Depardieu. Tu źle i tam niedobrze. Jednak jestem Francuzem
NINA WUM • dawno temu66-letni Gerard Depardieu, zwalisty, obdarzony wdziękiem stogu siana aktor o talencie równym chyba tylko jego zamiłowaniu do jadła i napitków - nie chce już być obywatelem rosyjskim. Czas spędzony w Rosji uświadomił mi, jak bardzo jestem Francuzem - wyznał mediom. Nadludzkie moce mogą być teraz Depardieu bardzo potrzebne, bowiem obraził właśnie samego Putina.
66-letni Gerard Depardieu, zwalisty, obdarzony wdziękiem stogu siana aktor o talencie równym chyba tylko jego zamiłowaniu do jadła i napitków — nie chce już być obywatelem rosyjskim. Czas spędzony w Rosji uświadomił mi, jak bardzo jestem Francuzem — wyznał mediom. Nadludzkie moce mogą być teraz Depardieu bardzo potrzebne, bowiem obraził właśnie samego Putina.
Kinomani kojarzą artystę np. z występów w "Cyrano de Bergerac" czy w "Sprawie Dantona" Wajdy. W ostatnich latach Depardieu, niegdyś twarz wybitnego kina francuskiego — zrobił sobie wakacje od sztuki wysokiej. Bawi szeroką publiczność jako Obeliks, krągły, obdarzony nadludzkimi mocami przyjaciel dzielnego Gala Asteriksa.
Nadludzkie moce mogą być teraz Depardieu bardzo potrzebne, bowiem obraził właśnie samego Putina.
Dwa lata temu zawrotnie bogaty aktor pokazał ojczyźnie środkowy palec. Ogłosił, że wobec idiotycznej skali podatków, którymi jest obłożony zrezygnuje z obywatelstwa i… zostanie Belgiem. Nim Francuzi skończyli się śmiać — lub też rwać włosy z głowy - historia przybrała interesujący obrót. Schronienie od wysokich podatków zaproponował aktorowi Władimir Putin. Wkrótce osobiście wręczył świeżo pozyskanemu obywatelowi rosyjski paszport. Aktor przyjął ofertę. Rdzennie francuscy fani aktora zapewne zdębieli do reszty.
Żerard Renowicz Depardieu (jak zaczęła go tytułować rosyjska prasa) odwdzięczał się swojej nowej ojczyźnie — prowadzoną z charakterystycznym dla siebie szerokim gestem promocją. "Rosja to wielka demokracja" oświadczył. Czy naprawdę w to uwierzył, czy tylko postanowił dać Francji efektownego kuksańca — nie wiadomo.
To nie pierwszy i zapewne nie ostatni zaskakujący wybryk wybitnego aktora. Żerard Renowicz znany jest z tego, że są z nim kłopoty. Kilka lat temu, będąc (jak mawiały nasze babcie) na niezłym cyku, wysiusiał się na podłogę samolotu, którym podróżował. Innym razem będąc w stanie nieważkim wsiadł na motocykl. Francuska policja miała spore kłopoty ze skłonieniem go, by się zatrzymał.
Francuzi kochają Depardieu z całym dobrodziejstwem inwentarza: obżarstwem, pijaństwem, niewyparzonym językiem i żyłką do burd. Nawet iście chłopską (aktor zawsze podkreślał, że pochodzi z prostego ludu) pazerność mu przebaczyli. Politolodzy sugerują, że i ten ostatni wybryk ujdzie mu płazem. Zwłaszcza, że idealizowanie imperium przez francuskie elity kulturalne ma długą i solidną tradycję.
Oby spece od polityki mieli rację. Bowiem Żerard Renowicz znów chce być po prostu Gerardem. W pośpiechu opuścił (Biełsat podaje, że "uciekł") swoją rosyjską rezydencję.
Czas spędzony w Rosji uświadomił mi, jak bardzo jestem Francuzem - wyznał mediom.
Przyznam Państwu, że zachodzę w głowę, co tak bardzo dojadło aktorowi, że aż wybrał drakońskie podatki. Nie mogła to być dieta. Nasz wschodni sąsiad słynie ze znakomitej kuchni.
Tak czy owak, Depardieu będzie teraz musiał mieć się na baczności. Na jego miejscu uważałabym na to, co je i pije. A zwłaszcza wystrzegałabym się przechodniów z zaostrzoną końcówka parasola. Na taką końcówkę swego czasu nabił się zmarły tragicznie wkrótce potem Aleksander Litwinienko. Władimir Władimirowicz Putin ma — jak czytamy na łamach rosyjskiej prasy — wiele cnót. Lecz poczucie humoru raczej do nich nie należy.
Zdjęcia: AKPA
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze