Krem kupiłam przypadkiem w Rossmanie, gdzie często kusza promocje. Krem ten okazał się zakupem trafionym. Obawiałam się, że nie sprawdzi się przy mojej mieszanej cerze, ponieważ kremy nawilżające zwykle pozostawiają nieco tłusty film, jednak krem Beauty Energy wchłania się bardzo szybko i cera jest o dziwo matowa jak po kremie matującym.
Zawiera on malutkie, złote drobinki, ale nie kojarzcie tego z jakimś grubym, piaskowo szorstkim brokatem. Jest ich mało i są one tak drobniutkie, że zostawiają jedynie delikatna poświatę na twarzy.
Mimo że na opakowaniu jest napisane żeby stosować ten krem na noc (a kremu na dzień z tej serii nie widziałam) to ja stosuję go rano pod makijaż - nakładam krem na umyta twarz, potem naprawdę odrobinkę podkładu, pudruję i nie poprawiam nic do południa.
Krem ma delikatny, dość przyjemny zapach. Opakowanie jest niezbyt ciekawe, ale za to solidne i oczywiście liczy się to, co w środku. Pojemność to 50 ml.
Myślę, że krem nie sprawdzi się na cerze z trądzikiem (zwykle kremy rozświetlające, highlightery i podkłady z drobinkami sprawiają, że pryszcze bardziej rzucają się w oczy), ale dla osób z cerą normalną, mieszaną (ale umiarkowanie jak moja) krem będzie świetny.
Podsumowując, krem jest wart wypróbowania.
Producent | Rival de Loop |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Kremy na dzień i na noc |
Przybliżona cena | 9.00 PLN |