W ostatnim czasie zauważyłam, że moja skóra zaczyna niepokojąco błyszczeć. Ponieważ w swojej kolekcji podkładów mam wyłącznie fluidy rozświetlające albo dające naturalny efekt, zmuszona byłam nabyć podkład stricte matujący. Mój wybór padł na podkład YSL „Matt Touch”. Fluid zamknięty jest w wąskiej tubie o pojemności 30 ml. Kolorystyka i szata graficzna opakowania bardzo mi się podoba, ale wiadomo - jest to wyłącznie kwestia gustu.
A co jest w środku? Tuba zawiera gęsty, aczkolwiek bardzo lekki podkład. Jego konsystencja przypomina mi nieco aksamitny, pięknie pachnący mus. Kosmetyk doskonale rozprowadza się na skórze, nie roluje się ani nie zastyga w zastraszającym tempie. Można go nakładać zarówno palcami, jak również pędzlem i gąbeczką. Konsystencja musu niesie też za sobą pewne niedogodności - podkład bezlitośnie podkreśli suche skórki czy rozszerzone pory. Zauważyłam też, że może też nieco eksponować głębokie zmarszczki.
Sam podkład jest bardzo delikatny. Krycie jest minimalne, toteż panie ze skórą trądzikową, rumieniem, rozszerzonymi naczynkami, bliznami czy innymi niedoskonałościami będą rozczarowane. W przypadku cery mieszanej, pozbawionej przebarwień, kosmetyk powinien spisywać się bardzo dobrze. Ponieważ nie mam większych problemów ze skórą, podkład zapewnia mi subtelne krycie, wyrównanie kolorytu, odświeżenie i przede wszystkim solidne matowienie cery. Zaznaczam jednak, że należy go aplikować oszczędnie, gdyż nałożony w zbyt dużych ilościach da efekt płaskiego, nienaturalnego wręcz matu.
Jeżeli chodzi o trwałość, to nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Wytrzymał upały, intensywne treningi czy deszcz. Owszem, po 8 godzinach zauważyłam, że delikatnie schodzi z nosa i brody, ale nie wyglądało to nieestetycznie. W przypadku osób o bardzo tłustej cerze, albo kobietonom, u których skóra reaguje na produkty zawierające silikony nadmiernym wydzielaniem sebum, radziłabym ostrożność.
Podkład produkowany jest w 12 odcieniach:
1 - ivory
2 - blond
3 - opal
4 - sand
5 - peach
6 - gold beige
7 - ping beige
8 - amber
9 - honey
10 - cinnamon
11 - hazelnut
12 - carmel
Przy doborze koloru należy uważać, ponieważ wyciśnięty podkład może sprawiać wrażenie ciemniejszego niż jest w rzeczywistości. Ja używam odcienia 01 i po wydobyciu z tubki wpadłam w lekką panikę - fluid miał kolor marchewki. Po roztarciu idealnie wtopił się w moją bladą cerę.
Kosmetyk posiada filtr SPF 10.
Polecam do cery bez większych niedoskonałości, potrzebującej zmatowienia.
Skład: Octinoxate (Ethylhexyl Methoxycinnamate) (Other): Cyclopentasiloxane, Dimethicone Crosspolymer, Isododecane, Cyclomethicone, Polymethyl Methacrylate, Polyvinylalcohol Crosspolymer, Silica, Aqua (Water), Caprylyl Glycol, Tocopheryl Acetate, Dimethicone, Lauryl Methacrylate/Glycol Dimethacrylate Crosspolymer, Parfum (Fragrance), Polydodecanamideaminium Triazadiphenylethenesulfonate, Butylene Glycol, Propylene Glycol, Glycerin, Hydroxyapatite, Dicaprylyl Ether, Zinc Oxide, Cassia Angustifolia Seed Polysaccharide, Titanium Dioxide, Enantia Chloranta Bark Extract, Nymphaea Alba Flower Extract, Gellan Gum, Polyglyceryl-2 Dipolyhydroxystearate, Oleanolic Acid [+/- May Contain: Ci 77891 (Titanium Dioxide), Ci 77492 (Iron Oxide), Ci 77019 (Mica), Ci 77491 (Iron Oxide), Ci 77499 (Iron Oxide), Ci 77007 (Ultramarines), Ci 77742 (Manganese Violet), Ci 77510 (Ferric Ferrocyanide), Talc, Ci 75470 (Carmine), Synthetic Fluorphlogopite
Producent | Yves Saint Laurent |
---|---|
Kategoria | Twarz |
Rodzaj | Podkłady w płynie |
Przybliżona cena | 170.00 PLN |