"Skazani na ciszę" David Lodge
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuPowieść o pozornie niegroźnym alkoholizmie. Refleksyjna książka napisana przez starzejącego się faceta o facecie się starzejącym. Opis świata, który staje się coraz cichszy, jest fascynujący. Brak tu wartkiej akcji, właściwie niewiele się dzieje i zwolenników szybkiej literatury ta książka z pewnością odrzuci. Wszystko podane subtelnie, z niemal kobiecą delikatnością, prawdziwie pięknym, oszczędnym językiem.
Zawsze ciekawie się czyta, jak ktoś, na przykład Anglik, pisze o Polsce – pod koniec Skazanych na ciszę jest fragment, w którym narrator, naukowiec na emeryturze opisuje swoją wizytę w naszym pięknym kraju. Pisze skrótowo o Krakowie, kościele mariackim, natomiast rozpisuje się z detalami o wyprawie do Oświęcimia, podróżowaniu taksówką, zwiedzaniu obozu zagłady. To rzeczywiście wstrząsające miejsce, czemu Desmod – tak nazywa się bohater – daje wyraz. I jakoś dziwnie się człowiek czuje, że jego własny kraj kojarzy się przyjezdnym tylko z tą straszliwą tragedią, zdolną przysłonić tysiąc lat naszej historii.
Zaczynam refleksyjnie, bo Skazani na ciszę są właśnie refleksyjną książką, napisaną przez starzejącego się faceta o facecie się starzejącym. Brak tu wartkiej akcji, właściwie niewiele się dzieje i zwolenników szybkiej literatury ta książka z pewnością odrzuci. Jest nadzieja na romans, nie doczekująca się jednak spełnienia, jest cień samobójstwa i śmierci, wszystko podane subtelnie, z niemal kobiecą delikatnością, prawdziwie pięknym, oszczędnym językiem.
Desmond jest profesorem na emeryturze, wiodącym nudne życie u boku nudnej żony – czyli jesień jak się patrzy. Nieoczekiwanie w jego życiu pojawia się kobieta, prosząc o pomoc w pracy naukowej, poświęconej listom samobójców. Szybko wciąga go w grę erotyczną, facet się waha i trudno się dziwić żonatemu mężczyźnie. Ma też inne kłopoty. Musi dogadać się ze starym ojcem i zbyt często zagląda do kieliszka.
Kilka rzeczy po prostu zachwyca, na przykład przekroczenie tabu naszej kultury przez opisanie seksu starszych ludzi. David Lodge uchwycił nie tylko zmysłowość, ale i odrobinę fajnej wulgarności, która jakże często dodaje smaku tej miłej czynności. Znakomita jest też relacja Desmonda z ojcem, również tracącym słuch, człowiekiem zrzędliwym i samotnym. Upór, starcza złośliwość drażni Desmonda, który z wielką niechęcią podróżuje do Londynu na jednodniowe odwiedziny. Zarazem przecież zżyma się na siebie samego za lat dwadzieścia parę, ojciec jest jego własną zapowiedzią, tym, kim się stanie. Brak zgody nie oznacza jednak podjęcia wysiłku w stronę zmiany samego siebie. Lodge znakomicie zarysował człowieka na progu zdrady małżeńskiej, zafascynowanego erotycznie kobietą młodszą i bardziej atrakcyjną – Desmond okazuje się człowiekiem zupełnie bezwolnym, niezdolnym do ruchu w jakąkolwiek stronę, odepchnięcia tej znajomości lub też skorzystania z uroków, które oferuje. Znamienne, bystre i celne – owa erotyczna fascynacja staje się impulsem ożywiającym jego własne małżeństwo.
Lubię książki, w których wiele rzeczy pozostaje ledwo wypowiedzianych, Lodge zaznacza je jedynie licząc na uważnego czytelnika. Desmond upija się w którymś momencie, robiąc żonie przykrość na wspólnym wyjeździe, to jest nieważne, bo każdy człowiek ma prawo czasem się urżnąć, ludzie też się kłócą, ale kłopot w tym, że Desmond pije nieustannie. Nie zatacza się, nie bije żony, bania towarzyszy mu jednak nieustannie, wrosła w jego życie, ułatwia rozmowy z ojcem i uprzyjemnia wieczór. Skazani na ciszę to powieść o zwykłym alkoholizmie, pozornie niegroźnym i być może niegroźnym nawet faktycznie. Faktem jest jednak, że tak właśnie pije się nałogowo, po cichu, nie za dużo i bez awantur. Bo wstyd.
Tylko jedna rzecz właściwie nie pasuje, owo głuchnięcie, któremu zawdzięczamy tytuł. Być może zwyczajnie pogubiłem się w gąszczu znaczeń ale nie umiem, nie potrafię znaleźć satysfakcjonującego uzasadnienia dla tego wątku (poza zabiegiem autobiograficznym, Lodge rzeczywiście głuchnie). Książka mogłaby się obyć bez tego, Desmond mógłby mieć inną przypadłość, choć może dobrze się stało, bo opis świata, który staje się coraz cichszy, jest po prostu fascynujący.
Przepiękna książka.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze