Producenci kosmetyków w swojej walce o klienta prześcigają się w pomysłach - chcą nas do siebie przyciągnąć oferując coraz bardziej intrygujące produkty. Gdy zobaczyłam na półce w hipermarkecie tubkę z napisem "Kawior i trufle", muszę przyznać, że byłam zaciekawiona i to do tego stopnia, że musiałam ów produkt wrzucić do koszyka. Niestety, nie wiem czemu, ale przeczytałam tylko, że jest to maseczka do rąk a nie zauważyłam już, że jest przeznaczona dla osób powyżej 35 roku życia, czyli jeszcze nie dla mnie. Doczytałam to dopiero w domu, ale doszłam do wniosku, że nadmiar składników aktywnych mi nie zaszkodzi i używam jej z powodzeniem.
Nazwa "maseczka" ma chyba oznaczać, że jest to po prostu produkt bardziej bogaty od zwykłego kremu (faktycznie ma gęstą i treściwą konsystencję), ponieważ stosujemy go tak samo i tak samo jak krem ładnie się wchłania, nie pozostawiając tłustej warstwy. Początkowo stosowałam maseczkę tylko na noc, teraz również na dzień, ponieważ nie powoduje żadnych problemów z "lepkimi rączkami".
Specyficzny (właśnie to słowo idealnie go oddaje) jest zapach kosmetyku, ale mnie się bardzo podoba. Mam jednak upodobanie do wszystkiego, co dziwne (szczególnie, jeśli chodzi o zapachy i produkty żywnościowe), także osobom o dość tradycyjnych gustach proponowałabym powąchać maseczkę przed zakupem. Tym bardziej, że zapach utrzymuje się na dłoniach aż do ich umycia.
Dłonie po użyciu są nawilżone i wygładzone, skóra elastyczna i aksamitna. Obiecanego efektu odmładzającego nie mogę stwierdzić, ponieważ na moich dłoniach nie widać jeszcze objawów starzenia. Mogę powiedzieć, że ten produkt dostarcza mi wszystkiego, czego oczekuję od dobrego kremu do rąk.
Opakowanie w formie wygodnej tubki z klapką, w wyrafinowanym kolorze czerni - dość oryginalnym jak na kosmetyk do rąk i za to również plus.
Producent | Bielenda |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Dłonie i paznokcie |
Przybliżona cena | 6.00 PLN |