„Tajemnice Emmy: powroty”, Natasha Walker
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuNa okładce znajdziemy roznegliżowaną kobietę, skutą srebrnym naszyjnikiem, a na końcu książki pojawia się informacja, że powieść Walker opublikowana została w Australii przez tego samego wydawcę, który wypuścił w świat „50 twarzy Greya”. Ten komplet informacji ma nas utwierdzić w przekonaniu, że obcujemy z najlepszą propozycją gatunku. Nie dajmy się oszukać.
W Kafeterii pisaliśmy już o fenomenie pornoliteratury – nowym gatunku adresowanym do kobiet poszukujących w książkach ekstremalnych opisów seksu. Wtedy też sugerowaliśmy, by nie dać się zwieść pokusie zestawiania powieści erotycznej z najlepszymi tytułami XX wieku: Autorzy, wydawcy i księgarze muszą wychowywać sobie dobrych czytelników, bo w przyszłości będą zmuszeni, schlebiając naszym gustom, w klasycznej „powieści” umieszczać pornograficzne zdjęcia, gdyż nikt już nie będzie chciał przeczytać książki bez ilustracji, na której ktoś zaprezentuje goły biust lub pośladki. Tego typu kontrowersje budzi powieść „Tajemnice Emmy: powroty”, będąca kolejną, trzecią częścią cyklu powieściowego Natashy Walker. Na okładce znajdziemy (oczywiście) roznegliżowaną kobietę, skutą srebrnym naszyjnikiem, a na końcu książki pojawia się informacja, że powieść Walker opublikowana została w Australii przez tego samego wydawcę, który wypuścił w świat „50 twarzy Greya”. Ten komplet informacji ma nas utwierdzić w przekonaniu, że obcujemy z najlepszą propozycją gatunku.
Rzeczywiście: znajdziemy w książce wiele scen dość wyrafinowanego seksu we wszelkich możliwych kombinacjach. W każdej z nich występuje młoda atrakcyjna kobieta o dużym apetycie na seks. Emmę poznajemy wtedy, gdy zastanawia się nad przyszłością swojego małżeństwa z Davidem. Okazuje się bowiem, że David zdradza ją z jej najlepszą przyjaciółką, więc rozżalona i zdezorientowana Emma nie pozostaje mu dłużna i… sypia z przystojnym Paulem. Teraz kobieta zastanawia się, czy może i powinna wrócić do męża? Czy jest w stanie wybaczyć mu zdradę i zapomnieć o romansie z Paulem? Zanim podejmie decyzję, postanawia wyjechać do Europy, by tam zastanowić się nad sobą. W małym włoskim miasteczku Otranto szybko znajduje pracę (pomaga starszej pani w lekcjach języka angielskiego) i poznaje zabójczo pięknego malarza Marco, który ratuje ją przed bandą pijanych mężczyzn. Marco zaprasza Emmę do domu i tam maluje jej portret. Po kilku dniach znajomości bohaterowie lądują w łóżku. I wtedy rozpoczyna się ich dzika seksualna przygoda.
Ale to nie jedyna erotyczna kombinacja w powieści. Do dwójki kochanków dołącza później tajemniczy Amerykanin (mamy więc seks w trójkącie), a później David, Eloisa, Amelia i Claudio. Oto fragment jednej ze scen rozgrywających się w powieści: Kelner sprzątał talerze. Krążąc tak wokół stołu, mógł dokładnie zaobserwować, co się działo pod nim. Emma masowała krocze Marco, Marco podnosił sukienkę Eloisy, a Amelia, usadowiona pomiędzy Davidem i Claudio, wyciągnąwszy fiuta Claudio na zewnątrz, zabawiała się nim w najlepsze. Później Natasha Walker serwuje nam kilkustronicowy opis seksu, którego nie powstydziłby się niejeden autor scenariuszy pornograficznych.
Takie streszczenie powieści może nie oddaje wszystkich niuansów książki, przede wszystkim emocjonalnych relacji między bohaterami. Mimo wszystko książka Walker posiada klasyczną obyczajową fabułę (zdrada, nieszczęśliwa miłość, próba ratowania małżeństwa), ale nie ona jest tu najważniejsza. W powieści zdecydowanie liczy się seks. I to łóżkowe przygody mają przyciągać uwagę czytelniczek. A szkoda, bo zamiast serii pikantnych historii Walker mogłaby zaproponować coś ambitniejszego. Tylko że wtedy nie mielibyśmy do czynienia z pornoliteraturą. I na okładce powieści nie pojawiłoby się zdanie: Wystarczy trochę odwagi, by wejść do świata oszałamiających zmysłowych rozkoszy… Trzymamy więc w rękach pikantną powieść dla kobiet, która idealnie realizuje założenia nowego gatunku literackiego. I na pewno będzie czytana z wypiekami na twarzy. Jednak nie pozostanie na długo w naszej pamięci, bo już za moment na księgarskich półkach pojawią się kolejne tytuły – efemerydy. I tak w kółko… Aż do znudzenia. Czy pornoliteratura wkrótce się znudzi, skoro w każdej książce znajdujemy dokładnie to samo. Mam nadzieję, że tak.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze