Do kupienia tej konturówki zachęciła mnie jej recenzja w jednym z czasopism. Recenzentka oceniła kolor Ocean (głęboki granat). Namalowana kredką kreska na górnej powiece rzekomo wygląda jak czarna, zaś na dolnej ma szafirowy odcień. Bardzo chciałam uzyskać taki efekt, więc kupiłam tę konturówkę i nie rozczarowałam się.
Konturówka ta dostępna jest w dziesięciu odcieniach. Mój to oczywiście kolor nr 254, Ocean. Producent zapewnia delikatną i miękką aplikację, doskonały efekt już za pierwszym pociągnięciem kredką oraz wyrazisty i intensywny kolor. Kredki zostały ozdobione motywem łączki, który ma symbolizować naturę oraz przyjazny charakter dla kondycji i urody oczu (produkty Vipery zostały przebadane przez dermatologów, alergologów i okulistów).
Kredka jest po prostu idealna. Nie jest ani za twarda, ani za miękka, co pozwala na wykonanie szybkiego makijażu. Kreskę można łatwo rozetrzeć cieniem. Na górnej powiece wytrzyma cały dzień, jednak z dolnej tak jakby „znika” - na szczęście nie robi efektu „misia pandy” tylko ściera się. Nie wymaga częstego temperowania, a jeżeli już to robię, to na wszelki wypadek wkładam kredkę wcześniej do lodówki.
Co do mojego odcienia - recenzentka z czasopisma nie kłamała. Kreska na górnej powiece rzeczywiście robi wrażenie czarnej. Ja rozmazuję ją dodatkowo ciemnozielonym cieniem, co daje niesamowitą grę kolorów. Na dolnej zaś daje kolor taki sam jak grafit kredki.
Ogromny plus za szeroką gamę kolorów. Znajdziecie w niej dwa odcienie brązu (producent zachęca do używania ich również jako ołówek do brwi), matową czerń i taką z połyskującymi drobinkami, dwa odcienie niebieskiego, dwa fioletu i dwa zieleni.
Polecam!