Karać czy nagradzać?
MARTA JADCZAK • dawno temuCzy zastanawiałaś się kiedykolwiek ile razy w życiu zostałaś ukarana? Albo ile razy sama kogoś skarciłaś? Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że właśnie zostaliśmy ukarani lub też sami ukaraliśmy. Każda nasza dezaprobata wyrażona spojrzeniem czy negatywnym komentarzem jest karą. W naszym życiu jest więcej kar czy nagród i pochwał?
Czy zastanawiałaś się kiedykolwiek ile razy w życiu zostałaś ukarana? Albo ile razy sama kogoś ukarałaś? Pewnie nie, ale zdarzyło się to wiele razy. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że właśnie zostaliśmy ukarani lub też sami ukaraliśmy.
Czym właściwie jest kara?
Wydawałoby się, że każdy z nas potrafi na to pytanie odpowiedzieć, ale czy rzeczywiście? Według Leksykonu Pedagogika (red. Milerski, Śliwerski) kara to wszelkie odczuwane przez jednostkę przykrych konsekwencji jej zachowania. Patrząc na to w ten sposób, można zauważyć, że każda nasza dezaprobata wyrażona spojrzeniem czy negatywnym komentarzem jest karą. Obok tych lekkich przejawów karcenia są także te, które spadają na nasze dzieci, czyli wszelkie zakazy wychodzenia z domu, zabieranie komórki, osławiony przez Supernianię karny jeżyk aż po klapsy, których stosować zdecydowanie nie powinniśmy.
W naszym życiu jest zdecydowanie więcej kar niż nagród i pochwał. Według psychologów jedna kara ciągnie za sobą drugą. Często jest tak, że dziecko upatruje sobie w złym zachowaniu szansę na zwrócenie na siebie uwagi rodziców. Zatem jeśli rodzice interesują się nim tylko w momencie, kiedy trzeba zastosować karę, to dla dziecka jest to znak, że następnym razem znów trzeba coś zbroić, by zyskać zainteresowanie opiekunów.
Wyobraźmy sobie teraz jeden dzień z naszego życia, w którym od samego początku jesteśmy chwaleni za najdrobniejsze rzeczy, a wszelkie nasze potyczki są traktowane z wyrozumiałością.
Zacznijmy od początku. Naszą przykładową bohaterką będzie trzydziestoletnia Ania, żona i mama dwójki dzieci – sześcioletniego Krzysia i czteroletniej Natalki. Ania jak co dzień wstaje wcześnie i szykuje śniadanie dla całej rodziny. Mąż w tym czasie ubiera dzieci. Rodzina zasiada do śniadania, po którym Ania słyszy od męża: Aniu, jesteś niezastąpiona!, od syna: Mamusiu, ale pyszne te kanapki!, od córeczki: Dobre kakao zrobiłaś!. Dzień już pięknie się rozpoczął. Następnie mąż Ani zawozi syna do szkoły, ona córeczkę do przedszkola, po czym jedzie do pracy. Stojąc na światłach zauważa, że kierowca w samochodzie obok uśmiecha się do niej. Dojeżdża do pracy. Na powitanie koleżanka z biura chwali jej nowe buty. Po czym przychodzi szef i mówi: Aniu, świetny projekt zrobiłaś. Tam kawałek jest do poprawy, ale ogólnie rewelacja, oby tak dalej!. Po powrocie do domu reszta dnia upływa w podobnej atmosferze.
Wydawałoby się, że taki scenariusz to marzenie nie do spełnienia. Ale zastanówmy się teraz, jak taki przebieg dnia wpłynąłby na naszą bohaterkę. Pochwała śniadania bez wątpienia doprowadzi do tego, że kolejne będzie jeszcze lepsze, a Ania z przyjemnością je przygotuje. Uśmiech kierowcy pozwoli naszej bohaterce optymistycznie patrzeć nawet na uliczne korki, a pochwała szefa zapewni mu kolejny projekt, w który Ania zaangażuje się z jeszcze większym zapałem.
Zwróćmy zatem uwagę na to, że korzyści z chwalenia i nagradzania nie spadają tylko na osobę, która ich doświadcza. Zyskują je także osoby, które ich udzielają. Jeśli na przykład powiem mężowi, jak bardzo się cieszę, że posprzątał mieszkanie, to z pewnością mogę się spodziewać, że zrobi to ponownie.
Nagroda często budzi skojarzenie z czymś materialnym. Jednakże nagrodą jest także uśmiech, skinienie głowy, ciepłe słowo. Rodzaj nagrody powinien być zależny od tego, za co nagradzamy i oczywiście od wieku nagradzanej osoby. O ile dla trzyletniej dziewczynki pochwałą będzie wypowiedziane przez mamę „grzeczna dziewczynka”, to w stosunku do nastolatka takie stwierdzenie będzie już nieadekwatne.
Wyobraźmy sobie teraz sytuację, z którą spotyka się większość rodziców nastoletnich dzieci, czyli totalny bałagan w pokoju nastolatka i absolutny brak perspektyw na to, że zostanie posprzątany. Na ogół w takich sytuacjach rozpoczyna się od zarzutu: Przecież prosiłam cię, żebyś posprzątała!, po czym pada odpowiedź: No zaraz!. Po piętnastu minutach: Dlaczego tu nadal nie jest posprzątane?! i kolejna odpowiedź: Przecież to mój pokój!. I tak w nieskończoność.
A teraz spójrzmy na to z innej strony. Matka wchodzi do zabałaganionego pokoju i stwierdza: O! Widzę, że uprzątnęłaś rzeczy na komodzie. Super! i wychodzi. Jaka będzie reakcja córki? Najprawdopodobniej uprzątnie resztę pokoju, ponieważ drobiazg, jakim było uprzątnięcie komody został dostrzeżony. A to znak, że warto się starać.
Oczywiście nie da się żyć w świecie wypełnionym tylko i wyłącznie nagrodami. Szybko doprowadziłyby one do tego, że po każdym nawet najdrobniejszym przejawie pozytywnego zachowania czy działania spodziewalibyśmy się nagrody. Poza tym pułapką nagród jest także przekupstwo. Dotyczy to głównie rodziców, którzy nadmiernie nagradzają swoje dzieci kupując zabawki za posprzątanie pokoju czy dając pieniądze za naukę. W takiej sytuacji apetyt rośnie w miarę jedzenia i wychodziłoby na to, że licealista za zdaną maturę powinien dostać od rodziców samochód.
Nie da się także żyć bez kar. Należy jednak pamiętać, że kara jest ostatecznością i powinna być stosowana rzadko. By była skuteczna musi nastąpić bezpośrednio po czynie, który chcemy ukarać i także, podobnie jak w kwestii nagradzania, musi być adekwatna do wieku. Jednakże za nim ją zastosujemy, zastanówmy się czy nie lepiej pochwalić za choćby przebłysk właściwego zachowania.
Postawmy przed sobą zadanie na jutrzejszy dzień: pochwalmy kilka osób za wszystko, co tylko przyjdzie nam do głowy! Zrobimy przyjemność nie tylko tym osobom, ale także zapewnimy sobie to, że w odpowiednim czasie wróci to do nas.
Na koniec chciałam jeszcze dodać tylko zdanie, które przeczytałam w jednym z tekstów zawierających mądrości Wschodu: Gdy się z kimś pokłócisz, zamiast karać go w nieskończoność, kup mu prezent!.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze