Czy świat oszalał?
EWA ORACZ • dawno temuMedia ociekają seksem, promują młodość, przyjemne życie i bombardują reklamami. Reklamami, które obiecują zmianę jakości życia po zastosowaniu produktu. Tytuły artykułów w gazetkach dla kobiet w jednoznaczny sposób namawiają do korzystania z seksu, do korzystania z gadżetów. Jaka zatem może być współczesna dziewczyna?
Siedziałam wieczorem z towarzystwem w jednej z gdańskich knajpek. Piwko, pogaduchy, jak to bywa w letni wieczór. Stoliki dość blisko, obok trójka nastolatków, dwie dziewczyny i chłopak. Wiek trudny do określenia, bo dzisiejsze nastolatki stylizują się na trzydziestoletnie celebrytki i najczęściej chodzą w wieczorowym makijażu od rana. Zakładam, że wszyscy pełnoletni, bo pili alkohol. Grupka przyciągnęła mój wzrok, bo panny wiły się wokół młodzieńca, masując mu uda i nie tylko uda zresztą. I może nie ma w tym nic szczególnego, gdyby nie to, że one nie konkurowały ze sobą, nie zabiegały o jego względy. To był umówiony trójkącik z grą wstępną na knajpianej sofie.
Powiedzieć, że za moich czasów… to przyznanie się do tego, że się postarzałam. No więc za moich młodych lat, to byłoby nie do pomyślenia. Ale niech tam, młodość ma swoje prawa, może byli pijani, naćpani, nie to żebym ich usprawiedliwiała, raczej staram się zrozumieć. I nie o moralność tu idzie. Moralność jest relatywna. Trójka zupełnie nie zwracała uwagi na resztę. Najgorsze jednak było to, co usłyszało pół pubu po chwili.
— Dawno się nie ruchałam – powiedziała głośno jedna z dziewcząt.
I tu, posługując się językiem młodzieżowym, wżarło mnie. Pomyślałam, gdzie ja jestem? Co to dziewczę ma w głowie? Skąd takie zachowanie? Jacy są jej rodzice? Zakładając, że miała koło 20 lat, można przyjąć, że jej rodzice są koło czterdziestki. Czy znają swoje dziecko od tej strony? Gdzie popełnili błąd? To przerażające, szczególnie jak jest się mamą, co prawda moje dziecko jeszcze nie mówi, wszystko przed nami. Co mam zrobić, żeby mój potomek nie był taki? Czy to brak uwagi, czy cecha obecnych czasów?
Wychowanie to taka odpowiedzialność, że czasem czuję się bezsilna i nie wiem co robić. Chciałabym, aby mój syn był kiedyś wrażliwym i silnym facetem. We współczesnym świecie to połączenie może być niemożliwe. Zresztą na ile będę miała wpływ na jego osobowość a na ile środowisko, do którego trafi? A środowisko często jest takie, że jak widzę grupę nastolatków stojących pod sklepem, to przechodzę na drugą stronę ulicy. Chcę uniknąć durnych zaczepek od „środowiska”.
Wracając do stęsknionej za „ruszaniem się”. Jestem jak najbardziej za wyzwoleniem seksualnym dla kobiet, ale chyba nie tak rozumianym. Mimo wszystko zostawiłabym erotykę w sypialni, albo na kuchennym stole czy pralce, jak kto lubi, nie chcę o tym słuchać i wciąż i wciąż oglądać.
Jak już jestem przy reklamach to przypomniała mi się inna. Pani wątroba, schorowana, która zmusza nas do przejścia na dietę. Dostała od nas już nieźle, śmieciowe żarcie w nadmiarze, i niezłe porcje chemii z jedzeniem i naczyniami (lubimy płyny nabłyszczające do zmywarek). Na to jest sposób, bynajmniej nie zdrowa dieta, bierzesz pigułkę i dalej możesz siedzieć przy stole z pełnym talerzem, dalej możesz żreć.
Rozwój farmakologii to potęga. Takie małe pytanie. Na czym zarabiają firmy farmaceutyczne? Na zdrowiu obywateli czy na chorobach? Co jest bardzie opłacalne? Choroby przewlekłe to stały dochód przez wiele długich lat. Lekarz tzw. ogólny ma płacone od ilości pacjentów, nie od wyleczonych. Czy to nie absurd? I o co mi chodzi? O to szaleństwo które się dzieje, a które uchodzi za normę. Jak można reklamować leki? Dlaczego każde mieszkanie pachnie teraz tak samo, to znaczy perfumowanym płynem do podłóg lub odświeżaczem? Dlaczego każą dawać dzieciom witaminę D cały rok i jednocześnie smarować je kremami z wysokim filtrem? Przecież żadna mama nie trzyma dzieci na pełnym słońcu. Czy statystyczni rodzice w Polsce wiedzą, jak wytwarza się w skórze witamina D?
Najpierw wyjałowiliśmy ziemię, potem ją zaczęliśmy nawozić, trzeba było też pryskać, bo roślinki jakieś słabe, choróbska i pasożyty łapały. Starasz się więc przeciętny szaraku zasadzić sobie sałatkę w przydomowym ogródku z nadzieją, że będziesz miał prywatne zieleninki i twoja kanapka z supermarketową szynką 3% mięsa zyska na zdrowotności. Przecież warzywa i owoce z supermarketu są pełne chemikaliów. Nie ciesz się za bardzo, bo twój sąsiad po lewej postanowił popryskać ziemniaki, bo go pasiasta stonka napadła. A potem sobie deszczyk popadał i swoją sałatkę możesz zanieść do marketu, położyć obok tamtejszych, bo na jedno wyszło.
Kiedyś kobiety głośno mówiły "Ale nie jestem feministką", jakby to hańba była największa, co im nie przeszkadzało korzystać z wywalczonych przez dawniejsze sufrażystki praw, jak możliwość edukacji czy też prawo do głosowania.
Teraz to pojęcie jest już przebrzmiałe, bardziej wstydliwe jest bycie eko-maniakiem. A kimże jest ten eko-świr? Co on robi? Interesuje się zdrowym jedzeniem, nie chce dziecka karmić karmami w proszku i słoiczkami. Wstyd, świr jakiś aspołeczny. Interesuje się globalizacją, a co to takiego, jakiś głupek nie ma co robić, do roboty by się wziął. Rozgłasza opinie, że mleko nie jest dla ludzi, ale dla cielaków. To se wymyślił, boki zrywać. Toż to prawda największa, że krowy są po to, żeby mleko do mleczarni robiły, każde dziecko to wie. To jakiś pedał ten eko-maniak. Nie wiadomo co gorsze.
Tak, możemy być dumni z technologii, z latania w kosmos, z klonowania, z Internetu, medycyny urazowej, z wielu rzeczy. W tym wszystkim jednak nie potrafimy wyprodukować zdrowego jedzenia, bo się to nie opłaca. Produkujemy za to z wielkimi osiągnięciami choroby cywilizacyjne. Czy kogoś obchodzi to, że wciąż wzrasta zachorowalność na nowotwory u dzieci? Co trzecie dziecko ma alergię lub astmę. Nie ważne. Ma być przyjemnie i łatwo. I zgodnie z najnowszą technologią i trendami. Tylko czy w tym nowoczesnym życiu potrafimy jeszcze wychować dzieci? Tak, żeby nie ogłaszały w knajpach, że właśnie dopadła je chuć?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze