"Wszystko, co ważne", Jan Goldstein
MAGDALENA SOŁOWIEJ • dawno temuIstotą książki są trudne uczucia i emocje, które często zakłócają nasze relacje z bliskimi. Polecam ją wszystkim zagubionym, którzy mają wrażenie, że świat wali im się na głowę, ponieważ „Wszystko, co ważne” przypomina zwierciadło, bezlitośnie, ale mimo wszystko dyskretnie, pokazujące przewrotność losu.
Seria wydawnicza „Zapach pomarańczy” przyzwyczaiła swoich czytelników do literatury pełnej pozytywnej energii, do utworów, które uczą odnajdywać piękno w życiu codziennym i doceniać to, co na pozór wydaje się błahe i prozaiczne. Podobnie jest z powieścią Jana Goldsteina „Wszystko, co ważne”. Autor wprowadza czytelnika w świat przeżyć głównych bohaterek – Jennifer i Gabby. Jennifer, wnuczka Gabby, jest młodą, zbuntowaną i nieszczęśliwą dziewczyną, która próbowała popełnić samobójstwo. Odratowana trafia pod opiekę pełnej wigoru i energii do życia babci. Chociaż staruszka cierpi na chorobę płuc, nie traci czasu na użalanie się nad sobą i swoim stylem życia pragnie zarazić wnuczkę. To dlatego ich pierwsze spotkanie po wyjściu Jenny ze szpitala jest pełne konfliktów, ale w rezultacie bohaterki stopniowo zbliżają się do siebie. Gabby zdobywa zaufanie Jennifer, a wspólne rozmowy o Lily – zmarłej tragicznie matce Jenny – zbliżają kobiety do siebie. Wtedy także Gabby dzieli się z wnuczką swoimi wspomnieniami z dzieciństwa – wspomnieniami naznaczonymi tragedią Holocaustu. Teraz Jennifer zaczyna rozumieć pogodę ducha staruszki, której udało się przetrwać wojenną zawieruchę. Życie to dla Gabby prezent od losu, bo przed okrutną śmiercią ocalił ją ojciec. Teraz swoją radością i optymizmem Gabby spłaca dług wdzięczności.
Autor „Wszystkiego, co ważne” bardzo subtelnie przechodzi od tematów budzących nostalgię i wzruszenie do zabawnych scenek opisujących szalone pomysły babci, która pewnego razu w poszukiwaniu wnuczki przemierzała park na plecach przypadkowo spotkanego amatora joggingu: Trochę zaskoczony sportowiec na moment się zawahał. Może staruszka ma alzheimera? Albo zabłądziła? (…) Ku jego całkowitemu osłupieniu Gabby wgramoliła mu się na plecy jak dżokej na grzbiet konia wyścigowego. Dysponując nowymi, młodszymi nogami, wykrzyknęła rześkim głosem: - Do zamku! Dał ci Bóg nogi, to ich nie żałuj. Galopem! Ale powieść Jana Goldsteina jest różnorodna i nie unika trudnych tematów. Mówi o ludzkich słabościach, powikłanych historiach, które mają olbrzymi wpływ na nasze życie. „Wszystko, co ważne” nie unika także pytań natury religijnej: Dlaczego nie ma tu Lily – mówi Gabby – nie ma teraz i nie było wtedy, kiedy Jennifer najbardziej jej potrzebowała? Co to za Bóg – myślała Gabby – co zabiera młodą, zdrową matkę, a zamiast niej pozostawia starą, schorowaną babkę?
Istotą książki są trudne uczucia i emocje, które często zakłócają nasze relacje z bliskimi. Polecam ją wszystkim zagubionym, którzy mają wrażenie, że świat wali im się na głowę, ponieważ „Wszystko, co ważne” przypomina zwierciadło, bezlitośnie, ale mimo wszystko dyskretnie, pokazujące przewrotność losu, bo jak inaczej można zrozumieć taki dobór charakterów: Jennifer – kwintesencja młodości z duszą zmęczonego człowieka i Gabby – radość życia uwięziona w ciele schorowanej staruszki: Chodź, Gabby, chodź, kochana – wykrzykiwała Frieda (przyjaciółka Gabby) na parkiecie, ze śmiechem szerokim jak ona sama. — Tupnij nogą, co ci dał Pan Bóg, i pokaż tym smarkaczom, jak z podłogi drzazgi lecą. Ich mężowie umarli w odstępie roku (…) Obie wdowy uwielbiały dobrze zjeść i przed przyjazdem Jennifer przynajmniej raz w tygodniu umawiały się u Zabara na pogawędkę i przekąskę.
Finał powieść Jana Goldsteina prowokuje do przemyśleń, a już na pewno wywołuje wzruszenie, bo czytelnik śledzący perypetie obu bohaterek łatwo może przejąć się ich losami. „Wszystko, co ważne” to książka, która mówiąc o śmierci, jest apologią życia: Chcę, żebyś o czymś wiedziała (…) I uwierzyła w to całym sercem. Ten cenny czas, który spędziłyśmy razem, pozwala mi umierać z nadzieją (…) Pamiętaj zawsze, moja dziewczynko, że jesteś dla mnie wszystkim. I zawsze będziesz zasługiwała na… życie. Życie Gabby jest dowodem na to, że nie metryka świadczy o wieku człowieka, ale jego optymizm i sposób, w jaki kosztuje życie. Oby przypominało ono dobre wino – im starsze, tym lepsze.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze