"Ja wam pokażę", Katarzyna Grochola
MAGDA GŁAZ • dawno temu„Ja wam pokażę” to trzeci tom cyklu „Żaby i anioły” autorstwa Katarzyny Grocholi. Pierwsza część „Nigdy w życiu” miała swój debiut w niedługim czasie po pojawieniu się na polskim rynku „Dziennika Bridget Jones” Helen Fielding. W krótkim czasie książka została okrzyknięta powieścią o polskiej Bridget Jones. Grochola przeniosła perypetie angielskiej bohaterki na grunt polski, zmieniając kilka rzeczy – dodała swojej Judycie kilka lat, uczyniła ją matką nastoletniej córki, rozwiodła z mężem i pozbawiła domu. Reszta żywcem wzięta z „Dziennika...” - poszukiwanie miłości, przyjaźnie z kobietami, roztrzepanie i bałaganiarstwo bohaterki, pech, który nieustannie ją prześladuje, nieporozumienia w kontaktach z mężczyznami. Książka doczekała się ekranizacji, na długo przed premierą wszystkie kolorowe magazyny rozpisywały się o tym wydarzeniu, niemal na każdej okładce widniała twarz Danuty Stenki, odtwórczyni Judyty. A jeśli dodać, że premiera filmu miała miejsce 14 lutego, czyli w dzień św. Walentego, patrona zakochanych - sukces komercyjny murowany.
„Nigdy w życiu” nie można odmówić kilku dobrych momentów. Judyta staje się dla polskich kobiet wręcz symbolem – w szarej rzeczywistości walczy o swój los, szuka miejsca na ziemi, odważnie idzie przez życie – bierze kredyt i z pomocą przyjaciół buduje wymarzony dom.
W „Ja wam pokażę” Judyta jest już kobietą szczęśliwie zakochaną, planuje ślub z Adamem (zwanym Adaśkiem lub Niebieskim), otrzymuje awans w pracy, z niecierpliwością czeka na maturę córki Tośki. Ale nie płynie już pod prąd, nie walczy z przeciwnościami losu. Bezwolnie poddaje się wydarzeniom, pozwala, aby inni decydowali za nią, a co najgorsze nie potrafi walczyć ani o siebie ani o swoje szczęście. Kiedy w „Nigdy w życiu” Judyta potrafiła brać się z życiem za bary, była wojującą kobietą walczącą o niezależność, tak w „Ja wam pokażę” stała się swoim zaprzeczeniem. Znamienna jest scena, kiedy Adam pisze do niej list z Ameryki, w którym nie ma ani słów miłości, ani zapewnień, ale prośba, nawet żądanie, zaprzestania kontaktowania się ze sobą. Judyta zgadza się na taki stan rzeczy. Kobieta, która przez pół książki do znudzenia zapewnia o swojej miłości i tęsknocie, nie zadaje nawet po dziecięcemu głupiego pytania, „dlaczego”. Gdyby nie Tosia, sytuacja nie zostałaby zapewne nigdy wyjaśniona, a Judyta leżałaby na łóżku i zalewając się łzami czytała „Anię z Zielonego Wzgórza”.
Judyta nie sprawdza się także jako orędowniczka kobiet – pozwala na niemiłe traktowanie w pracy przez szefa (jedynie przechodzi jej przez myśl słowo „mobbing”, którego głośno nie wypowiada), nie walczy o swoje racje, w ciszy wysłuchuje obraźliwych żartów. Dopiero, kiedy zostaje zwolniona, stać ją na kilka słów prawdy. Ale cóż, nic więcej nie może stracić.
Fabuła powieści „Ja wam pokażę” jest od początku do końca przewidywalna. Prosta i banalna historia. Wiadomo, że kiedy Judyta postawi patelnię na kuchence, zaraz ją przypali, jak Nieletni wchodzi do łazienki, skończy się to na powodzi itd. Książka nie zaskakuje, jest monotonna. Autorka nie daje czytelnikowi możliwości, aby mógł się czegoś domyślić. Brakuje w książce humoru, ciętych uwag, które można było znaleźć w „Nigdy w życiu”. Nie ma tutaj już delikatnej ironii. Od pierwszych zdań wiadomo, jaki będzie finał powieści.
Czytając, miałam wrażenie, że oglądam kolejny odcinek kiepskiej telenoweli. Wydaje mi się, że Grochola opublikowała tę książkę licząc na to, że zdyskontuje sukces "Nigdy w życiu". Nie wiem, komu i co chce pokazać w „Ja wam pokażę”. Tytuł brzmi groźnie, ale po przeczytaniu książki okazuje się, że to tylko cichutki szept słabej kobiety. Może w czwartej części Grochola "pokaże", miejmy nadzieję.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze