Zostałam mamą i co dalej?
REDAKCJA • dawno temuChwilom po urodzeniu dziecka najczęściej towarzyszy euforia. Potem bywają wahania nastroju i schody związane z ułożeniem sobie życia na nowo. Warto przygotować się do tego etapu świadomie, by nie popełniać najczęstszych błędów. Konieczna jest dobra edukacja: literatura, rozmowy z doświadczonymi znajomymi, fora czy też warsztaty dla rodziców.
Chwilom po urodzeniu dziecka najczęściej towarzyszy euforia. Potem bywają wahania nastroju i schody związane z ułożeniem sobie życia na nowo. Warto przygotować się do tego etapu świadomie, by nie popełniać najczęstszych błędów.
W ciąży bardziej skupione jesteśmy na porodzie, niż na tym co będzie dalej. To dlatego zapisujemy się do szkoły rodzenia, chodzimy na jogę lub fitness dla kobiet w ciąży. Leżąc na sofie i głaszcząc powiększający się brzuch myślimy o bliżej nieokreślonym macierzyństwie (jeśli to nasze pierwsze dziecko). Planujemy kolor pokoju dla dziecka, myślimy o jego imieniu i zabawkach, które kupimy w przyszłości. Liczymy śpioszki i wyparzamy smoczki.
Paradoksalnie, gdy przychodzi czas rozwiązania, poród, choć bywa ciężki, szybko umyka naszej pamięci. Wykończone po tak wielkim wysiłku zapominamy o własnym zmęczeniu, bo obok nas leży w kocyku kolejne zadanie do wykonania – mały człowiek całkowicie zależny od naszej dyspozycyjności. I właśnie wtedy pojawia się to dramatyczne pytanie – i co dalej?
— Poród otwiera przed kobietą kolejny rozdział, jeszcze bardziej stresogennej sytuacji życiowej niż wcześniejsze myślenie o samym porodzie - mówi Anna Pietrzakowska, psycholog i organizator warsztatów dla początkujących matek „Mymamy” (http://warsztatymymamy.blogspot.com) - „Młoda” mama musi poradzić sobie z trzema rodzajami zmian naraz: biologicznymi, psychicznymi oraz relacji z otoczeniem. Na dodatek jest bardzo zmęczona po porodzie. Po pierwsze, w ciele kobiety następują gwałtowne zmiany hormonów płciowych. Po drugie, towarzyszy temu inna ocena rzeczywistości, często zmiana priorytetów, systemu wartości, zupełnie nowe intensywne uczucia do dziecka, czasem zmiana własnej seksualności. Dochodzą do tego kolejne nowości, z którymi kobieta musi sobie poradzić. To zmiana rytmu dnia, sytuacji zawodowej, relacji z partnerem oraz wewnętrzne konflikty związane z własną wizją macierzyństwa a znanymi, akceptowanymi społecznie wielopokoleniowymi skryptami pełnienia roli matki.
Chaos pierwszych dni, rzeczywistość, która nie przypomina naszych wyobrażeń o macierzyństwie i ten mały człowiek, który nie powie wprost czego chce i ciągle płacze… To może przytłoczyć. Kobieta myśli wtedy, że nie daje rady.
Jedną z głównych przyczyn takiego nastawienia może być zbytnia potrzeba sprawowania kontroli nad życiem. Teraz nie tylko swoim i męża, ale i dziecka. Każda zmiana pieluszki to wyłącznie zadanie dla matki? Nikt inny nie może tego zrobić?
— Wiąże się to z brakiem zaufania do otoczenia. Ze schematycznego myślenia, że „tylko ja prawidłowo odczytuję potrzeby mojego dziecka” - wyjaśnia Anna Pietrzakowska — Dla innych sam poród, który jest wielkim wstrząsem dla ciała i psychiki kobiety, zaostrzyć może pewne tendencje osobowościowe czy lękowe. Czasem pojawia się chorobliwa perfekcyjność. Bardzo zachęcam do spróbowania, do dania szansy partnerowi, mamie, teściowej czy też innej osobie bliskiej w opiece nad dzieckiem. Prawdopodobnie wszyscy uczestnicy skorzystają na tej wymianie. Każdy z nas inaczej opiekuje się niemowlęciem. Choćby to, że w inny sposób weźmie je na ręce. Noworodek poznaje świat głównie poprzez zmysł dotyku, więc doświadczy siebie inaczej. Może też okaże się, że to dziadek odkryje jak ogromną przyjemność sprawia naszemu dziecku słuchanie muzyki. Widzę korzyści dla dziecka, a dla opiekuna? Tata ma wreszcie okazję do budowania kontaktu z własnym dzieckiem, który podczas nieobecności mamy nie będzie jej wybierał jako oczywistego źródła bezpieczeństwa. A babcia? Babcia obdaruje atencją i miłością, której przemęczona mama myśląca o zupce, przysłowiowej „kupce” nie jest czasem w stanie dać własnemu potomkowi.
Niektórym kobietom wielki problem sprawia zwyczajne poproszenie o pomoc. W końcu chcemy być niezależne, samowystarczalne, doskonałe. A nie słabe.
— Bardzo przydatnym elementem wkraczania w rolę rodzica, w ogóle dojrzewania, jest zmiana swojego przekonania na temat proszenia o pomoc. Jeśli uważamy, że proszenie o pomoc wynika z niemocy, wiadomo, że nie zwrócimy się o nią do bliskich. Żaden człowiek nie jest jednak samowystarczalny – mówi Anna Pietrzakowska — Proszenie o pomoc jest nieodzowne i wzbogacające. Jeśli jestem młodą matką i potrafię korzystać z pomocy partnera, rodziców, przyjaciół, to nie tylko jestem bardziej wypoczęta, lepiej zorganizowana, ale też mam więcej czasu dla siebie, partnera i więcej cierpliwości w stosunku do dziecka, a co za tym idzie – jestem lepszą mamą. Proszenie o pomoc jest działaniem wynikającym wręcz z mojej mocy, z wysokiego poczucia własnej wartości. Wiąże się z tym, że nie odczuwam skrępowania na myśl, że ktoś poświęci swój czas właśnie dla mnie, na realizację moich potrzeb. Daję sobie do tego prawo. Muszę tylko pamiętać, że prosząc mogę spotkać się z odmową. Muszę wtedy skierować prośbę do kogoś innego i nie brać do serca odmowy. Proszenie jest umiejętnością, której można się nauczyć. W naszej ofercie warsztatu „Lubię być mamą” mamy cały blok poświęcony rozwijaniu tej umiejętności.
Wchodząc w nową rolę życiową często same robimy sobie krzywdę myśląc, że teraz jesteśmy wyłącznie dla dziecka. Swoje potrzeby, nawet te najbardziej podstawowe, jak chwila wyciszenia czy nawet kąpiel, spychane są na koniec listy zadań. Na dłuższą metę może to doprowadzić do frustracji.
— Jeśli zapominamy o sobie, nie dbamy o siebie, nie jesteśmy szczęśliwe – przekonuje Pietrzakowska - W końcu budzimy się sfrustrowane, bo czas płynie, a my wciąż żyjemy projekcjami tego, co chciałyśmy w życiu dokonać czy też przeżyć. Jeżeli zapominamy o sobie, to też nie zapewniamy sobie czasu na regenerację sił i wpadamy w błędne koło. Bo zmęczona, sfrustrowana mama nie ma siły czy cierpliwości opiekować się noworodkiem.
Większość kobiet na urlopie wychowawczym narzeka na przymusową izolację od życia. Czuje się wyrzucona na margines społeczeństwa, skazana na przesiadywanie dzień w dzień w piaskownicy. Niestety opieka i wychowywanie dzieci nie są postrzegane w Polsce jako praca, stąd kobieta (nie wspierana przez rodzinę) może mieć trudności w ujrzeniu nabytych nowych umiejętności, dokonanych sukcesów i atutów wynikających z towarzyszeniu dziecku w jego rozwoju życiowym.
— Ważne jest, by rozważyć wszystkie za i przeciw powrotowi do pracy i zostaniu w domu z dzieckiem, tak aby nasza decyzja była przemyślana i świadoma – radzi psycholog - Jeśli zostanę z dzieckiem w domu, muszę czuć, że nie jest to równoznaczne z brakiem szans na własny rozwój, zamknięciem się w świecie "zupek i kupek". W tym czasie można doświadczać bardzo dużo i pełniej korzystać z życia. Odkrywać nowe dziedziny życia w domu, choćby gotowanie. Jeśli zaś pójdę do pracy, niewykluczone, że czas wolny, który będę spędzać z dzieckiem, będzie tym najlepszym, który rozwinie miedzy mną a dzieckiem głęboką więź. Rozwój zawodowy zaś będzie uszczęśliwiał. A czym bardziej zadowolona jest mama, tym bardziej i spokojne, i zadowolone będzie dziecko.
Bardzo ważne jest również, by nie mylić wchodzenia w nową rolę życiową z pożegnaniem swojego „dawnego Ja”. Owszem odczujemy zmiany, związek partnerski przejdzie w układ trzyosobowy, zrezygnujemy z pewnych rzeczy, ale też wzbogacimy się o wiele więcej.
— Choć czasem zazdroszczę bezdzietnym znajomym ich wolnego czasu i leniwych weekendowych poranków, często myślę, ile też oni tracą nie mając dziecka – wyznaje Matylda, mama trzyletniego Tytusa — Syn daje nam sporo radości, zwłaszcza wtedy, gdy w sobotę rano wskakuje do naszego łóżka z książeczkami do poczytania.
— Koniecznym jest danie sobie, parze i dziecku — czasu. Niemowlę pojawia się w naszym domu nagle i z początku jest od nas prawie w 100% zależne – mówi Anna Pietrzakowska — Ta uwaga, czas i praca jaką mu poświęcamy, będzie z dnia na dzień maleć. Naszym celem jest wychować człowieka samodzielnego. Wtedy będzie czas na to, by rodzic znów realizował własne potrzeby, marzenia, dojrzalszy o doświadczenia z życia, z wychowywania, bogatszy o całą nową perspektywę.
W trudnych chwilach warto przypomnieć sobie, że okres niemowlęcy nie trwa długo. Maluch zaczyna się uśmiechać, reagować na nasze zabawy. W końcu siedzi z nami przy stole i opowiada przygody z przedszkola. Potrafi rozśmieszyć do łez i wtedy zapomina się o zmęczeniu czy godzinach spędzonych na gotowaniu zupek i wycieraniu pupy. (z czasem również te czynności przychodzą nam z łatwością). Małe dziecko to nie wyrok.
— Pewne zmiany i ograniczenia są nieuniknione, szczególnie na początku rodzicielstwa. Z niektórych planów czy też przyzwyczajeń trzeba zrezygnować tylko na jakiś czas, a z kilku pewnie już na zawsze. To wiąże się nierozerwalnie ze świadomym byciem mamą i tatą. Nastawienie do tych zmian odgrywa kluczową rolę dla jakości bycia rodzicem – podkreśla psycholog — Osoby, które nie łączyły zakładania rodziny ze zmianami w swoim życiu, mogą być zaskoczone zastaną rzeczywistością. Konieczna jest więc dobra edukacja: literatura, rozmowy z doświadczonymi znajomymi, fora czy też szkoły rodzenia i warsztaty dla rodziców.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze