W świecie podkładów trzeba się bardzo pilnować żeby nie zwariować – jest tego tak dużo i coraz więcej. Osobiście raczej nie przepadam za klasycznymi, płynnymi podkładami, ale czasem robię wyjątki. Ciekawą i zaskakująco tanią propozycję wysunęło Essence. Proponuje (raczej nastolatkom – co można wyczytać między wierszami kampanii reklamowej) podkład matujący o beztłuszczowej formule. Dostępny w 4 kolorach.
W praktyce różowe barwy sloganów jawią się w nieco innym świetle. Podkład bardzo słabo kryje. Ma rzadką, wręcz wodnistą konsystencją, zapewne przez tą beztłuszczową formułę, rzekomo idealną dla tłustych cer. Jedyny plus – dobrze się rozprowadza. Zapach kosmetyku jest tak delikatny jakby go w ogóle nie było.
W kwestii działania - brakuje mi wygładzenia. Fluid po rozprowadzeniu bardzo mocno uwidacznia pory, szczególnie na policzkach w okolicy nosa. Dobrze dopasowuje się do koloru cery i nie tworzy maski. Efekt matowania, czyli sztandarowe zadanie tego kosmetyku, pozostawia wiele do życzenia. Jest na początku, ale nawet przy dodatkowym wsparciu kremu matującego – trwa stanowczo zbyt krótko. Po około 4 godzinach pokazuje się sebum, mat jeszcze gdzieniegdzie się trzyma, ale cera nie wygląda już zbyt estetycznie.
Brudzi! Przykładając do ucha telefon (i siłą rzeczy do policzka) za chwilę cały ekranik wymazany jest podkładem. Nie znoszę tego! Nie wspominam już o nieuważnie zakładanych czarnych bluzkach...
Zamknięty w niepraktycznej buteleczce, a raczej tubce – wolę takie, które można postawić. Pojemność standardowa – 30 ml.
Nie jest najgorszy, zwłaszcza w tym przedziale cenowym, ale nie do końca wywiązuje się ze swoich zadań. Polecam osobom, które nie mają zbyt wiele do ukrycia i zwolenniczkom naturalnego makijażu.
Producent | Essence |
---|---|
Kategoria | Twarz |
Rodzaj | Podkłady w płynie |
Przybliżona cena | 15.00 PLN |