Pogrzeb bez księdza. Lepszy?
MARIANNA KALINOWSKA • dawno temuPogrzeby świeckie nie cieszą się w Polsce popularnością. Szacuje się, że stanowią tylko 2-4% wszystkich pochówków. Mistrzów ceremonii, zastępujących w czasie pogrzebu tradycyjnego księdza proboszcza, jest w naszym kraju tylko około dwudziestu. Ale na brak pracy nie mogą narzekać. Świeckiego pogrzebu chciała dla siebie Wisława Szymborska i Zbigniew Religa. Czym różni się pogrzeb świecki od pogrzebu katolickiego?
O pogrzebach świeckich mówi się też „humanistyczne” lub „laickie”. Mistrz ceremonii odpowiednio wcześniej przygotowuje mowę, którą wygłasza w kaplicy. Tworzy ją po rozmowie z rodziną i bliskimi zmarłego – to od nich tak naprawdę zależy, jaki przebieg będzie miała uroczystość. Po odczytaniu mowy w kaplicy mogą mieć miejsce wspólne wspominki czy słuchanie ulubionej muzyki zmarłego. Po uroczystościach w kaplicy orszak przenosi się na miejsce pochówku, gdzie chowa się trumnę lub urnę.
Joanna (32 lata, Katowice):
— Byłam ostatnio na świeckim pogrzebie i nie pamiętam, żebym tak płakała na jakimkolwiek innym. I wcale nie chodzi mi o to, że zmarł mi ktoś szczególnie bliski, ale o to, jaki miała przebieg uroczystość. Człowiek, który prowadził pogrzeb zamiast księdza (zmarły był ateistą, długo chorował i miał dość czasu, by zaplanować sposób, w jaki chce być pochowany) mówił długo o zmarłym, o jego osiągnięciach, poglądach, przytaczał nawet anegdoty z jego życia. Wszyscy płakali i śmiali się na zmianę. Nie było żadnych wkurzających gadek typu: „Bóg tak chciał” i klepania utartych formułek.
Myślę, że łatwiej w ten sposób pożegnać się ze zmarłym, łatwiej też znieść własny ból po stracie. Łatwiej wylać z siebie potok łez, pozbyć się rozpaczy. Tamten wspólny płacz nas wszystkich był bardzo oczyszczający.
Kiedy umrę, chciałabym być pochowana w taki sposób, ale moi bliscy na samą myśl pukają się w czoło. Boję się jednak, że nie będę miała po śmierci zbyt wiele do powiedzenia.
Michał (28 lat, Bielsko-Biała):
— Pochodzę z niewierzącej rodziny. Jak mama zmarła na raka, było dla mnie jasne, że trzeba ją pochować bez księdza. Taka zresztą była jej wola.
Najpierw jednak musiałem stoczyć bój z dziadkami, którzy za wszelką cenę chcieli księdza. Dobrze, że mama – przewidując ich zachowanie – napisała do nich w tej sprawie list, który miałem im wręczyć, jeśli będą protestować przeciw jej świeckiemu pochówkowi. Całe życie nie traktowali ateizmu mamy poważnie. Uważali, że „z tego wyrośnie”, że to jej kaprys czy moda, i wcześniej czy później przyjdzie po rozum do głowy. Byli szczerze zdumieni, kiedy przeczytali jej list. Nie byli zachwyceni, ale musieli uszanować wolę zmarłej.
Mama chorowała długo. W ramach terapii (wiem, że brzmi to szokująco, ale tak właśnie oswajaliśmy śmierć) razem zastanawialiśmy się, co ma powiedzieć na jej pogrzebie mistrz ceremoniału. Właściwie razem napisaliśmy tę mowę. W pewnym sensie miałem ułatwione zadanie, od razu po śmierci mamy wiedziałem, gdzie się zwrócić i co w ogóle robić.
Na pogrzebie płakali wszyscy, nawet sąsiedzi. Nie był to zwykły płacz, ale oczyszczający, głęboki płacz prosto z serca. Nikt nie opowiadał bajeczek o Świętym Piotrze, czekającym u wrót raju, ani o anielskich orszakach. Mistrz mówił o udręce ciężkiej choroby, o samotności w umieraniu, o wściekłości i bólu tych, którzy pozostali. Nikt nie udawał dzielnego. Słuchaliśmy na początku muzyki z Ojca chrzestnego, ulubionego filmu mojej mamy. To był naprawdę piękny pogrzeb.
Anna (34 lata, Gdańsk):
— Pod koniec życia tato został antyklerykałem. Często mówił, że nie chce księdza na pogrzebie. Niestety, zginął nagle w wypadku samochodowym i zostałyśmy z mamą same z dylematem, co robić? Wziąć poważnie to, co mówił, czy traktować je tylko jako czcze gadanie? Poszłyśmy z mamą do księdza do naszej parafii, zwyczajnie i po ludzku zapytać, co mamy robić? Ksiądz swoim zachowaniem tylko utwierdził nas w przekonaniu, że tato miał rację. Klecha krzyczał na mamę, nazwał ojca antychrystem, a potem zażądał wygórowanej kwoty. Zaznaczył jeszcze, żebyśmy zapomniały o kremacji. Wzięłam mamę za rękę i wyszłam z jego kancelarii trzaskając drzwiami.
Postanowiłyśmy, że zorganizujemy tacie świecką ceremonię. I dziś myślę, że świeckie ceremonie są lepsze niż religijne obrzędy. Mistrz ceremonii skupia się na zmarłym, a nie na klepaniu formułek. Zresztą – czytałam gdzieś, że liturgia katolicka z okadzeniami, pokłonami i klękaniem została zerżnięta z ceremoniału cesarskiego dworu w Rzymie. Kościół nie ma monopolu na chowanie zmarłych.
Na początku nasz wybór trochę oburzył zebranych, ale po ceremonii ludzie podchodzili do nas i dziękowali. Niektórzy mówili, że też by chcieli takiego wzruszającego pożegnania. Historia naszego życia może toczyć się dalej. Dobrze pożegnałyśmy tatę.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze