Nie jestem miłośniczką samoopalaczy i lubię moją jasną skórę. Z reguły takich kosmetyków nie kupuję, jeśli mi się zdarzy to w końcu i tak oddaję mamie, która z przyjemnością ich używa. Tak naprawdę nie wiem co mnie tak zniechęca do samoopalaczy. Może to, że wymagają cierpliwości w nakładaniu? Może ich specyficzny zapach?
Samoopalacz marki Vita Liberata nie sprawił, że zmienił się mój stosunek do tego typu kosmetyków. Dostałam wersję w odcieniu Medium, która na samym początku wyglądała wręcz przerażająco, bo jest barwy gorzkiej czekolady i bałam się, że taki odcień uzyska moja skóra. Na szczęście tak się nie stało.
Kosmetyk ma formę średnio gęstej emulsji o jak już wspomniałam bardzo ciemnym brązowym zabarwieniu, które pomaga w aplikacji, bo widać, gdzie został nałożony. Duży plus daję za całkowity brak charakterystycznego zapachu, który zawsze tak mnie odrzucał w każdym samoopalaczu!
Zabrałam się za nakładanie po dokładnym peelingu i za pomocą specjalnej rękawicy tej samej marki. Skupiłam się na nogach.
Rękawicą nakłada się preparat szybko i sprawnie, nie powinno to nikomu przysporzyć trudności, chociaż trzeba być dokładnym, bo mogą pojawić się smugi. Kosmetyk od razu się wchłania i nie zostawia na skórze żadnej wyczuwalnej warstwy, ale jednak zalecam odczekanie kilku minut przed ubraniem, ot tak dla pewności.
Nałożyłam dosyć dużo preparatu, ale kolor wyszedł naprawdę minimalnie widoczny i poza mną nikt niczego nie zauważył. Kolejnego dnia ponowiłam próbę dokładając nieco więcej kosmetyku i bardzo lekka opalenizna pojawiła się po ok. 2 godz. (była naprawdę subtelna)
Zdziwiło mnie to, bo wszak to wersja dla średniej karnacji, więc powinna dać bardziej widoczny efekt, ale nic takiego się nie stało nawet po kolejnej aplikacji. Nawet na rękach samoopalacz nadał mi jedynie lekkie muśnięcie kolorem ( który i tak zniknął następnego dnia) dlatego nie wiem ile jeszcze musiałabym go nakładać, aby widać było mocniejszą opaleniznę i zastanawiam się jaki rezultat będzie na skórze ciemniejszej niż moja?
Oczywiście to dobrze, że ten kosmetyk nie daje przerysowanego efektu rodem z długich wizyt w solarium, ale jednak spodziewałam się, że skóra zmieni odcień na taki jak po wakacjach nad morzem, a tu niestety nic z tego. Może to tylko indywidualna reakcja mojej skóry i u innych ten samoopalacz da naprawdę ciekawy rezultat?
Ciężko mi wyrazić jednoznaczną opinię, bo technicznie zasługuje na piątkę, ale ten dość słaby efekt brązujący wciąż mnie zastanawia. Póki co polecam do testów jeśli szukacie samoopalacza, który nie zostawia smug i nie ma uciążliwego zapachu. Niestety odejmę minus za nieporęczne opakowanie. Ciemnobrązowa butelka z pompką jest tak ciemna, że nie da się kontrolować ubytku.
Skład: Aloe Barbadensis ( Leaf), Water, Aqua, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Dimethicone, Isohexadecane, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerine, Panthenol, Disdoum EDTAm Butyrospermum Parkii ( Shea) Butter, Saccharide Isomerate, Tocopheryl Acetate, Cucumis Melo ( Melon) Fruit, Extract, Hyaluronic Acid, Vitis Vinifera ( Grape) Seed Extract, Ginkgo Biloba Leaf Extract, Fucus Vesiculosus Extract, Litchi Chinensis Fruit Extract, Rubus Idaeus ( Raspberry) Seed Extract, Hydrolized Silk, Glycyrrhiza Glabra ( Licorice) Extract, Mica, CI 77891 ( Titanium Dioxide), CI 77491 ( Iron Oxides), CI 17200 ( Red33), CI 42090 ( Blue 1), CI 19140 ( Yellow 5)
Producent | Vita Liberata |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Samoopalacze i balsamy brązujące |
Przybliżona cena | 110.00 PLN |