Nie powiem dużo o opakowaniu. Tak proste, że aż nudne. Na uwagę zasługują za to dwa fakty: skład wraz z datą ważności oraz aplikator. Producent podaje na swym produkcie pełną listę składników, co jest nietypowe i budzi (przynajmniej we mnie) jakiś ślad uznania. Patyczek jest tak długi, że sięga niemal dna a gąbeczka przymocowana do niego jest chyba dwa razy mniejsza od przeciętnej. Lecz nie sprawia kłopotu przy aplikacji, więc do minusów raczej tego nie zaliczę.
Co do naszego Lip Gloss Effect 3D - kto u licha wpadł na pomysł, aby umieszczać w nim taki duży brokat?! Kiedy błyszczyk już zejdzie z ust, a robi to po niedługim czasie, te „drobiny” zostają i chyba można się domyślić jak to wygląda. O wspomnianym efekcie 3D też raczej można pomarzyć. Konsystencja jest co najmniej dziwna – galaretkowato-żelowa. Ale zapach to już szczyt. Co to ma w ogóle być? Mieszanka woni gumy balonowej z chemicznymi owocami z dodatkiem cukru? Lecz jedno muszę przyznać, tak jak napisał producent błyszczyk nawilża usta.
Cóż mogę powiedzieć, kosmetyk jest mocno niedopracowany jak dla mnie.
Bielenda niech lepiej skupi się na produktach pielęgnacyjnych.
Producent | Bielenda |
---|---|
Kategoria | Usta |
Rodzaj | Błyszczyki |
Przybliżona cena | 10.00 PLN |