Jak mówić prawdę?
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuW życiu jesteśmy zmuszani do różnego rodzaju nieprzyjemności: chodzimy to pracy, wychowujemy dzieci, jesteśmy wierni swoim partnerom, trwamy w abstynencji, oszczędzamy i spotykamy się z rodziną. Do tych niedogodności czasem dochodzi jeszcze inna, bardzo szczególna – konieczność powiedzenia prawdy.
W życiu jesteśmy zmuszani do różnego rodzaju nieprzyjemności: chodzimy to pracy, wychowujemy dzieci, jesteśmy wierni swoim partnerom, trwamy w abstynencji, oszczędzamy i spotykamy się z rodziną. Do tych niedogodności czasem dochodzi jeszcze inna, bardzo szczególna – konieczność powiedzenia prawdy.
Ta niebezpieczna okoliczność stoi w sprzeczności z naturą ludzką. Jesteśmy bowiem urodzonymi kłamcami, ty i ja. Dziećmi będąc, okłamujemy rodziców, że nie palimy papierosów. Jako rodzice, tłumaczymy potomstwu – jakże kłamliwie – że dobre oceny są ważne. Kłamiemy w domu, w pracy, w łóżku, na imprezie, na wycieczce i przed lustrem. W oszukiwaniu samych siebie jesteśmy naprawdę nieźli. Niestety, czasem dla odmiany musimy powiedzieć prawdę. Jak to zrobić?
Przede wszystkim, miejmy w pamięci słynnych prawdomówców. Pamiętacie historię o upadku Troi? Książę Parys uprowadził piękną Helenę, wpędzając w furię jej męża, potężnego króla Agamemnona. Uroczy łup powiódł do rodzinnego miasta. Wszyscy tam wpadli w zachwyt, tylko niejaka Kassandra, obdarzona darem wieszczenia rwała włosy z głowy, wrzeszcząc: „odeślij chłopie tego babona, tę flądrę, lafiryndę! Inaczej Agamemnon spuści nam łomot, jakiego świat nie widział!”. Uznano ją za wariatkę, wyśmiano. Agamemnon stawił się z wojskiem i tak zarządził, że z Troi pozostała kupę gruzu. Kassandra zginęła. Warto było?
Mnich Savonarola wytykał zgniliznę moralną mieszkańcom Florencji. Ci odwdzięczyli się pięknie, paląc go na stosie. Naprawdę potrzebujemy więcej przykładów? Człowiek prawdomówny ma przegwizdane.
Dlatego też prawdę należy mówić jak najrzadziej. Myślmy o niej jak o przykrym wydatku, albo rwaniu zęba bez znieczulenia. Trwajmy w kłamstwie, jeśli to możliwe, a jeśli nie, zastanówmy się dwa razy, nim otworzymy gębę. Prawda niech będzie jak cielę z dwiema głowami, czterolistna koniczyna, albo latający pudel – coś niecodziennego, a nawet niespotykanego.
Prawda jest zawsze nieprzyjemna. Gdyby było inaczej, nie wymyślilibyśmy kłamstwa. Utarło się, że konsekwencje obwieszczenia prawdy ponosi ten, który ją wypowiedział, choćby nie był niczemu winien (jeśli mi nie wierzycie, spytajcie Savonaroli). Dlatego, nim zdecydujemy się na tak ryzykowany krok, warto rozważyć jego konsekwencje. Człowiek, któremu powiemy prawdę, może obarczyć nas na przykład winą za wszystkie swoje dotychczasowe nieszczęścia. Prawdę należy więc mówić słabszym od siebie. jeśli to jest niemożliwe, traktujmy prawdę jak granat. Rzucajmy daleko i chodu, do kryjówki.
Kolejna zasada wynika pośrednio z poprzedniej. Mianowicie, prawdy nie mówimy byle komu. Przeciwnie – ofiarę wybieramy starannie, kierując się tak własnym bezpieczeństwem, jak i względami moralnymi. Tak, moralnymi! Prawda, w odróżnieniu od niefrasobliwego kłamstwa, to straszliwy ciężar. Parys, na przykład, nie potrafił się z nim uporać, nie odprawił Heleny. Nim zaczniemy kłapać jadaczką, zadajmy sobie pytanie: czy warto? Czy osoba, z którą planujemy rozmowę, jest wystarczająco silna, by znieść ciężar prawdy? Czy może jednak pod nim się załamie? Na marginesie, dochodzimy tutaj do paradoksu człowieka szczerego: prawdę należy mówić wyłącznie ludziom bardzo silnym i bardzo słabym jednocześnie, tak, by dźwignęli ciężar, a jednak nas nie zabili.
Prawdę należy mówić prosto, bez żadnych wtrąceń i ozdobników. Te są raczej cechą kłamstwa. Najgorszym, co możemy zrobić, jest mieszaniec, prawda zmiksowana z fałszem. Przesądza nawet odrobin łgarstwa – jeśli w szklance znajduje się ciecz składająca się w 99% z wody i 1% trucizny, mamy przecież do czynienia nie z wodą, lecz trucizną. Prawda ma być jak cios w mordę, jak płonący spirytus, czy szybki numerek w krzakach. W gruncie rzeczy nic miłego. Czasem jednak trzeba.
Mówmy ją po męsku, w stanie pełnej przytomności. Żadnej wódki – ta wepchnie rozmówcę w sferę ułudy. Niewskazany jest też pośpiech. Prawda przypomina bowiem wredną, rozpieszczoną żonę i domaga się czasu dla siebie. jeśli zachodzi taka możliwość, warto zwrócić uwagę na otoczenie. Prawdzie sprzyjają obłe kształty i przestronne, jasne pomieszczenia, z których usunięto wszystkie ostre bądź ciężkie przedmioty.
Prawda nie jest wartością samą w sobie i nie wolno jej mówić, kierując się wyłącznie potrzebą szczerości. Jesteśmy przecież kłamcami. Ileż dobrych związków rozpadło się tylko dlatego, że jakaś dusza, sprawiedliwa w swej podłości, doniosła o zdradzie! I po co to było? Żyliby sobie dalej, jedno z tajemnicą w sercu. Prawda to broń w walce i służy określonym celom. Używając jej przemyślnie mogę utrącić konkurenta, zemścić się na wrednym przełożonym, zgarnąć kasę, albo zaciągnąć kogoś do łóżka. W konsekwencji, człowiek najbardziej prawdomówny jest też najpodlejszym z ludzi. Kłamcy zaś są najczęściej dobroduszni i poczciwi.
I najważniejsze. Jeśli powiemy komuś prawdę, należy liczyć się z tym, że ów ktoś nam nie uwierzy. Uważa bowiem, nie bez przyczyny, iż wszyscy kłamią.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze