Mój facet jest nierobem
ANNA PAŁASZ • dawno temuEmancypacja kobiet swoją drogą, ale w społeczeństwie nadal pokutuje przekonanie, że to mężczyzna jest od tego, by zarabiać. Poza tym, zawrotna kariera i sukces zawodowy są wyznacznikami męskości. A co z mężczyznami, których praca w ogóle nie interesuje? Nie są męscy?
Na portfelu mamusi
Agnieszka (27 lat, urzędniczka z Wrocławia) poznała swojego męża na studiach. Jego brak zawodowego zacięcia tłumaczyła sobie faktem, że rodzice opłacają jego zachcianki i dlatego nie wyrobił w sobie nawyku pracy. Lata mijają, a ukochany Agnieszki nadal nie utożsamia dojrzałości z pracą.
— On jest wręcz dumny, że kasę sobie „organizuje”, a nie zarabia. Organizuje od rodziców. Oni mają firmę, dodatkowo matka jest lekarzem, a on żyje w przekonaniu, że pieniądze zamiast ziemniaków leżą u nich w piwnicy. Jego ojciec ma trochę dość syna-tasiemca, ale z drugiej strony wie, że jak przykręci kurek, ja na nas nie zarobię. Jego matce z kolei jest to na rękę, bo wie, że jesteśmy od nich uzależnieni i w razie czego się nie postawimy. Wiele rzeczy jest tak, jak ona chce, bo musi tak być.
Mąż całe dnie gra w gry, ogląda filmy, ja wracam z pracy i nie mogę patrzeć na niego, leżącego bezczynnie na kanapie, gnijącego radośnie w domu. Nie czuję się dobrze z myślą, że nigdy nie będziemy niezależni finansowo, że to teściowie sponsorują nam wakacje, zakupy czy paliwo do samochodu. To upokarzające, ale wszelkie dyskusje z mężem na ten temat kończą się tak samo – obraża się, że zmuszam go do pracy, że on nie jest robotem, a poza tym życie jest za krótkie, żeby pracować po osiem godzin w biurze. To oczywiście aluzja do mojej osoby.
Chciałabym mieć dziecko, nawet niejedno, ale nie wyobrażam sobie, żebym musiała iść do teściów prosić o zgodę na powiększenie rodziny i – co się z tym wiąże – zwiększenie jałmużny. Jestem na skraju wyczerpania psychicznego, jeśli mąż się nie zmieni, nie wróżę nam przyszłości.
Od kierowcy do kierownika
Mąż Kingi (32 lata, nauczycielka z Lublina) co prawda pracę miewa, jednak szybko z niej rezygnuje – a to płaca za niska, a to warunki nie do przyjęcia. Jest stworzony do bycia kierownikiem, więc nie będzie sobie rąk brudził pracą poniżej swoich kwalifikacji.
— Przez kilka lat był kierowcą, dużo czasu spędzał poza domem, praca go raczej nie cieszyła, więc z dnia na dzień ją rzucił. Z początku sądziłam, że poszuka czegoś lepszego, ale on wsiąkł w kanapę na dobre. Przez jakiś czas chciał firmę zakładać, w której byłby panem i władcą, ale coś tam nie wypaliło i sprawa ucichła.
Jestem zła, że siedzi w domu, ja ze swojej pensji nie jestem w stanie nas utrzymać, a on wykorzystuje sytuację mówiąc, że wychowuje dziecko i powinnam być wdzięczna. Wstyd mi, że mój mąż nie potrafi zarobić na rodzinę, a właściwie, że nie chce tego robić. Męczy mnie to i próbuję cały czas go przekonać, że powinien spuścić z tonu i zacząć szukać normalnej pracy, a nie marzyć o gruszkach na wierzbie i kierowniczych stanowiskach, na które i tak nikt go nie przyjmie, bo nie ma doświadczenia ani stosownego wykształcenia.
Moi rodzice kpią sobie z niego, zresztą całkiem słusznie, bo co to za mężczyzna, który całe dnie leżakuje i czeka, aż żona przyniesie mu pieniądze do domu? To śmieszne i żałosne, ale on już dawno przestał się przejmować. Ma wszystko gdzieś, przecież pewnego dnia będzie kierownikiem i wtedy wszystkim pokaże.
Zawodowa próżnia
Maria (29 lat, przedsiębiorca z Łodzi) przyznaje, że nie chodzi nawet o to, że mąż nie zarabia, ale o fakt, że nie ma ambicji i nie robi kariery. On właściwie nie robi nic, nie licząc chodzenia na mecze i spotykania się z kolegami, którzy podobnie jak on utknęli w zawodowej próżni.
— Kiedyś był pełnym energii panem inżynierem, pracę miał dobrą, choć stresującą. Oboje pracowaliśmy, wiodło nam się bardzo dobrze i wiedziałam, że jeśli zdecydujemy się na dziecko, to będę mogła bez problemu zająć się macierzyństwem, a mąż nas w tym czasie utrzyma z nawiązką. Tymczasem o takim luksusie nie ma mowy, plany szlag trafił, bo mój mąż nie interesuje się pracą. Uważa, że ja z powodzeniem mogę na nas zarobić. Każda rozmowa na ten temat kończy się awanturą, on ani myśli wracać do pracy, bo była zbyt wymagająca i nie dawała mu satysfakcji. Nie to co chodzenie do baru na piwo czy spotykanie z kumplami, którzy podobnie siedzą w portfelu swoich żon.
Nie chcę, żeby nasze życie tak wyglądało, nie zgadzam się na bycie jedyną zarabiającą w tym układzie osobą, nie znoszę mojego męża w stanie, w jakim teraz się znajduje, nie akceptuję jego braku ambicji i pomysłu na życie. Nie za takiego człowieka wyszłam. Uważam, że to facet powinien utrzymać rodzinę, a nie zrzucać odpowiedzialność na żonę i wałęsać się bez celu.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze