Moi rodzice się rozwiedli
SYLWIA KOWALSKA • dawno temuJakie skutki ma rozwód rodziców dla późniejszych relacji ich dorosłych dzieci z partnerami? Dzieciom z rozbitych rodzin ciężko założyć własną rodzinę. Dorosłe Dzieci Rozwodników (DDR) z trudem nawiązują nowe znajomości, boją się odrzucenia, nie chcą się wiązać w obawie przed powtórzeniem błędów rodziców, a jeśli nawiążą stałą relację, nierzadko w małżeństwie czują się zagubieni lub przesadnie dbają o związek.
Wioletta (21 lat, barmanka z Warszawy):
— Moi rodzice rozwiedli się, gdy miałam 10 lat. Ojciec miał kochankę. Wyprowadził się do niej. Może i dobrze, bo wcześniej bił mamę, a i ja nieraz od niego oberwałam za nic, bo trzeba było się na kimś wyładować. Za wszystko winiłam siebie. Uważałam, że jakby mnie nie było na świecie, żyliby razem jako kochające się małżeństwo. To było dawno.
Czasem w ogóle nie pamiętam, że mam ojca. Nigdy nie powiedziałam „tata”, „tatuś”… Mówiąc szczerze, nie wiem, jaką rolę taka osoba pełni w rodzinie. Teraz mam ojczyma, który lepszy wcale nie jest. Wiem, że zdradza mamę, jednak nie mam śmiałości jej o tym powiedzieć. Niech żyje w swej słodkiej nieświadomości. Jestem zadowolona, bo przynajmniej ojczym nie miał i nie ma żadnych praw do mnie. Choć nie przeszkadzało mu to w podnoszeniu na mnie ręki.
Wyprowadziłam się od nich, gdy miałam 19 lat. Zamieszkałam z koleżanką w maleńkiej kawalerce. Znalazłam pracę w barze. Na studia mnie nie stać. Muszę zarabiać na czynsz i opłaty. Wolę to niż powrót do mamy i ojczyma. Z ojcem biologicznym nie mam żadnego kontaktu. Dla mnie tego człowieka nie ma. Zabrał mi normalne dzieciństwo!
Choć mam już 21 lat, nigdy nie miałam chłopaka. Nie to, że nie cieszę się powodzeniem wśród facetów. Ja po prostu nie chcę. Uważam, że chłopak mnie tylko unieszczęśliwi. Wystarczą mi te problemy, które mam. Nie potrzebuję jeszcze dodatkowych. Zresztą, nie wierzyłabym w żadne słowo takiego delikwenta. W barze często podrywają mnie faceci. Zauważyłam, że się po prostu nimi brzydzę. Uważam za podgatunek ludzki. Sądzę, że nie będę miała nigdy rodziny. Zresztą o dzieciach nie myślę, a nawet gdybym z czasem pomyślała, to przecież i tak nie będę mieć faceta. Nie chcę cierpieć. Może z czasem pójdę na studia. Poświęcę się nauce, potem poważniejszej pracy. Tak też da się żyć. Przynajmniej obędzie się bez bólu, łez i wiecznych rozczarowań.
Adrianna (18 lat, uczennica z Kielc):
— Moi rodzice rozwiedli się rok temu, z winy taty. Wciąż ja, rodzeństwo, mama i tata mieszkamy razem. Już jakiś czas trwa sprzedaż domu i końca nie widać. Ja i brat krępujemy się być w kuchni, gdy ojciec tam jest, mama nie może rozmawiać przez komórkę przy nim i tym podobne. Ostatnio, gdy mama tłumaczyła mu, że zatruwa mnie i moim braciom życie, on cały czas milczał i się uśmiechał. Okazało się, że nagrywa moją mamę, jak krzyczy. Szantażował ją sądem. Ja i bracia nie wytrzymaliśmy — wypomnieliśmy mu wszystko, co nam zrobił. Prosiliśmy, żeby wyniósł się. On na to, że nie jesteśmy jego rodziną i nie mamy prawa mu rozkazywać.
Nie umiem patrzeć, jak mama cierpi. Przez to wszystko ja sama nie mam własnego życia. Ze szkoły pędzę do domu, bo boję się, że on coś mamie zrobi. Gdy chciałam wyjść do kina ze znajomymi, prosiłam jednego z braci, by pełnił dyżur przy mamie. Ale w kinie i tak nie mogłam skupić się na filmie, bo myślałam, co się dzieje w domu.
Nam ciężej się wyprowadzić. Jest nas czworo. Bracia mają po 15 i 17 lat. Wiadomo, że nie mają się gdzie i jak wyprowadzić. Mnie też nie stać na mieszkanie, by wyprowadzić się razem z mamą. Boję się spoglądać w przyszłość. Boję się, że on do śmierci się stąd nie wyprowadzi, że nie wypali sprzedaż domu, że coś stanie się mamie. Ciągle mam obawy, lęki… Wydaje mi się, że nigdy nie ułożę sobie życia, bo nie mam i nie będę mieć na to czasu. Nie wychodzę na spotkania ze znajomymi, z nikim się nie spotykam.
Magda (27 lat, sekretarka z Łodzi):
— Rodzice rozwiedli się, gdy miałam 3 lata. Choć samej sytuacji nie pamiętam, bo byłam za mała, to wydaje mi się, że ojca nie miałam nigdy. Mieszkałam i nadal mieszkam z mamą. Ojciec swego czasu regularnie mnie odwiedzał, później nasze widzenia stały się coraz rzadsze i sporadyczne. Po 5 latach od rozwodu mama powtórnie wyszła za mąż. W moim odczuciu postąpiła słusznie. Swojego ojczyma traktowałam zawsze i nadal traktuję jak tatę. Zwłaszcza, że mnie wychował i jest dla mnie autorytetem. Jest dobrym ojcem i mężem. Nie chciałabym zmienić tej sytuacji. Czasem widuję się z biologicznym ojcem. Dogaduję się z jego żoną, mam przyrodnie rodzeństwo. Jednak moim prawdziwym domem zawsze będzie moja mama i mój ojczym.
Od roku spotykam się z facetem. Miesiąc temu mi się oświadczył. Zgodziłam się, ale nie traktuję tego serio. Wydaje mi się, że jeśli dojdzie do ślubu, małżeństwo, podobnie jak w przypadku mamy, skończy się po paru latach. Ale z drugiej strony myślę, że jestem w takim wieku, że powinnam już mieć męża, swój dom. Wstyd mi mieszkać nadal z rodzicami. Boję się, że gdy wprowadzę się do ewentualnego męża, zaczną się awantury, że tego nie przetrwamy, że się rozwiedziemy.
Teresa (31 lat, nauczycielka z Rzeszowa):
— Moi rodzice rozwiedli się dawno temu, chociaż nie da się ukryć, że nadal się kochają. Postanowili zostać przyjaciółmi. Od paru lat kombinują, żeby do siebie wrócić. Przez ten czas bardzo się zmienili. Jakby dorośli do pewnych decyzji. Przeszkodą jest jednak drugi związek małżeński mojego taty — 2 lata temu ożenił się ponownie, ale z kobietą, której nie kocha. Nie mieści mi się w głowie, jak można połączyć życie z kimś, z kim nie wiąże się przyszłości. Nie wiem, czy zrobił to na złość, czy tamta kobieta go zmusiła w jakiś sposób. Nie wiem, bo tata nie chce na ten temat rozmawiać. Nowa żona taty odbiera mu resztki energii, wyłudza od niego pieniądze. Widzę jak ojciec się męczy, jak lgnie do mojej mamy, bo widać, że tylko przy niej odpoczywa.
Obecnie chyba za łatwo i za szybko ludzie decydują się na śluby i rozwody. Moi rodzice są tego świetnym przykładem. Po co się rozwodzili, skoro i tak nie mogą żyć bez siebie? Po co tata się żenił, skoro nie kochał tamtej kobiety? Nie wiem. Choć nie raz zadawałam to pytanie mamie, tacie, samej sobie.
Od 6 lat jestem szczęśliwą mężatką, a od 4 lat szczęśliwą mamą ślicznych bliźniaczek. Dbam o mój związek chyba bardziej niż przeciętny człowiek. Wręcz obsesyjnie. Kocham męża i choć nie raz się kłócimy, wiem, że kochać będziemy się zawsze. Kiedy raz w wielkiej kłótni mój mąż wykrzyczał - jak ci tak nie pasuję, to się rozwiedźmy - zareagowałam śmiechem. Spytałam, czy chce potem usychać z miłości za mną jak mój ojciec za mamą. Wiem, że nam rozwód nie grozi. Jesteśmy mądrzejsi niż moi rodzice. Mam przynajmniej taką nadzieję.
Polecamy:
„Dorosłe dzieci rozwiedzionych rodziców” Jim Conway, „Rozwód. Jak go przeżyć” Kuba Jabłoński, „Druga szansa. Kobiety, mężczyźni i dzieci dziesięć lat po rozwodzie” Judith S. Wallerstein i Sandra Blakeslee.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze