Wszystkie kobiety uwielbiają, kiedy każdemu kawałeczkowi ich ciała poświęca się odrębną chwilę uwagi, lecz niestety często same zapominamy o tych najważniejszych miejscach, a po latach jest za późno na ratunek i mamy do siebie żal, że wcześniej nic nie zrobiłyśmy. Dlatego w miarę wcześnie warto pomyśleć o takim kosmetyku.
Mowa tu o preparacie do pielęgnacji biustu. Z góry uprzedzam – nie liczcie na powiększenie rozmiaru piersi o kilka numerów, bo nie sprawi tego ani ten, ani żaden inny kosmetyk. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że rozmiar biustu zapisany jest niestety w naszych genach i raczej mamy na to niewielki wpływ. Tutaj chodzi o coś zupełnie innego. Kwestia rozmiaru jest drugorzędna, chcemy przecież utrzymać biust jak najdłużej w jak najlepszej kondycji. To zależy głównie od mięśni (które musimy trenować) i skóry, a na skórę kosmetyk ten działa rewelacyjnie.
To co przykuwa uwagę już przy pierwszym użyciu to niesamowity zapach. Jest tak słodki i apetyczny, aż nie do wiary! Na skórze utrzymuje się przez jakiś czas, lecz nie przeszkadza to w niczym absolutnie. Ponad to z cech typowo zewnętrznych na ogromy plus zasługuje buteleczka. Jest nieduża (125ml), ładnie wykonana i poręczna, a co najważniejsze ma dozownik-pompkę. Jest to nieoceniona pomoc, gdyż nawet nie trzymając butelki w ręce, można swobodnie zaczerpnąć krem. Problem może pojawić się, kiedy kosmetyk będzie zbliżał się ku końcowi – cenne ostatki mogą być trudne do wydobycia, ale jak na razie, przy zalecanym stosowaniu 2 razy dziennie, mój krem ani myśli się kończyć – jest bardzo wydajny.
Co daje stosowanie takiego specyfiku? Otóż już po pierwszych użyciach skóra szyi i dekoltu staje się niesamowicie gładka i przyjemna w dotyku – szczególnie duża różnica widoczna jest właśnie na skórze szyi, która ze względu na swoją funkcję, z natury jest raczej szorstka w dotyku. Poza tym wyrównuje się jej koloryt i zostaje bardzo dobrze i głęboko nawilżona. Przy regularnym stosowaniu skóra odzyskuje elastyczność, którą niestety z wiekiem traci coraz szybciej, a nawet sprawia wrażenie lekko podciągniętej, jak po liftingu. I kiedy dla szyi nie ma to praktycznie większego znaczenia, to dla biustu jest to wręcz zbawienie, gdyż poprawia to jego kształt i daje wrażenie niewidzialnego stanika.
Poza tym, kosmetyk jest firmowany symbolem Różowej Wstążki, czyli akcji walki z rakiem piersi. Jest to bardzo sprytny pomysł, gdyż zmusza kobiety we wszystkich przedziałach wiekowych do samokontroli stanu piersi. Czy chcemy, czy też nie podczas wmasowywania kremu mamy bardzo bliski kontakt z naszym biustem i odczuwamy każdą najmniejszą zmianę (o ile jesteśmy systematyczne). W profilaktyce przeciwrakowej jak najszybsze działanie to podstawa, im zmiana jest mniejsza tym mniej groźna i jej usunięcie niesie za sobą mniejsze szkody wizualne, co dla większości z nas jest ogromnie istotne. Zatem systematyczność jest ważna, ale przy okazji potyka nas za nią nagroda w postaci poprawy wyglądu biustu. Korzyści są zatem obopólne: pilnujemy zdrowia naszego ciała oraz jednocześnie nasycamy próżność naszego umysłu świadomością, że będziemy piękne. Czyż to nie jest genialne?
Kosmetyk może nie należy do najtańszych, ale przy naszym współczesnym stylu życia, który staje się coraz bardziej niezdrowy, proces starzenia się naszego ciała niestety przyspiesza, a każda inwestycja w jego spowolnienie na pewno po latach zwróci się nam z nawiązką, szczególnie jeżeli chodzi o symbol naszej kobiecości.
Producent | RVB |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Szyja, dekolt, biust |
Przybliżona cena | 62.00 PLN |