Kremy do twarzy staram się zmieniać wraz ze zmianą atmosferycznych pór roku. Wiadomo, coś, co skutecznie działało przy siarczystych mrozach, raczej nie sprawdzi się w cieplejsze, wiosenne dni - zwłaszcza, że wtedy właśnie moja cera budzi się i przypomina sobie, że jest tak naprawdę mieszana, więc dlaczego ma od czasu do czasu nie zaszaleć. Tej wiosny stawiam na naturalne substancje czynne, dlatego krem głogowy od Femi wydał mi się adekwatną propozycją. I nie pomyliłam się.
Kosmetyk do rąk użytkowniczki trafia zamknięty w ładnym, zielonym kartoniku z rysunkami przedstawiającymi pojedyncze gałązki ziół. Sam krem mieści się w białym, plastikowym i dość ascetycznym słoiczku. Jego jedyną ozdobą jest zielona etykieta i mały znak firmowy na zakrętce. Pojemność to standardowe 50 ml.
Na opakowaniu producent informuje, iż krem przeznaczony jest do cery normalnej, mieszanej i suchej po trzydziestym roku życia, a jego zadanie to ochrona (zawartość naturalnych przeciwutleniaczy pochodzących z ekstraktu z głogu), wygładzanie (witamina E i olejek neroli) i zapobieganie powstawaniu zmarszczek. Niby ma się to nijak do rozwiązywania typowych problemów cery mieszanej (w linii do takiej właśnie cery krem został umieszczony), jednak moja, dość kapryśna skóra współpracuje z nim rewelacyjnie. Muszę też nadmienić, że do trzydziestki jeszcze trochę mi brakuje, ale przecież nie wiek kalendarzowy powinien być wyznacznikiem doboru kosmetyków tylko potrzeby skóry.
Śmietankowa, dość bogata konsystencja kremu, zabarwiona na żółtawy kolor, ma ciekawą właściwość – w zależności od tego jak dużo kremu nałożymy, tak duże będzie nawilżenie i natłuszczenie. Zatem w razie potrzeby bardziej wymagające partie twarzy można posmarować nieco hojniej, natomiast tym przetłuszczającym wystarczy delikatne muśnięcie kremem – a funkcja wydzielnicza będzie ładnie wyregulowana. Jednak zasada „im mniej, tym lepiej”, sprawdza się tu idealnie, jak z resztą przy większości kosmetyków naturalnych.
Krem, mimo że do najlżejszych nie należy, nie zatyka też porów a nawet sprzyja ich „samooczyszczaniu”, zmniejszając tendencję do wyskakiwania niespodzianek. Jednak mimo wszystko preferuję stosowanie go na noc. Następnego dnia rano wystarczy przetarcie twarzy bezalkoholowym tonikiem, a przez cały dzień skóra nawet nie myśli się przetłuszczać. Poza tym wygląda zdrowo, jest wygładzona a jaj koloryt wyrównany.
Zapach – typowy dla kosmetyków Femi – zdradza bogactwo naturalnych olejków (stąd też stosunkowo wysoka cena). Jest dość intensywny i trwały, z dominującymi nutami szałwi, lukrecji i ziela lawendy.
Jest wart polecenia szczególnie posiadaczkom skóry mieszanej, problematycznej, przetłuszczającej się i wrażliwej – właściwie niezależnie od wieku.
Skład: aqua, Mangifera indica (mango seed oil), Aracis hypogaea (peanut oil), glyceryl stearate, Crategus oxycantha (hawthorn), vegetable glycerin, cetyl alkohol, sodium lactate, peg-75 shea butter glycerides, lecithin, soyabean glycerides and Butyrospermum parkii unsaponifiables, biosacharide gum, tocopherol, glycoshingolipids, Lavandula angustifolia (lavender oil), Citrus paradisi (grapefruit oil), Leptospermum scoparium (manuka oil), Citrus aurantium amara (bitter orange oil), phenoxyethanol, ethylhexylglycerin, sodium benzoate, Citrus grandis (grapefriut extract) and glycerin, magnesium sulfate, tocopherols and ascorbyl palmitate.
Producent | Femi |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Kremy na dzień i na noc |
Przybliżona cena | 67.00 PLN |