"Generation P" Wiktor Pielewin
CASTORP • dawno temuZ niekłamaną nieufnością podchodziłem do książki zatytułowanej w sposób odwołujący się do zbanalizowanego już zagadnienia "pokoleniowości", szukania wspólnych mianowników dla generacji, Świętego Graala marketingu, słowa-wytrychu.
"Generation P" to pierwszy kontakt polskiego czytelnika z Pielewinem. Autorznany jest rosyjskiemu odbiorcy od dobrych dziesięciu lat, tymczasemna rynek polski trafia, co prawda od razu w dobrej oprawie promocyjnej,Pielewin z opóźnieniu nawet w stosunku do amerykańskiego rynku wydawniczego.
"P" w tytule oznacza pepsi-colę, jednak na próżno szukać w tekściekompletnego wytłumaczenia, czemu ten akurat napój symbolizować miałby "ducha"nowych ludzi rosyjskich i przemian rozpoczętych gorbaczowowską pierestrojką.I dobrze, książka świetnie obywa się bez tego.
Główny bohater, Wowa Tatarski, to absolwent moskiewskiego wydziału literatury,którego pierwszą pracą zarobkową jest handel papierosami w kiosku prowadzonymprzez Czeczena (Czeczenów odmalował Pielewin jednostronnie, jako gangsterów,lecz z dużą dozą życzliwości). Męczy Tatarskiego własna bieda i niezaradność, ruchykrępują sumienie, tożsamość narodowa, wpojone poczucie przyzwoitości i smaku, kultura.Niechętnie, acz ze zrozumieniem realiów, gdyż jest osobą lotną, chwyta się nadarzającej sięszansy zaczepienia przy zleceniach reklamowych jako copywriter. Kolejne zdarzeniazaprowadzą Wowę w szeregi organizacji o niejasnej strukturze i celach. Jego życie toczyć sięrównież będzie w świecie równoległym: halucynacji, seansów i dialogu ze światem duchów.
Bezpośredniość, dosadność i brutalny realizm to pierwsze piętro prozy Pielewina. Na "wyższym" piętrze znajdziemy groteskę i surrealizm. Spiritystyczne seanse i halucynacje są pretekstem dla zapuszczenia się"rejony" mitologiczne, dialogi z Che Guevarą i postaciami z podań egipskich, sumaryjskichi babilońskich. Autorowi udaje się jednak unikać bełkotu — widzenie bohatera zaraz się zaostrzai dochodzi on do zaskakujących spostrzeżeń. Powoli z pozornego chaosu wyłania sięmisterna i zarazem imponująca szerokim ujęciem wizja światopoglądowa autora.
Pielewin udowadnia swoje filozoficznie, kulturowe i ideologiczne "obycie" (dotyczyto również ideologii i teorii rynkowych). Terminy "struna korporacyjna" oraz pielewinowskierozważania na temat homonimu "demokracja" bezpardonowo ośmieszają konstrukcjęspołeczną naszego świata. Jeśli już podchodzisz do otaczającej rzeczywistości z dystansem, to proza Pielewina pozwoli ci spojrzeć na ogół rzeczy z jeszcze większego oddalenia.
Przeczytaj, bowiem grozi ci, że kiedy w innych utworach literackich, książkach z zakresuanalizy społecznej i marketingu pojawią się (a tak będzie) odwołania do pielewinowskiego"oranusa", bądź teorii wow-oralnych, -analnych i -wypierających, to będzieszniezorientowany. Te słowa, brzmiące wulgarnie i niewyszukanie, nie powinny zniechęcaćdo lektury, gdyż autor posiłkuje się nimi w innym celu niż epatowanie brutalnością rzeczywistości.Przekuwa je w terminy naukowe i czyni z nich aparat pojęciowy awangardowej,postmodernistycznej socjologii; wszystko służy oddaniu natury współczesnychfenomenów społeczno-ekonomicznych.
Książka warta polecenia, autor wart zapamiętania. Idealna dla tych, którzy lubiądobrą fabułę, żywy rosyjski sarkazm, zmagania z tekstem, słowne i logiczne szarady.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze