Kto rządzi światem
WERONIKA BULICZ • dawno temuNie chodzi o władzę w domu, nie na kanapie i, na pewno, nie ten ma władzę, kto ma pilota. Choć tej ludowej mądrości ciężko odmówić racji, szczególnie, gdy na kanapie odbywa się walka między Ligą Mistrzów a jednym z nadawanych seriali. Kto naprawdę ma władzę nad światem? Człowiek, owszem urządził go po swojemu, zbudował miasta i rozwinął cywilizację. Jeśli jednak uważasz, że to my tu rządzimy, jesteś w błędzie.
Nie chodzi o władzę w domu, nie na kanapie i, na pewno, nie ten ma władzę, kto ma pilota. Choć tej ludowej mądrości ciężko odmówić racji, szczególnie, gdy na kanapie odbywa się walka między Ligą Mistrzów a jednym z nadawanych w wieczornym paśmie seriali. Zastanawiam się raczej, kto tak naprawdę ma władzę nad światem? Człowiek, owszem urządził go po swojemu, zbudował miasta i rozwinął cywilizację. Jeśli jednak uważasz, że to my tu rządzimy, to – moim zdaniem – jesteś w błędzie.
Oczywiście, na co dzień się o tym nie myśli. Przekonują nas o tym dopiero bardzo wyraźne sygnały – jak trzęsienia ziemi, powodzie i wszelkie inne trudności, jakie stawia przed człowiekiem natura. To natura rządzi światem, a my, którzy czasem mamy ambicję, aby tę władzę przejąć, boleśnie zderzamy się z rzeczywistością. Natura ustaliła to, do czego człowiek musiał się dostosować – cykliczność i powtarzalność wydarzeń wyznaczającą rytm życia człowieka na Ziemi. Gdzie tu miejsce na wybijanie się z naszym przerośniętym ego? Akceptujemy dzień i noc oraz wszelkie inne powtarzalne cykle w przyrodzie – nie tylko pory roku, ale nawet upływ lat i powtarzalność kolejnych wydarzeń, jakbyśmy sami je wymyślili i mogli zmienić. Jako element natury, żyjemy tym cyklem, całkowicie do niego przystosowani, a próbujemy nagiąć zasady, gdzie to tylko możliwe. Może warto zmienić punkt widzenia i spojrzeć na siebie, jako na część natury?
Nasz osobisty zegar biologiczny i nierozerwalny związek z siłą wyższą – przyrodą, są faktem, przed którym nie uciekniemy. Nawet dziś, gdy wolimy dostosować go do naszych planów urlopowych lub napiętego grafika codziennych zajęć i pracy. Prawda jest natomiast taka, że my na naturę i jej zasady nie mamy żadnego wpływu. Jej wpływ na życie ludzkie jest za to ogromny.
Wie o tym każdy, kto choć raz cierpiał na bezsenność podczas pełni księżyca (ja doświadczam tego właściwie zawsze). Zmiany ciśnienia atmosferycznego, fronty i radykalne zmiany pogody potrafią przyprawić o ból głowy. Jeżeli mieliśmy wątpliwą przyjemność coś złamać lub byliśmy poddani operacji, często zdarza się, że podczas zmiany pogody odczuwamy ból w okolicy naruszonych miejsc. Zjawisko meteoropatii, spadek formy w okresie przesilenia wiosennego… można mnożyć i mnożyć, a wśród nas nie znajdzie się nikt, kto choć jednego z powyższych zjawisk nie doświadczył, dotyczy to bowiem nas wszystkich, zarówno mężczyzn jak i kobiet. Istnieją jednak również takie nici łączące człowieka z siłami przyrody, które częściej i w większym stopniu dotyczą kobiet.
Kobieca natura
br>Kobiecy związek z naturą, to kwestia kontynuowana w naszej kulturze od wieków. No właśnie w kulturze – przez wieki ustalił się dualistyczny podział, w którym to mężczyzna reprezentował kulturę, kobieta zaś naturę.
Dzisiaj skutki tego podziału są dla nas mniej odczuwalne, w dobie równouprawnienia i przeciwstawiania się kulturze patriarchatu staramy się raczej redukować różnice. Jednak, warto zauważyć, że popkultura wciąż ukazuje, mniej może natrętnie, magiczny związek kobiety z naturą. Reklamy ziołowych środków, domowe apteczki z „magiczną” herbatką na przeziębienie – to w mediach domena kobiet. Mimo że jest to przykład stereotypowego myślenia o płci pięknej, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jednak coś w tym jest. Żadne, nawet najbardziej szablonowe i tendencyjne opinie nie biorą się przecież znikąd.
Jakkolwiek nie próbowałybyśmy się od tego odciąć, wpływ cyklu przyrody na nasz cykl biologiczny odciska się silnym piętnem. Już choćby cykl miesiączkowy kobiety, działa analogicznie do cyklu księżycowego. Naturalnie, zazwyczaj nie myślimy o tym, że poszczególne dni cyklu wpływają na nasze samopoczucie, raczej staramy się zagłuszyć sygnały ciała. Jedyne, co przychodzi nam łatwo, to obarczanie winą za zły humor zespołu napięcia przedmiesiączkowego. Zawsze zastanawiałam się, jak to się dzieje, że kobiety, które mieszkają razem lub spędzają wspólnie dużo czasu powoli się do siebie „dostosowują” – ich cykle niemal się ujednolicają. Odpowiedź daje natura. Na przestrzeni wieków próbowano wykazać wpływ księżyca na cykl kobiety, często jednak ciężko było jednoznacznie go udowodnić. W 1987 roku amerykańska badaczka Winnifred Cutler zebrała szczegółowe informacje na temat cykli od blisko 1000 filadelfijskich studentek, publikując dane w „Journal of Human Biology". Badania wykazały, że najczęściej początek miesiączki przypadał na czas pełni księżyca. Oznacza to, że owulacja powinna wystąpić mniej więcej w czasie nowiu, piętnaście dni wcześniej. Działo się tak niezależnie od pory roku. Wnioskuję więc, że po prostu, kobiety, na które księżyc działa tak samo, w tym samym czasie zaczynają podobnie funkcjonować.
Nasz zegar biologiczny działa w niezmiennym rytmie dobowym i miesięcznym. Organizm codziennie czyni ogromny wysiłek odpowiedniego nastawiania go – codziennie dostosowuje poziom hormonów i wszelkich czynników niezbędnych do funkcjonowania. Jeśli nie respektujemy zasad naszego ciała i nie szanujemy wysiłku organizmu, zaburzamy ten rytm. Zwykłe nagięcie grafika, długa praca przy sztucznym świetle, niedostateczna ilość snu, brak świeżego powietrza i ruchu ograniczają nas, a nasz naturalny zegar zostaje wytrącony z równowagi. Codziennie otaczająca nas przyroda dostarcza nam zewnętrznych czynników, bez których człowiek nie mógłby istnieć. Dla własnego dobra i zachowania zdrowia, uszanujmy przyrodę wokół i naturę w nas. Walka o prym na tym polu nie ma sensu.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze