowo stworzony rzeczywiście zawraca w naszych głowach nurt historii. Rekonstrukcja świata jest niemal kompletna, od szangchajskiej knajpy po salony Wielkiej Brytanii, od elit po skrwawionych szeregowców. Interesująco wypada też przeczucie końca pewnej epoki, gdzie dotrzymywano jeszcze paktów międzynarodowych, a centrum świata była Europa – Kazuo pokazuje jak rodził się nowy typ militarnego starcia i w jaki sposób ośrodki decydujące o losach świata przesuwały się z Berlina, Paryża, Londynu do Chin i Stanów Zjednoczonych. W tym sensie, Kiedy byliśmy sierotami staje się opowieścią o narodzinach czasów, w których żyjemy.
Czegoś jednak zabrakło – gdyby tę książkę popełnił inny pisarz, można by zwariować podczas lektury. Niestety, od autora tej klasy co Kazuo zwykło się wymagać trochę więcej, niż tylko „bardzo dobrej książki”.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze