Pary nie do zniesienia. Znacie takie?

Czułościom nie ma końca

Nawet na chwilę nie rozdzielają swoich splecionych dłoni. Co i rusz okazują sobie uczucie w postaci pocałunków, głaskania, ściskania i przytulania. A otocznie zastanawia się, po co oni w ogóle wyszli z domu, skoro jedyne na co mają ochotę to czułość. W końcu w zaciszu czterech ścian przyjemniej jest się całować.

Są nierozłączni

Umawiasz się z koleżanką do kina, wyobrażasz sobie, że będziecie gadać jak za starych dobrych czasów. A ona przychodzi z chłopakiem za rękę, której nie wypuszcza przez cały film. Chcesz wyciągnąć ją na piwo, ale w drzwiach staje z ukochanym, z którym grucha cały wieczór. Są jak zrośnięte bliźnięta syjamskie.

Nie ma „ja”, jest „my”

Wcześniej samodzielna kobieta — nagle zlewa się w jedno ze swoim ukochanym. Nie opowie już co u niej słychać, bo wyrzuciła ze swojego słownika „ja”. W zamian pojawiło się „my”. A jeśli nawet umówi się na kawę i babskie pogaduchy, to będzie rozwodziła się, jak to ona ze swoim Misiem… Zapomnij, że jeszcze coś zaplanuje sama.

Jak małe dzieci

To nic, że ona jest dorosłą kobietą, a on dużym facetem. Zapominają o swoich imionach i na każdym kroku będą do siebie mówi „Misiaczku”, „Koteczku”, „Skarbeńku”, „Króliczku”. A otocznie zastanawia się, czy miłość powoduje, że dorośli ludzie cofają się w rozwoju do czasów dzieciństwa.

Swatka

Kiedyś zdeklarowana singielka, dziś zwolenniczka życia w parach. Tak samo szczęśliwego losu życzy wszystkim wokół. Współczuje samotnym koleżankom i koniecznie chce im pomóc. Trzeba liczyć się z tym, że na spotkanie nieoczekiwanie przyjdzie z samotnym kolegą swojego chłopaka. Będzie zachwalać was w nadziei, że jednak coś z tego wyniknie. I nie uwierzy, że samej jest ci dobrze, albo że nie chcesz szukać partnera w atmosferze paniki.

Znacie takie pary? Co was denerwuje w zakochanych…