Jest to chyba najmniejszy tusz, z jakim kiedykolwiek obcowałam. Jest stworzony jakby dla maleńkich kobiet, ma maleńką buteleczkę, maleńką szczoteczkę i zalet też ma niewiele. Nie można mu odmówić precyzji, bo dotrze tam, gdzie tylko zapragniemy. Nie kruszy się, nie skleja rzęs, nie ulega łzom (mimo że nie jest wodoodporny), nie pogrubia, nie podkręca. Podsumowując - stylizację ma tylko w nazwie.
Jedyna zaleta, jaką udało mi się dostrzec, to precyzyjne rozdzielenie rzęs, które może dawać złudzenie lekkiego ich wydłużenia. Tusz nie jest gęsty i bardzo szybko wysycha na rzęsach, rzęsy stają się nieprzyjemnie sztywne, a demakijaż w takiej sytuacji jest utrudniony. Trzeba nałożyć mleczko na oczka i czekać, czekać, czekać, aż tusz się rozpuści.
Podsumowując, kosmetyk jest bardzo przeciętny, chociaż nie jest zły. Idealnie nadaje się do makijażu do szkoły czy na zakupy, spełniając swoje funkcje w absolutnym minimum. Do prawdziwej stylizacji i zadań specjalnych – nie polecam!