Kiedy kobieta się uprze, nie ma na nią mocnych. Ja uparłam się na jeden, konkretny odcień brązu i tak długo szukałam, aż znalazłam wśród cieni Carlo Di Roma (całkowicie mi nieznanych) kolor najbardziej zbliżony do pożądanego. Cienie, o których mowa, to paleta 4 kolorów w formie kółek, umieszczonych w kwadratowym opakowaniu. Do cieni dołączona jest pacynka - całkiem niezłej jakości. Same cienie są również przyzwoite, choć nie idealne, jak mi się na początku wydawało.
Są bardzo delikatne (co czuć głównie podczas nakładania palcami), nie osypują się w jakiś dramatyczny sposób, utrzymują się na powiece wiele godzin, blednąc jedynie pod koniec tego czasu. W załamaniu powieki zbierają się minimalnie, ale ja mam taką budowę oka, że jeszcze nie znalazłam cieni, które nie dawałyby tego przykrego efektu.
Z większych minusów zauważam tylko jeden - problemy z usunięciem cieni. Kiedy mówię "problemy" mam na myśli miejsce na linii rzęs. Mój zwykły płyn do demakijażu radzi sobie z tym dość opornie, dopiero „dwufazówka” ściera je bezproblemowo z tego miejsca.
Pojemność to 2,88 g. Paleta, którą kupiłam zawiera czekoladowy brąz, złoty, blady róż i łososiowy. Prócz tego ostatniego, wszystkie kolory są lekko błyszczące.
Cienie warte polecenia, tym bardziej, że zachęca niska cena. Kupiłam je w osiedlowym sklepiku i pewnie w takich miejscach znajdziecie je najszybciej.
Producent | Carlo di Roma |
---|---|
Kategoria | Oczy |
Rodzaj | Cienie w kamieniu |
Przybliżona cena | 6.00 PLN |