Kiczowate gusta despotów
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuCo ciekawego znaleźć było można w wystawnej 5-kondygnacyjnej willi Wiktora Janukowycza? Głównie przepych i kicz, który zaspokaja przyziemne gusta, schlebia poczuciu estetyki (albo maskuje jej brak), dlatego tyrani i politycy trzymają się kiczu, widząc w nim jedyne uzasadnienie swojego istnienia.
Ostatnie wydarzenia na Ukrainie mają nie tylko znaczenie polityczne, ale i socjologiczne. Napisano już mnóstwo artykułów o korupcji ukraińskiej władzy, o braku poszanowania dla życia obywateli, podejrzanych kontaktach biznesowych i arogancji rządzących. Ale zdjęcia rezydencji Wiktora Janukowycza, które w jeden dzień obiegły cały świat, pokazują jeszcze jeden ważny aspekt codzienności ludzi bogatych, którzy do swojego majątku doszli w legalny (bądź nie) sposób. Gusta miliarderów, szczególnie tych zza naszej wschodniej granicy, zdają się wołać o pomstę do nieba. Kicz, tandeta, błazenada – te określenia wystarczą zamiast sążnistych artykułów z dziedziny historii sztuki. Co nie znaczy, że nie ma o czym pisać, bo złote pisuary w willi Janukowycza zostały wybudowane za pieniądze, które z całą pewnością należały się ukraińskiemu społeczeństwu. Ale od dawien dawna władza nie zwraca uwagi na przyziemne sprawy zwyczajnych obywateli. Kolejne działo sztuki albo złoty żyrandol jest ciekawszą atrakcją niż sprawiedliwa ustawa lub dotacja dla służby zdrowia. Na szczęście w Polsce pazerność władzy nie osiągnęła (jeszcze) takich rozmiarów.
Co ciekawego znaleźć było można w wystawnej 5-kondygnacyjnej willi Wiktora Janukowycza? Między innymi złote globusy, kolekcjonerski koniak z podobizną prezydenta, złote kurki do wody w łazienkach i toaletach, mozaiki z pawiami w kabinach prysznicowych, ring bokserski, potężną salę kinową itp. A na podwórku np. kunsztowny galeon, rekonstrukcję greckiej świątyni, prywatne zoo oraz dziwną figurę konia stojącego w parku. Wszystkie te rzeczy, funkcjonując oddzielnie, mają (mniej więcej) estetyczną rację bytu, ale zestawione obok siebie przytłaczają, ogłupiają i powodują zawrót głowy. Szkoda, że media nie przyjrzały się kolekcjom dzieł sztuki Janukowycza, ale przecież typowego obywatela obrazy i rzeźby nie interesują (w przeciwieństwie do toalet).
Przypadek Wiktora Janukowycza nie jest niestety odosobniony. W 2012 roku Theodore Dalrymple, brytyjski dziennikarz, tak pisał o prezydencie Syrii Baszarze al-Assadzie: Współcześni dyktatorzy, którzy nie mogą powołać się na prawo dziedziczenia (nawet jeśli ich rządy są następstwem przejęcia władzy po krewnych), usprawiedliwiają się demagogicznymi hasłami i zasadniczo skłaniają się ku najbardziej oczywistemu kiczowi. […] To bardzo znaczący fakt: żaden dyktator, niezależnie od poniesionych kosztów, nie pozostawił po sobie żadnych estetycznych dokonań, w przeciwieństwie do wielu niekompetentnych i głupawych władców. W ciągu tych kilku lat zupełnie nic się nie zmieniło.
Ale kiczowate życie nie dotyczy tylko polityków. W jednym z telewizyjnych programów rozrywkowych oglądać można przezabawny program „Życie w przepychu”, poświęcony „codzienności” najbogatszych Rosjan i Ukraińców (zestawienie tych dwóch narodowości wydaje się dziś nieprzypadkowe). Dzięki programowi zaglądamy do przebogatych sypialni, salonów i toalet wielkich aktorów, biznesmenów, śpiewaków, pisarzy i modelek. Wszystkie te miejsca łączy przepych niczym w bizantyjskich świątyniach. Milionerzy przyznają się więc, że np. kupują do swoich rezydencji piękne wzorzyste zasłony za kilkanaście tysięcy euro. Zasłony te nie tylko pasują do pozłacanych sztućców i głośników stereo, ale też idealnie wyrażają osobowość właściciela (w tym samym momencie na ekranie pojawia się plansza z napisem Jurij, milioner, uwielbia wzorzyste zasłony). Umberto Eco napisał kiedyś o sztuce postmodernistycznej, że […] najlepszym rozwiązaniem twórczym jest kolaż wątków i chwytów zastanych w literaturze tak wybitnej, jak i wagonowej. Ta zasada sprawdza się w wystrojach wnętrz bogatych ludzi, którzy o postmodernizmie pewnie niewiele wiedzą, ale intuicyjnie dążą do tego, co jaskrawe, głośne i niejednoznaczne.
Zastanówmy się więc, czym jest kicz? Najciekawszą charakterystykę proponuje Abraham Moles w książce „Kicz, czyli sztuka szczęścia”. Według niego kicz charakteryzuje się niedostosowaniem: przedmiot kiczowaty nie ma prostej, jednoznacznej funkcjonalności, czyli potężny otwieracz do konserw może być jednocześnie mieczem albo pogrzebaczem do kominka (a więc jest w nim skumulowanych wiele funkcji). Taka rzecz oddziałuje w różny sposób na nasze zmysły, znajdując się w pół drogi między tym, co akceptowane, a tym, co pociągające nowością. Kicz – co najważniejsze – ma w sobie potężną dawkę komfortu, czyli unika wszystkiego, co trudne i niewygodne.
Powyższy opis jak ulał pasuje do współczesnej kultury, a właściwie popkultury, bo nawet tam, gdzie powinniśmy obcować z wyrafinowaną sztuką, literaturą i muzyką, znajdujemy popkulturowe motywy, których celem jest przyciągnięcie szerokich mas, które nie dysponują wybujałą inteligencją i dobrym gustem. Wydaje się więc, że ukraińscy i rosyjscy milionerzy robią to, co przyciąga uwagę, bo każdy celebryta ma świadomość tego, że im bardziej jest kontrowersyjny i oryginalny, tym większe budzi zainteresowanie, a wtedy i płyta będzie się lepiej sprzedawała i film będzie miał większą oglądalność.
Podsumujmy całość jednym zdaniem: kicz jest sztuką szczęścia, bo zaspokaja nasze przyziemne gusta, schlebia naszemu poczuciu estetyki (albo maskuje jej brak), dlatego tyrani i politycy trzymają się kiczu, widząc w nim jedyne uzasadnienie swojego istnienia.
Źródło informacji i zdjęć: wikipedia.org, Theodore Dalrymple, The sweet, and deadly, sides of President Assad, Daily Telegraph, telegraph.co.uk, Wypowiedź Umberto Eco za: S. Morawski: Kłopoty z postmodernizmem, „Kino” 1991, nr 2, s. 18., Abraham Moles, Kicz czyli sztuka szczęścia. Studium o psychologii kiczu, PIW, Warszawa, tvnstyle.pl
Źródło zdjęć: In pictures: Inside the palace Yanukovych didn't want Ukraine to see, telegraph.co.uk
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze