Dostałam tę wodę od mojej ciotki ze Stanów na wyraźną prośbę. Było to jeszcze przed otwarciem sklepu tej firmy w Złotych Tarasach. Podczas mojej ostatniej wizyty w USA byłam w The Body Shop i zachwycił mnie ten zapach.
Po nazwie spodziewałam się czegoś mocno różanego. I faktycznie zapach jest różany, ale jednocześnie przełamany owocowymi akordami. Ten aromat kojarzy mi się trochę z herbatą różaną z domieszką malin. Myślę, że podoba się romantycznym dziewczynom. Jest to delikatny zapach, w sam raz na letnią porę, raczej dzienny. Nie męczy, ale też nie jest bardzo trwały, dlatego sądzę, że warto dla wzmocnienia zaopatrzyć się w żel pod prysznic i balsam. Ja w swej kolekcji posiadam również olejek perfumowany również z tej serii, który z rana wcieram w miejsca, w których krew pulsuje, a wodą spryskuję się ogólnie i biorę ją ze sobą do torebki.
Oficjalnie zapach składa się z:
- nut głowy: malina, czarna porzeczka;
- nut serca: róża, frezja, fiołek;
- nut bazy: piżmo, drzewo sandałowe, drzewo cedrowe.
Jest on zamknięty, w bardzo skromnej, czerwonej buteleczce 30 ml, kształcie charakterystycznym dla The Body Shop, z aluminiowym korkiem.
Serdecznie polecam.
Producent | The Body Shop |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Wody toaletowe, perfumowane oraz perfumy |
Przybliżona cena | 60.00 PLN |