”Niebo ma kolor zielony”, Krystyna Januszewska
MAGDA GŁAZ • dawno temuSzczęściarzami są bohaterowie drugiej powieści Krystyny Januszewskiej „Niebo ma kolor zielony” – pięćdziesięcioletnia Małgosia i jej rodzice. Mieszkają w małym domku na wsi, otoczeni zielenią, w ciszy i spokoju. Jak czarodziejka za dotknięciem różdżki, tak Krystyna Januszewska wyczarowuje przed czytelnikiem ten ziemski raj, w którym kwitną róże, powietrze jest nasycone zapachem ziół (które dla Małgosi są wspaniałą aromaterapią), a wokół szumią drzewa.
Wielu Polaków marzy o własnym miejscu na ziemi, stałym adresie, „kawałku podłogi”, choćby w znienawidzonych przez Martynę Jakubowicz domach z betonu. Szczęściarzami są bohaterowie drugiej powieści Krystyny Januszewskiej „Niebo ma kolor zielony” – pięćdziesięcioletnia Małgosia i jej rodzice. Mieszkają w małym domku na wsi, otoczeni zielenią, w ciszy i spokoju. Jak czarodziejka za dotknięciem różdżki, tak Krystyna Januszewska wyczarowuje przed czytelnikiem ten ziemski raj, w którym kwitną róże, powietrze jest nasycone zapachem ziół (które dla Małgosi są wspaniałą aromaterapią), a wokół szumią drzewa. Poetyckość języka sprawia, ze ogród nie tylko jest namacalny, ale nabiera cech metafizycznych. Ogród – piękny przyjaciel, spowiednik i powiernik, ale i złodziej – za swoje piękno odbiera dusze i uzależnia od siebie. Wymaga, ale i odwdzięcza się w dwójnasób. Mieszkańcy domu starzeją się razem z nim, razem z nim tracą siły, w końcu go zaniedbują. W tej powieści wszystko od ogrodu się zaczęło i wszystko się tam kończy.
Podjęcie decyzji o wyprowadzce uwalnia, jak otwarcie mitycznej puszki Pandory, demony. W historię sprzedaży domu i konieczności uporania się z tym wydarzeniem, Januszewska wplata perypetie Małgosi, jej męża Karola, rodziców, córki Agnieszki, jej męża Michała i ich kilkuletniego synka Piotrusia. Jest jeszcze brat Małgosi – Marek, mieszkający z rodziną daleko za oceanem w Australii. Autorka przedstawia zwykłe sprawy, z którymi wielu czytelników może się utożsamić i, niestety, są częścią życia Polaków; problemy ze znalezieniem pracy pomimo wykształcenia, starzejący się rodzice, małżeńskie konflikty. W powieści na teraźniejsze wydarzenia nakłada się cieniem przeszłość skrzętnie przez bohaterów skrywana, z którą trzeba się pogodzić, ale i rozliczyć.
Najważniejszą postacią i zarazem katalizatorem rodzinnych sporów oraz podporą jest Małgosia. Czasem mam wrażenie, że ten mały rodzinny światek kręci się dzięki niej. Wieczna optymistka patrzy przez różowe okulary i potrafi poradzić sobie z najtrudniejszymi przeciwnościami losu; ani tragiczna śmierć ojca, ani zdrada męża nie są w stanie jej złamać. Jej niebo ma faktycznie kolor zielony – kolor nadziei. „Życiem nie można się zmęczyć”- mówi kobieta, której los nie oszczędza. Małgosia po prostu kocha życie, kocha swoją rodzinę, ogród, z którym się pożegnała, ale ciągle nosi go w sercu.
Powieść jest współczesną baśnią, w której zła siostra zostaje ukarana, a dobro nagrodzone. Pisarka trochę łudzi i zwodzi czytelnika, zaprowadza go na manowce, pokazuje piękny świat, pomimo wszystkich problemów. Może powieść ta nie odmieni losu, nie zmieni biegu wydarzeń, ale choć na chwilę pozwoli zobaczyć wśród szarości życia tęczę na niebie, które na moment będzie miało kolor zielony. Książkę tę powinni przepisywać lekarze jako antidotum na smutek, nostalgię, niezadowolenie, czy zniechęcenie życiem, bo przecież, jak czytamy, „Szczęcie to nie jest drożdżowy placek”.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze