Jest to jeden z czterech produktów w tej serii Garnier, zaraz po peelingu, tonizującym mleczku, a tuż przed nowością, jaką jest roll-on. Na zakupy poszłam z zamiarem kupna właśnie wersji roll-on w ilości sztuk dwóch, ale był tylko jeden. Obok stało takie całkiem niepozorne pudełeczko w tym właśnie żelem. Kupiłam.
Żel zawiera lipokofeinę spalającą tłuszcze oraz ginko, by gromadzenie się tych tłuszczy wstrzymać. Producent zapewnia, że po miesięcznym stosowaniu przez kolejne 4 tygodnie cellulit do nas nie wróci. Obiecuje też zmniejszenie obwodu bioder do 1,9 cm.
Żel jest ze mną już ponad 2 tygodnie i mogę stwierdzić, że działa! W tym czasie straciłam 1cm w udach i biodrach. Skórka pomarańczowa w moim przypadku była już dość pokaźna, jednak dzięki żelowi wmasowywanemu 2 razy dziennie i ćwiczeniom, skórka na nogach znikła już prawie całkiem. Z pośladkami jest nieco gorzej, ale nie minął jeszcze miesiąc, poczekamy zobaczymy.
Zapach jest ładny, przypomina zapach cytrusowego drinka. Alkohol jest niestety wyczuwalny, ale to kwestia paru chwil by móc czuć same cytrusy.
Opakowanie to tuba, więc nie ma problemu z wydobyciem na zewnątrz naszego żelu. Konsystencja to taki bardziej "rozwodniony" żel, ale w niczym to nie przeszkadza. Minus za to, że się klei na dłoniach i powstają takie "wałeczki" jak po kleju szkolnym. Natychmiast po użyciu trzeba myć ręce.
Podsumowując, jestem zadowolona z tego zakupu. Kolejnym będzie roll-on, a po nim na pewno znów kupię ten żel.
Polecam!
Producent | Garnier |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Antycellulitowe, rozstępy |
Przybliżona cena | 25.00 PLN |