Nie mam niestety zbyt dobrych doświadczeń z kosmetykami tej firmy, jednak farbę tą uważam za najlepszą wśród rozjaśniaczy, jakie używałam.
„Farba została stworzona specjalnie do włosów o odcieniach blond. Gwarantuje trwały i piękny efekt farbowania, bardzo dobrze pokrywa siwe włosy. Nawet kilka tygodni po jej użyciu włosy lśnią i zachowują efektowny połysk. Dodany do farby ekstrakt z miodu nie tylko chroni włosy podczas procesu farbowania, ale również regeneruje, wygładza i nawilża. Zapobiega łamaniu się końcówek”. To kilka słów od producenta. W zależności od stopnia rozjaśnienia, jaki chcemy uzyskać, do wyboru mamy 6 różnych odcieni blondu. Ja wybrałam nr 583 - rozświetlony jasny blond.
Nie wiem, czy farba dobrze się spisuje przy włosach blond. Moje są niestety ciemne i od paru lat próbuję zmienić ich kolor na jasny brąz, raczej z opłakanymi skutkami - włosy stały się suche, zniszczone, do tego często powstawał na nich rudy kolor. Farba z Marion nie osiągnęła wprawdzie zamierzonego celu, ale to, co zrobiła z moimi włosami było tak cudowne, że czułam się jakby była odżywką, a nie niszczącym włosy rozjaśniaczem. Po jej użyciu włosy były delikatnie jaśniejsze, miękkie, błyszczące i gładkie. Efekt ten jest w dużej mierze zasługą genialnej maseczki dołączonej do farby. Zastosowałam rozjaśniacz 2 razy, bo na tyle wystarcza opakowanie i jestem bardzo zadowolona z efektu.
Polecam tę farbę wszystkim, którzy nie potrzebują mocnego rozjaśnienia, a szukają delikatniejszej farby, która nie zaskoczy sianem na głowie, czy płomienno-rudym kolorem. Ja na pewno zastosuję ją kolejny raz.