Bardzo chwalę sobie tusze do rzęs marki Maybelline i często po nie sięgam, ponieważ dają mi taki efekt, o jaki mi chodzi, czyli pogrubiają, wydłużają, a także sprawiają, że moje rzęsy wyglądają jak sztuczne jednak bez przesadne, karykaturalnego efektu. Nie dziwne, więc, że zainteresował mnie nowy tusz tej firmy w ładny, turkusowym opakowaniu, którego zadaniem jest przede wszystkim pogrubienie.
Na początku zdziwiłam się widząc, że szczoteczka wcale nie jest plastikowa jak mi się wydawało, a ma normalne, gęsto ustawione włoski i jest duża. Co prawda wolę wersję plastikową w którą wyposażono inny tusz tej serii, ale ta też maluje ona dobrze i jest wygodna w użyciu.
Ja od tuszu oczekuję przede wszystkim widocznego podkreślenia rzęs i zarówno wydłużenia jak i pogrubienia. Czy uzyskałam to przy pomocy The Mega Plus Volume? Trudno to orzec, mogłabym powiedzieć: i tak i nie.
Po jednej warstwie nie robi nic szczególnego. Moje średnio długie i optymalnie gęste rzęsy wyglądały praktycznie tak samo tyle tylko, że były czarne. Druga warstwa tego zbytnio nie zmieniła. Natomiast przy trzeciej i czwartej ( tak, musiałam nałożyć aż cztery warstwy!) rzęsy stało stały się pogrubione, w ogóle niesklejone i ogólnie makijaż oczu był widoczny, ale nie było tu efektu sztucznych rzęs, który tak lubię. Rzęsy prezentowały się normalnie, w ich wyglądzie nie było nic szczególnego aczkolwiek nie mogę powiedzieć, że wyglądało to źle, spojrzenie było ładnie podkreślone z tym, że brakowało mi tu tego "wow". Plus za całodzienną trwałość bez kruszenia i rozmazywania.
Będę dalej kupować tusze Maybelline i je chwalić, ale ta wersja to jednorazowa przygoda i raczej nie zamierzam do niej już wracać.
Producent | Maybelline |
---|---|
Kategoria | Oczy |
Rodzaj | Tusze |
Przybliżona cena | 32.00 PLN |