Zataił jeden drobiazg…
CEGŁA • dawno temuWiedzieliśmy o sobie wszystko. Patryk ma już za sobą małżeństwo 9-letnie, jest rozwiedziony, ma syna Aleksandra, na którego płaci alimenty. Byłej żony nigdy nie poznałam, Alek za to jest super chłopcem, z którym spędzamy co najmniej 2 weekendy miesięcznie. Okazało się, że moje plany co do wspólnego mieszkania z narzeczonym to mrzonki!
Droga Cegło!
Tylko z pozoru mam problem „prawny”.
Narzeczony i ja jesteśmy tuż po trzydziestce, od dwóch lat układa nam się dobrze, ale mieszkamy osobno, każde u rodziców. Niedawno naczytałam się przepisów i zaproponowałam kredyt MDM . Byłam pewna aplauzu Patryka. Nie narzuciliśmy sobie daty ślubu, jednak to nie warunek, dojrzałam do bycia u siebie i już.
Wiedzieliśmy o sobie wszystko. Patryk ma już za sobą małżeństwo 9-letnie, jest rozwiedziony, ma syna Aleksandra, na którego płaci alimenty. Byłej żony nigdy nie poznałam, Alek za to jest super chłopcem, z którym spędzamy co najmniej 2 weekendy miesięcznie.
Zrobiłam szczegółową kalkulację, uwzględniłam nasze wspólne oszczędności i fakt, że nie planujemy własnych dzieci, ale chcemy mieć w naszym domu miejsce dla Alka, dopóki on będzie tego chciał – na razie ma 6 lat. Wyszło mi, że możemy kupić małe mieszkanie 3-pokojowe z dopłatą państwa i zostanie nam trochę pieniędzy na wykończenie, chociaż może to potrwać jakiś czas.
Patryk zareagował negatywnie, wrogo. Nie rozumiałam. Musiałam przez tydzień go urabiać, żeby zechciał cokolwiek mi wyjaśnić. Okazało się, że moje plany to mrzonki, Patryk już jest obciążony kredytem. Mieszkanie, w którym mieszka była żona z Alkiem, było wzięte wspólnie na kredyt. Żadna ze stron nie mogła spłacić drugiej przy rozwodzie, dlatego spłacają hipotekę po połowie i to ich wiąże na kolejne 20 lat. Idzie o niebagatelną kwotę 1200 zł miesięcznie na każe z nich. Pomimo niezłej pensji Patryk nie ma szans na kolejny kredyt – razem z alimentami spłaca byłej żonie ponad 2 tysiące.
Nie jestem osobą czepliwą, nieufną. Czuję się jednak zrobiona w balona, myślę, że o sprawach finansowych Patryk powinien mi powiedzieć wszystko, jeśli myślał o nas poważnie. Przecież kwestia wspólnego mieszkania musiała wyniknąć wcześniej czy później. Czy wyobrażał sobie, że zamieszkamy z moimi rodzicami lub jego? U mnie dwie młodsze siory studentki tylko czyhają na mój pokój, u niego – 3-piętrowy dom, gdzie rządzi mamusia i nikt nie ma własnego kąta…
Włożyłam wysiłek kosztem pracy i własnych konfliktów wewnętrznych, żeby zbudować fajną relację z Alkiem (nie mogę mieć swoich dzieci). Patrykowi wierzyłam bezwarunkowo, nigdy przedtem mnie nie zawiódł, nie komunikował problemów finansowych. Chyba naturalne, że o własnym życiu też myślałam? Jeżeli tak, jak jest teraz, ma trwać przez następne 20 lat, aż on spłaci mieszkanie eksżonie, to naprawdę nie wiem, jak do tego podejść. Przecież tego nie zmienię ani nie wyjmiemy tej sumy z kieszeni, a komfort Alka jest najważniejszy i w tej sprawie nie zamierzam się szarpać.
Roksana
***
Droga Roksano!
Związek trzydziestolatków po przejściach i przy rodzicach jest zapewne niełatwy. Każde z Was ma już swoje blizny i jeszcze wyobrażenia o lepszej przyszłości, a także, pomimo niezależności finansowej – określone ograniczenia. Nazywacie siebie narzeczonymi, nie macie jednak, jak piszesz, rychłego ślubu w planach. Wszystko to razem składa się na dość luźne partnerstwo.
Żadne z Was nie jest gotowe odejść z rodzinnego domu – z różnych przyczyn na razie tak jest „wygodniej”. Po zastanowieniu przyznasz mi rację, że przy szalonej namiętności już dawno wynajęlibyście sobie kawalerkę. Czynią tak ludzie dużo od Was młodsi, mniej ustabilizowani zawodowo, gdy tylko potrzeba odczuwania teraźniejszości bierze górę nad rozsądkiem. Nie wnikam, jak organizujecie sobie chwile intymności. Lecz spotkania z synkiem Patryka wskazują na to, że wspólny czas podporządkowany jest raczej Jego potrzebom, nie Twoim. To również warto przemyśleć.
Zatajenie przed Tobą pełnych zobowiązań finansowych było ewidentnym błędem Patryka. Skoro A, to B. Z drugiej strony jednak, nie spodziewał się może szybkiej inicjatywy wspólnego zamieszkania, bo sam nie brał tego na razie pod uwagę. Rozminęliście się w dojrzewaniu do wspólnego życia, byłaś szybsza, prawdopodobnie zbyt szybka. To zmusiło go do niechcianych wyznań. Pewnie chciał to rozegrać inaczej, później, na swoich zasadach. Został zaskoczony i chyba nie zasługuje na totalne potępienie. Pomimo rozżalenia, postaw się na jego miejscu.
Sprawy mieszkaniowe można rozstrzygnąć szybciej niż w ciągu 20 lat – tak to sobie przynajmniej wyobrażam. Potrzebny jest bodziec lub przymus wewnętrzny. Jeżeli Patryk płaci regularnie alimenty i jednocześnie chce założyć nową rodzinę, powinien dogadać się z byłą żoną, być może udałoby się zredukować kwotę miesięcznych zobowiązań — jest bardzo wysoka i wskazuję ten właśnie kierunek działań. Ale wchodzi tu w grę kilka niewiadomych – np. niekorzystny kredyt walutowy, orzeczenie o winie przy rozwodzie, sytuacja materialna i możliwości zarobkowe matki dziecka. Jak rozumiem, są to niewiadome również dla Ciebie. I to może niepokoić.
Kolejna rzecz to psychiczna adopcja Aleksandra. Mam wrażenie, że czujesz się do niej zobowiązana, gdyż nie rozprawiłaś się z własnymi kompleksami. A przecież najistotniejsze jest to, czy naprawdę kochasz tego chłopca i czy udźwignie on Twoje niespełnienie jako matki… I czy na pewno wyczerpałaś już wszelkie szanse na własne, biologiczne macierzyństwo. Jeśli czujesz, że jest to dla Ciebie sprawa kluczowa, nie powinnaś z niej rezygnować „tylko” dlatego, że obecny partner ma już dziecko i wysokie zobowiązania. To samooszukiwanie się, na dłuższą metę zgubne, uwierz.
Widzę wiele problemów do rozstrzygnięcia, zanim podejmiesz decyzję, co dalej. Skoro wydaje Ci się, że na razie wszelkie ruchy są zablokowane, wykorzystaj ten czas na szczere rozliczenie Waszej relacji. Niech przynajmniej będzie wiadomo, jakie są Wasze oczekiwania i gotowość do wzajemnych poświęceń. Zbyt duży kompromis kosztem jednej ze stron nie wróży dobrze.
Trzymam kciuki za Twoje szczęście!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze