Moja mieszana skóra z problemami wymaga porządnego oczyszczania i wygładzania. Najlepiej z tym sobie radzą moje ulubione maseczki peel–off. Ponieważ lubię poszukiwania najlepszych rozwiązań dla mojej cery, dość często zdarzają mi się wybory chybione. Jednym z takich błędów jest odświeżająco–złuszczająca maseczka do twarzy peel–off marki St. Ives.
Kosmetyk (zawarty w saszetce 2 x 7,5 ml) przeznaczony jest dla każdego typu skóry. Dzięki składnikom w niej zawartym (wyciągi z ziół szwajcarskich, ogórek, melon, oczar wirginijski, aktywne substancje nawilżające, witaminy A, C i E) ma wzmacniać proces odnowy skóry, oczyścić, odświeżyć i nadać zdrowy wygląd każdej buzi. Ale tak naprawdę to (przynajmniej w moim przypadku) totalna katastrofa!!!
Po pierwsze: konsystencja jest bardzo wodnista, przez co nakładanie maseczki polega m. in. na tym, by zdążyć „złapać” kapiącą, kleistą maź. Wysycha bardzo nierównomiernie i długo (przy jej ściąganiu raczej nie ma szans na zdjęcie jej w jednym, no dwóch kawałkach), a jej zapach absolutnie nie sprzyja odprężeniu się i cierpliwemu czekaniu na efekty.
Po drugie: rezultaty po użyciu tego „cudeńka” są po prostu opłakane. Nie powiem, po zdjęciu maseczki twarz w dotyku wydaje się dość gładka. Jednak rano - wulkan na wulkanie, czerwone placki i pęcherzyki wypełnione wodą! No, jeśli tak ma wyglądać porządne oczyszczanie cery, to ja dziękuję – wolę w takim razie po swojemu ją „zaniedbać”.
Po prostu porażka!
Producent | St. Ives |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Maseczki: oczyszczające |
Przybliżona cena | 4.00 PLN |