Piersi Brangeliny
MARIANNA KALINOWSKA • dawno temuDla wielu była to wstrząsająca informacja, media podały ją w okrutny sposób: Angelina Jolie amputowała sobie obie piersi. Rozpętała się dyskusja: jak dalece można się posunąć, by uniknąć choroby?
W maju na łamach "New York Timesa" Angelina Jolie ujawniła, że przeszła podwójną mastektomię: lekarze ostrzegli ją, że z powodu obciążenia genetycznego istnieje duże ryzyko, że zachoruje i umrze na raka. Po tym wyznaniu sprawa piersi pani Jolie stała się na kilka dni tematem numer jeden. O wypowiedzi na temat proszono celebrytów i lekarzy. Jedni uważali, że Angelina Jolie zdobyła się na akt odwagi, inni, że to decyzja pochopna. Poseł PIS Bolesław Piecha i lekarz ginekolog w studiu TOK FM wyjaśnił, że: Mamy do czynienia z pewnym eventem, dramatycznym eventem dotyczącym amputacji całkowitej gruczołów piersiowych. Nikt z powodu np. możliwości zachorowania na siatkówczaka oka, mówiąc bardzo brzydko, nie wydłubuje oka, nie usuwa gałki ocznej. Natomiast jeżeli chodzi o piersi i przypadek Angeliny Jolie, to mamy do czynienia z pewnym dziwnym miksem: pewnie pani Jolie nie wygląda mniej sexy, ponieważ wszczepiła sobie implanty. I tak by to zrobiła, bo o tym wiemy, a przy okazji usunęła gruczoł piersiowy. To bardzo zły kierunek, bo my walczymy o profilaktykę i mammografię. Po co profilaktyka i mammografia? Ciurkiem na szybko badać antygen rakowy, obcinać — za przeproszeniem — piersi, wstawiać implanty i sprawa załatwiona.
Za swój komentarz doktor Piecha przeprosił, niesmak jednak pozostał. Co można myśleć o doktorze, który zachowuje się w taki sposób?
Pojawiły się też inne głosy: a może to wszystko po to, żeby miała wyjaśnienie, by powiększyć sobie biust?
Albo: czy żeby uniknąć próchnicy, powinniśmy wyrwać sobie wszystkie zęby?
Kilka aktorek zapytano, czy regularnie się badają. Uśmiechały się głupawo. Znaczy – nie badają się. Stawiam tezę, że nawet gdyby Angelina Jolie wycięła sobie twarz, jej działanie nie przełoży się na wzrost świadomości kobiet, czym jest rak piersi czy czegokolwiek innego. Na pewno jednak część chorych będzie miała większą odwagę powiedzieć: jestem chora. Albo: boję się choroby, bo wszystkie kobiety w mojej rodzinie chorowały. Skoro ktoś tak doskonały jak Angelina Jolie boi się raka, ja też chyba mogę się bać?
Oburzające jest, że decyzję Angeliny Jolie komentują rozmaici fotografowie i inni macherzy od szołbizu. Wyjaśniają, że nic w jej wyglądzie się nie zmieni, bla bla bla, jakby wygląd miał tu największe znaczenie. W większości komentarzy nie pada ani jedno słowo o profilaktyce, która naprawdę ratuje życie. Na przykład jeśli chodzi o zachorowalność na raka szyjki macicy, jesteśmy na jednym z pierwszych miejsc w Europie. Jest to drugi pod względem częstotliwości występowania nowotwór złośliwy u kobiet do 45. roku życia. Co roku około 3500 Polek dowiaduje się, że ma raka szyjki macicy, a codziennie umiera 5 chorych kobiet. A wystarczyłoby raz do roku zrobić cytologię.
Ale przecież najważniejsze jest, żeby było ładnie, prawda?
Z drugiej strony zastanawia wielkie zainteresowanie, jakim cieszy się aukcja, na której można było kupić portret Angeliny Jolie bez piersi autorstwa szwedzkiego artysty, Johana Anderssona. Albo ma być ładnie, albo szokująco?
Postawa Brada Pitta, doskonałego mężczyzny doskonałej Angie robi wrażenie: oto jeden symbol seksu pozbawia się swoich seksualnych atrybutów w obecności i przy pełnym miłości wsparciu drugiego światowego symbolu seksu. Nie zrobili tego po cichu – i tak przecież nikt by niczego nie zauważył – ale z otwartą przyłbicą. Brad pokazał, że kocha Angie taką, jaka jest – także przestraszoną, słabą i chorą. (Swoją drogą – czy sytuacja wyglądałaby tak samo, gdyby analogicznie Brad wyciął sobie profilaktycznie jądra?). Wiele kobiet po mastektomii skarży się, że ich partnerzy odrzucają je z powodu wyglądu blizn, maleje ich poczucie kobiecości i poczucie własnej atrakcyjności seksualnej. Brad pokazał, że blizny mu nie przeszkadzają.
Chwała im za akt odwagi, za przyznanie się do własnego lęku przed chorobą i śmiercią. I za słowa Angie: korzystajcie z mojego doświadczenia. Przysłowie mówi, że wiemy o sobie tyle, na ile nas sprawdzono. Trudno mówić, co byśmy zrobiły, będąc na miejscu Angeliny Jolie.
Obyśmy nigdy nie musiały nigdy stawać przed taką decyzją.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze