Asy - polscy aseksualni
MARIANNA KALINOWSKA • dawno temuMówią o sobie Asy. Część z nich domaga się, by ich orientację, czy też raczej – dezorientację seksualną uznać za czwartą, po hetero-, homo- i biseksualizmie. Nie czują popędu seksualnego. Wielbią miłość romantyczną i platoniczną. Niektórzy z nich czują się lepsi od tych, którzy uprawiają seks. Są aseksualni.
Mówią o sobie Asy. Część z nich domaga się, by ich orientację, czy też raczej – dezorientację seksualną uznać za czwartą, po hetero-, homo- i biseksualizmie. Nie czują popędu seksualnego. Wielbią miłość romantyczną i platoniczną. Niektórzy z nich czują się lepsi od tych, którzy uprawiają seks. Są aseksualni.
Marta (26 lat, policjantka z Warszawy):
— Wiem, że moje preferencje seksualne, czy też raczej ich brak, wzbudzają w ludziach wiele emocji. Zaglądam czasem na fora internetowe dla aseksualnych i widzę, jak są komentowane wypowiedzi asów. Wiem, że trudno uwierzyć w to, że ktoś może nie czuć popędu seksualnego i być szczęśliwym. A jednak.
Zauważyłam też, że większość psychologów, wypowiadających się na temat aseksualizmu twierdzi, że łatwo znaleźć przyczynę tego zjawiska, że są to albo zaburzenia fizjologiczne i hormonalne, albo mają podłoże psychologiczne. To znaczy, że na przykład surowe religijne wychowanie może na człowieku wycisnąć takie piętno, że nie będzie czuł popędu. Albo osoby molestowane seksualnie w dzieciństwie też mogą reagować w taki sposób… Nie wiem, jak mają inni, ale ja nie pasuję do żadnej z tych teorii. Nikt mnie nie zgwałcił, nie molestował, a jeśli chodzi o zdrowie, to jestem wprost okazem zdrowia.
A jednak nie chce mi się i nigdy mi się nie chciało. Dobrze mi z tym. Nie miałam żadnych problemów z faktem, że nie mam ochoty na seks. Może raz, kiedy związałam się z pewnym chłopakiem, na którym mi zależało. Mówiłam mu od początku, jaka jestem, ale on mi chyba nie wierzył. Myślał, że jeśli odpowiednio nade mną „popracuje”, zmięknę i odkryję, jak wspaniały jest seks. Lubiłam go, więc dałam się namówić na jeden raz. Pieścił mnie i całował, ale nic nie czułam. Potem może trochę bolało. Nie chciałam więcej, a on nie mógł tego zrozumieć. W końcu rozstaliśmy się, bo on bez seksu nie mógł żyć.
Wydaje mi się, że to jakiś rodzaj zezwierzęcenia. Jak człowiek uzależnia całe swoje życie od tego wkładania i wyjmowania, jak tamten chłopak, o którym mówiłam, to ja tego nie rozumiem. Lubiliśmy się, rozumieliśmy się bez słów i dużo się razem śmialiśmy, ale jemu to nie wystarczało. Wyjaśniał mi, że to fizjologia, ale ja mówiłam mu, że człowiek musi zjeść, wyspać się, napić, ale żeby seks musiał koniecznie uprawiać? To już nie jest fizjologia, to są jakieś fanaberie. Sama jestem najlepszym przykładem – tyle lat bez seksu i co?
Dzieje mi się coś złego?
Nie lubię niczego: ani całowania, ani przytulania, nie lubię nawet, jak się ktoś za bardzo do mnie zbliża. I dobrze mi z tym. Nie chcę niczego zmieniać.
Kasia (24 lata, bibliotekarka z Suwałk):
— Na samą myśl, że miałabym uprawiać seks, robi mi się niedobrze. Wiem, że lekarze i psychologowie mówią, że przyczyna może leżeć w mojej przeszłości. A przeszłość mam taką, że jak miałam 16 lat, zgwałcił mnie sąsiad. To on mnie zdeflorował, pijany i śmierdzący.
Tamto wtedy to był mój pierwszy i ostatni raz.
Oczywiście przeszłam własną terapię, zaopiekowano się mną jak należy. Poradziłam sobie z traumą, a tak mi się przynajmniej wydaje, że sobie poradziłam. Zniknęły moje nocne koszmary, nie mam wstrętu do mężczyzn, nie boję się ich. Tyle tylko, że w ogóle nie czuję popędu. Nie wiem, co to jest podniecenie. Kiedyś, zanim to się stało, masturbowałam się od czasu do czasu, zastanawiałam się, jak to jest z mężczyzną, fantazjowałam. Teraz jest tak, że nie czuję nic. Kilka razy z ciekawości oglądałam filmy erotyczne i pornograficzne, żeby zobaczyć, czy coś się wydarzy, czy coś drgnie.
Nie czułam niczego, oprócz może obrzydzenia.
Zakładam, że gwałt wywarł na mnie taki wpływ, że nigdy się już nie podniosę, nie uwolnię, że zawsze już będę aseksualna. Ale jedno chcę powiedzieć: dobrze mi tak, jak jest. Niczego mi nie brakuje, za niczym nie tęsknię. Nie mam potrzeby przytulania się do kogoś, nie chcę mieć dzieci. Dlaczego więc miałabym chcieć to zmienić?
Michał (26 lat, informatyk z Warszawy):
— Jestem katolikiem i jestem z tego bardzo dumny. Jestem też prawiczkiem i to mój kolejny powód do dumy. Obrzydza mnie seks wylewający się z każdej reklamy i każdego teledysku. Obrzydza mnie pornografia i traktowanie kobiet jak przedmiotów. Wierzę, że można się kochać bez seksu i że to jest dopiero prawdziwa miłość.
Mam odwagę nie kryć swoich poglądów. Nie trzeba być naukowcem, żeby zauważyć, do czego ludzkość doprowadziło rozluźnienie obyczajowych gorsetów. To się zaczęło razem z rewolucją obyczajową w latach 70., z odkryciem hormonalnej antykoncepcji. Rozpasanie. I co mamy? Wirusa HIV, AIDS i inne choroby przenoszone drogą płciową, niepłodność wśród kobiet i prostytucję na masową skalę. A może się mylę? Nie, nie mylę się, liczby chorych na AIDS mówią same za siebie!
To mój wybór – życie w czystości. Uważam za upokarzające zmuszanie partnera do seksu. Miałem kiedyś jeden związek z pewną kobietą i ona właśnie wymuszała na mnie współżycie. Nie chciałem. Rozstaliśmy się. Jeśli na tym etapie związku kobieta zmusza mnie do seksu, to co będzie potem?
Uważam, że możliwe jest życie bez seksu także po ślubie. Muszę tylko znaleźć kobietę, która myśli tak jak ja. Jeśli chodzi o dzieci, to jeszcze o tym nie myślałem. Najpierw muszę znaleźć jakąś mądrą kobietę, która nie myśli, za przeproszeniem, macicą, ale głową. O dzieciach pomyślę później. Albo wcale, bo przecież nie wszyscy muszą mieć dzieci. Na świecie jest i tak za dużo ludzi.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze