"Gliss Kur Ochrona Koloru 30 to linia regeneracyjna marki Gliss Kur, zapewniająca ochronę koloru aż do 90 %, nawet po 30 myciach włosów. Wysoce skuteczna formuła ze scan repair komplex nie tylko działa na powierzchni, ale również głęboko wnika w jego wnętrze. Kompleksowa pielęgnacja włosów i intensywny połysk koloru. "
Przyznam szczerze, że kupiłam ten balsam tylko dlatego, że był w promocji, a moja odżywka akurat się skończyła. A ponieważ kiedyś używałam już kosmetyków do włosów z tej firmy i zrobiły na mnie dobre wrażenie, pomyślałam, że zaryzykuję. I mam mieszane uczucia.
Opakowanie jest bardzo miłe dla oka i wygodne w użyciu - stawiane na zakrętce, co jest dla mnie już dużym plusem, jeśli chodzi o odżywki. Otwiera się bardzo zręcznie, łatwo dozuje. Problem tylko polega na tym, że niezwykle trudno jest wyczuć, jaką ilość powinno się dozować - można użyć go bardzo dużo, a i tak nie ma się poczucia, że w jakiś sposób zadziałał na włosy. Zdziwiło mnie, że podczas mycia moje włosy nie reagowały w jakiś widoczny sposób na ten balsam. Co prawda, po osuszeniu ręcznikiem dało się zauważyć, że są miękkie i łatwo się rozczesują, ale efekty jakoś mnie nie zachwyciły. Po kilku użyciach niestety zaobserwowałam, że włosy zaczęły się lekko elektryzować, czego szczerze nie znoszę. Jakiejś szczególnej ochrony koloru nie zauważyłam, regeneracji także. Połysk - standardowy, jak po wielu innych odżywkach.
Z uwagi na to, że trzeba go dużo użyć, jest mało wydajny. Plusem jest to, że po jego użyciu włosy nie przetłuszczają się szybciej niż zwykle.
Jedyne, co mnie naprawdę zachwyca w tym balsamie to cudny zapach, charakterystyczny dla Gliss Kura - po prostu go uwielbiam. Poza tym cała reszta - bez rewelacji.
Można kupić, ale właściwie po co? Ten balsam to typowy średniak.
Producent | Schwarzkopf |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja włosów |
Rodzaj | Odżywki: podtrzymujące kolor |
Przybliżona cena | 10.00 PLN |