Nowoczesna, religijna i wierzysz w horoskopy?
MONIKA BOŁTRYK • dawno temuW erze nowoczesnych technologii mogłoby się wydawać, że nauka wygrywa z magią. Okazuje się jednak, że dla wielu z nas jedno drugiemu nie przeczy. I tak mama z najnowszym modelem smartfona w dłoni wiąże na wózku czerwoną kokardkę, żeby na dziecko nikt nie rzucił uroku. Po ludowe wierzenia większość z nas sięga na zasadzie, jak nie pomoże to i nie zaszkodzi.
Czerwona wstążeczka przy wózku w centrum Warszawy, dla Magdy to był wstyd i zabobony, ale jej mąż, ojciec Antosi uparł się i nie dawał się przekonać, że złe uroki nie istnieją. Magda zdejmowała, a on zawieszał. Nie znała swojego partnera z tej strony, jest informatykiem z wykształcenia, zdawałoby się umysłem ścisłym.
— Pytałam go: co ci odbiło, jakie złe uroki, jakie złe oko? A on na to, że od wieków ludzie to stosowali i tak się robi, to tradycja, przecież nic złego dziecku się nie dzieje. A dla mnie to jakieś wiejskie czary. Nie wierzę, że córeczka będzie lepiej się rozwijała, bo mąż odprawi nad nią gusła. Byłam zła, że nie respektuje mojego zdania na temat wychowania Tośki. Na szczęście wiązał czerwoną szmatkę tylko do chrzcin, potem teściowa powiedziała, że złe oko dziecku ochrzczonemu nie zaszkodzi. A ja się zastanawiam, czym jeszcze mój mąż mnie zaskoczy? - mówi Magda.
Katolicyzm plus czary
Z sondażu przeprowadzonego przez OBOP wynika, że ponad połowa Polaków wierzy w zabobony, częściej są to kobiety (wiarę w przesądy zadeklarowało odpowiednio 65 proc. pań i 51 proc. panów). I tak ponad połowa Polaków twierdziła, że czyta horoskopy w gazetach. Na popularność prasowych przepowiedni nie ma większego wpływu wykształcenie i religijność badanych, które powinny, wydawałoby się, kształtować stosunek do magicznych praktyk. Wskazówek co do przyszłości, rzadziej niż w horoskopach, szukamy u wróżek.
Co siódmy badany odwiedził kiedyś osobę parającą się astrologią. Co ósma osoba twierdzi, że w przeszłości miała przedmiot, który przynosił jej szczęście. Dwie piąte badanych przyznaje, że zdarzyło im się przeczuć fakty, które później zdarzyły się naprawdę, z czego większości (30 proc.) przydarzyło się to więcej niż jeden raz. Jedna czwarta miała prorocze sny, które stanowiły zapowiedź przyszłych zdarzeń — także w tym wypadku większość badanych przyznaje, że doznanie takie się powtórzyło. A 13 proc. przeżyło spotkanie z duchem zmarłego człowieka.
— Każdy z nas podejmuje próby przewidywania przyszłości i zabezpieczania się przed wszelkimi możliwymi nieszczęściami. Nie zawsze wtedy sięgamy po racjonalne metody. Wielu zerka do horoskopów, aby przygotować się na nadchodzące wydarzenia. Niektórzy odwiedzają wróżki lub korzystają z nadopiekuńczych mocy, talizmanów. Mimo że tego typu zachowania sprzeczne są z nauczaniem Kościoła, to są one równie popularne wśród osób regularnie biorących udział w mszach i nabożeństwach, jak i wśród tych, którzy w ogóle w nich nie uczestniczą — zauważa Katarzyna Kowalczuk, autorka opracowania badań CBOS, "Horoskopy, wróżby, talizmany — czyli magia wokół nas".
Wstążeczka to mały pikuś
Okazuje się, że czerwona wstążeczka, choć najpopularniejszy sposób na odpędzenie uroków, to nie jedyny. Istnieje całe spektrum rytuałów mających na celu ochronę niemowląt przed złymi mocami. Prababki i babki lały wosk nad głową dziecka, robiły mu na czole znak krzyża obsikaną pieluchą albo przeciągały je przez spódnicę. Rekordy absurdu bije jednak zwyczaj przecierania dziecku twarzy brudnymi kalesonami ojca malucha.
Ada wspomina, że jak jej trzymiesięczny synek nie chciał jeść i często płakał, to jej teściowa uznała, że ktoś rzucił na niego urok. Podejrzewała sąsiadkę, z którą od lat jest skłócona. Właśnie spędzali urlop na wsi u rodziców męża. Ada zdecydowanie nie zgadzała się na odprawianie jakichś czarów, ale teściowa i tak wezwała jakąś babkę, a tamta szmatką machała nad dzieckiem, coś szeptała i pluła naokoło.
— Nie wierzyłam własnym oczom, że coś takiego dzieje się w XXI wieku. Ale faktem jest, że Leo przestał płakać. Teściowa do dziś jest przekonana, że miejscowa czarownica uratowała dziecko przed jakąś chorobą. Sama nie wiem, co o tym myśleć, ale wolę jednak polegać na lekarzach medycyny akademickiej niż szamankach. Chociaż mówi się, że wiara czyni cuda.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze