Lekcja ostrożności
CEGŁA • dawno temuPoznałam Marka na koncercie McCartneya. Nie mogłam od niego oczu oderwać. Jest trochę podobny do Goslinga w wersji blond, którego uwielbiam. Wracaliśmy pieszo przez most, Miałam wolną chatę no i stało się! Nie zadzwonił przez tydzień, numer głuchy. Nie uważam się za dziwkę ani chusteczkę jednorazową, którą się wyrzuca po wydmuchaniu. Dlaczego faceci zachowują się w taki sposób?
Kochana Cegło!
Poznałam Marka na koncercie McCartneya. Byłam z koleżanką, on z kolegą. Bawiliśmy się przez cały koncert razem we czwórkę, potem poszliśmy piechotą przez most na piwo. Cały czas śmialiśmy się, gadaliśmy jak paczka starych znajomych. Szczęśliwie moja kumpela i ten drugi chłopak wpadli sobie w oko, a ja mogłam skoncentrować się na Marku, szczerze to nie mogłam od niego oczu oderwać. Jest trochę podobny do Goslinga w wersji blond, którego uwielbiam.
Rozeszliśmy się, kiedy było już widno. Marek odprowadzał mnie, tamten chłopak moją koleżankę. W świetle dziennym zauważyłam, że chłopaki są od nas starsze z 10 lat, może nawet po trzydziestce, ale nie przeszkadzało mi to, chyba już się wtedy zadurzyłam. Tamci też bawili się ze sobą nieźle.
Miałam wolną chatę – no wiadomo, inaczej do niczego by nie doszło. Mama tak się ucieszyła moimi studiami, że wyjechała z przyjaciółką na wczasy, pozwoliła mi nawet używać samochód. Pierwszy raz czułam się w pełni samodzielna i dorosła, hihihi. Zaprosiłam go. Poprosił o wino, jak już nie potrzebowałam pić, gapiłam się jak cielę na malowane wrota, kiedy bawił się kieliszkiem, miał takie szczupłe, opalone dłonie z długimi palcami…
Stało się, zrobiliśmy to, dla mnie nie było innej możliwości. To był kosmos. Nie mam chłopaka, ale to nie był mój pierwszy raz – tamto to było coś beznadziejnego. W ogóle wszystko wydało mi się beznadziejne w porównaniu z Markiem. Spędziliśmy cały dzień, ugotowaliśmy sobie obiad, potem kolację… Zebrał się dopiero następnego dnia w południe, wymieniliśmy telefony. Zmywając naczynia, śpiewałam w kuchni na głos jak zwariowana małolata, tak mi było dobrze.
To już koniec, Cegło. Nie zadzwonił przez 3 dni, przez tydzień… Ja zadzwoniłam – numer głuchy, pewnie na kartę, którą zaraz wyrzucił, albo fałszywy. Próbowałam go szukać przez net, mówił, że przemalowuje i sprzedaje stare meble, lampy… Nic nie znalazłam, co wskazywałoby na niego. Moja koleżanka zrobiła mi burę, że poszłam z nim do łóżka, ona nie spotyka się z kolegą Marka, no ale oni rozstali się pod jej drzwiami. Truła mi jak stara ciotka, że do panienek, które dają się od razu zaliczyć, się nie oddzwania i co w ogóle we mnie wstąpiło. Z całym szacunkiem dla dziewic trudnych do zdobycia – nie uważam się za dziwkę ani chusteczkę jednorazową, którą się wyrzuca po wydmuchaniu. Myślałam, że czasy takiego oceniania kobiet już się skończyły… Ja się zakochałam!
Po mamy powrocie opowiedziałam jej wszystko. Spytała tylko, czy mogę być w ciąży. Nie, nie mogę, zabezpieczył się. Dobrze, że nie robiła mi kazań, szkoda, że nie obchodzi jej, co czuję… Dziwnie mi z tym, że Marek chodzi gdzieś przecież po ulicach tego samego miasta, może kiedyś spotkam go z dziewczyną piękną jak modelka albo z wesolutką pulchniutką żoną i dziećmi. A on będzie miał ciemne okulary i uda, że mnie nie widzi… Bo byłam tylko jednorazowym, no dwudniowym „standzikiem”. Dlaczego faceci zachowują się w taki sposób, potrafiąc jednocześnie dać tak wiele, zachowując się, jakby świata poza tobą nie widzieli? Dlaczego łudziłam się, że to jest ważne dla nas obojga, a wyszłam na żałosną idiotkę?
Czuję się jak Karolcia, która zgubiła swój niebieski koralik.
Irys
***
Kochany Irysku!
Wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. Niestety, bywa jednostronna. Ludzie różnią się charakterami, podejściem do życia. Czasem kilka godzin spędzonych razem może przypieczętować nasz los, częściej jednak to za krótko, żeby zbudować relację. Warto próbować, pod warunkiem, że zostawi się „coś na później” – czyste upojenie kończy się zazwyczaj brutalnym wytrzeźwieniem.
Nie usprawiedliwiam Marka. To typowy myśliwy, o czym świadczy sprawa z telefonem. Musiał też zorientować się, że ma do czynienia z osobą wrażliwą, dla której seks nie jest sportem. Mimo tego nie zdobył się na szczerość ani przed, ani po. Nie jest to zachowanie faceta z klasą, choć wiem, że to żadne pocieszenie.
Równouprawnienie jest w powijakach, a na pewno nie na tym etapie, by ludzie rozumieli się bez słów i zadawali sobie pytanie, czy myślą podobnie, zanim się zaangażują lub… kogoś skrzywdzą. Nie znaczy to, że masz czuć się winna, poniżona czy naiwna. Wierzyć w jakąś „regułę”, która właśnie się potwierdziła. Masz prawo do swoich marzeń, olśnień i pomyłek, są częścią życia. Podobnie jak nasza kultura, wedle której szybki seks stanowi wciąż tabu, a kobiety dzieli się na łatwe oraz takie, o które trzeba się długo starać. Jest to przyjęta gra, rytuał prowadzący do łączenia się w trwałe związki i zakładania rodzin. Dla większości społeczeństwa gra ta jest wygodna i spełnia swojej zadanie. Ale w każdym miejscu i czasie istnieje przestrzeń dla ludzi spontanicznych, emocjonalnych, którzy nie chcą i nie potrafią przestrzegać „kolejności zdarzeń”. Nie są skazani na porażkę, muszą jedynie trafić na drugą połówkę, myślącą i reagującą podobnie.
Działałaś pod wpływem oczarowania, a Marek oczarował Cię prawdopodobnie w poszukiwaniu przygodnego seksu. Nie lubię oskarżać ludzi o cynizm i premedytację. Numer mógł być prawdziwy, tylko wyłączony do momentu, gdy się zniechęcisz. Cenię jednak otwartą przyłbicę i odwagę, dlatego takie zachowania potępiam. Człowiek odpowiedzialny konfrontuje się ze swoimi postępkami, jedna rozmowa plus przeprosiny to nie jest wyczyn wymagający szczególnego heroizmu. Ale oczywiście egoistyczna natura każe nam unikać nieprzyjemności, kiedy to tylko możliwe. Marek poszedł za jej głosem. W jego wypadku stosowanie antykoncepcji nie oznacza odpowiedzialności.
Pora otrzeć łzy i przestać generalizować na temat siebie czy świata. Nie Marek decyduje o tym, jaka jesteś i co będzie dalej. Zwyczajnie nie jest wart tego, żebyś cierpiała, a tym bardziej – nastawiała się negatywnie do mężczyzn. Owszem, była to lekcja ostrożności. Nie zaszkodzi, jeśli do swoich poczynań wprowadzisz w przyszłości odrobinę dystansu. Nie staniesz się przez to inna, gorsza, mniej uczuciowa, a jedynie wyeliminujesz ryzyko bolesnej powtórki.
Życzę Ci – odwzajemnionej miłości, czegóż by innego?
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze