Taśmy prawdy
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuW polskiej polityce przestały obowiązywać jakiekolwiek standardy. A o zwykłej ludzkiej przyzwoitości dawno już zapomniano. Obawiam się, że sprawa wkrótce przycichnie, a my potulnie spuścimy głowy, jadąc na nasz wymarzony urlop.
O tym, że źle się dzieje w polskiej polityce, wiedzieliśmy od dawna. Ale przymykaliśmy na to oko, bo oficjalnie państwo było (i podobno wciąż jest) w doskonałej kondycji. Wiadomo: zielony punkt na wyjałowionej ekonomicznie mapie Europy (co jest sprawą oczywistą, biorąc pod uwagę wysokość naszych podatków w porównaniu z innymi krajami Unii). Ale teraz stała się rzecz, nad którą nie powinniśmy przejść do porządku dziennego. „Oficjalnie” politycy przyznali się, że Polskę mają w głębokim poważaniu, a interesy obywateli są na drugim miejscu. Liczy się władza, korzyści i kolejne wygrane wybory.
Handel stanowiskami jest sprawą oczywistą, tylko że tu mamy do czynienia z osobami na najwyższych stanowiskach, na dodatek zajmującymi się ekonomią i budżetem państwa. Nie do pomyślenia jest, by premier cywilizowanego kraju nie podjął działań, wiedząc o działaniach Amber Gold i twierdził, że jest mu obojętne, ile jego obywatele zapłacą za benzynę, bo i tak władza jest w jego rękach. I co to za minister spraw zagranicznych, który ciągnie (jak się okazuje bezsensowną) współpracę ze Stanami Zjednoczonymi (wizy to tylko czubek góry lodowej), a w knajpianej rozmowie przyznaje, że pakt z USA jest nic nie warty.
Ale stała się rzecz jeszcze dziwniejsza: politycy przegłosowali wotum zaufania dla rządu (aby jeszcze trochę móc pobierać diety), a teraz – zamiast wyciągać konsekwencje z nadużyć władzy – polują na osoby odpowiedzialne za nagrywanie. Bo ktoś musi staną przed sądem! Zgadzam się: politycy nie powinni być podsłuchiwani, a jeśli ktoś się na to decyduje, musi ponieść konsekwencje. Ale jak to jest możliwe, że w XXI wieku nasze służby specjalne dawały się tak długo oszukiwać, mając świadomość, że obce służby, chociażby z Rosji, tylko czekają na kompromitujące materiały. W tym przypadku nikt nie szuka odpowiedzi. A zamiast tego mamy kolejne materiały dziennikarskie poświęcone błyskawicznym działaniom ABW, która zatrzymała osoby odpowiedzialne za podsłuchy (pamiętajmy, że ta sama Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego próbowała przejąć „taśmy” od redaktora naczelnego tygodnika „Wprost”).
Czy w takiej sytuacji możemy wciąż jeszcze ufać naszym politykom? Czy możemy z czystym sumieniem pójść na wybory i oddać na nich głos? Szkoda, że tylko w niektórych mediach wciąż mówi się o kompromitacji władzy i nie wszyscy publicyści reprezentują jednoznaczne stanowisko. Nawet ceniony przeze mnie Jacek Żakowski skierował do Ministra Sienkiewicza następujące słowa:
w związku z odwołaniem przedstawienia „Golgota Picnic”, które miało być prezentowane na festiwalu teatralnym „Malta” 2014; Dyrekcja Festiwalu […] zrezygnowała z przedstawienia powołując się na konieczność zapewnienia bezpieczeństwa publicznego. Środowiska katolickie i narodowe zapowiadały protesty przeciw przedstawieniu, do kilku demonstracji zresztą doszło
— pisze Krzysztof Lepczyński, Tok FM:
Panie ministrze, jeżeli jestem w stanie panu wybaczyć wszystkie rozmowy podsłuchane nielegalnie w różnych warszawskich restauracjach, z całą pewnością nie jestem w stanie wybaczyć tej indolencji, zgody na to, by bandyci terroryzowali twórców i konsumentów kultury. Tak być z państwem prawa nie może. Jeśli nie zrobi pan czegoś z szefem policji w Poznaniu, który okazał się niekompetentnym tchórzem, nie zapewniając poczucia bezpieczeństwa artystom, widzom, uczestnikom festiwalu, stracę do pana szacunek. To jest poważna sprawa i zawiódł pan.
Ja nie wybaczyłbym naszemu ministrowi ani kwestii związanych z teatrem, ani wypowiedzi zarejestrowanych na taśmach. Bo człowiek, angażujący się w politykę, powinien zrobić wszystko, by służyć obywatelom, którzy go wybrali. Nie ma znaczenia, czy jest to ekonomia czy sztuka.
Dlatego obawiam się, że sprawa wkrótce przycichnie, a my potulnie spuścimy głowy, jadąc na nasz wymarzony urlop. Naprawdę nie jestem zwolennikiem żadnej funkcjonującej dziś partii politycznej, bo wszystkie się skompromitowały, ujawniając przede wszystkim swoją niekompetencję i brak inteligencji. Dlatego nie wiem, kto dziś powinien przejść władzę w Polsce (Janusz Korwin-Mikke?!). Wiem tylko, że w polskiej polityce przestały obowiązywać jakiekolwiek standardy. A o zwykłej ludzkiej przyzwoitości dawno już zapomniano. Zastanawiam się tylko, jak polscy ministrowie będą mogli spojrzeć dziennikarzom w oczy i powiedzieć do mikrofonów: „Obywatele! Polska jest najważniejsza”.
Źródło informacji: wyborcza.pl, niezalezna.pl, www.tokfm.pl
Zdjęcia: Akpa
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze