Złamałam tabu
CEGŁA • dawno temuMam 21 lat, studiuję psychologię. Ostatnio często żartujemy z moją przyjaciółką, jaki to beznadziejny kierunek, skoro przytrafia się nam, „specjalistom”, to, co się przytrafia. Niepotrzebnie wpakowałam się w związek z chłopakiem.
Kochana Cegło!
Mam 21 lat, studiuję psychologię. Ostatnio często żartujemy z moją przyjaciółką, jaki to beznadziejny kierunek, skoro przytrafia się nam, „specjalistom”, to, co się przytrafia.
Mamy z Julią taką ulubioną kawiarenkę z wygodnymi starymi kanapami w wykuszach okien. Siedzimy tam sobie po turecku i gapimy się na ludzi na ulicy – czytamy z ich twarzy różne historie, zgadujemy, kim są, co ich łączy, o czym myślą… Ktoś powie – strata czasu, ale to naprawdę fajna zabawa i relaks jednocześnie. Ja zresztą lubię to robić od dzieciństwa – np. w autobusie czy tramwaju.
Tak się zagapimy, że czasem nie wiemy, co się wokół nas dzieje. Poznałam mojego chłopaka w ten sposób, że siedział z nami przy stoliku i pił kawę za kawą, a my go zauważyłyśmy dopiero po 40 minutach. Wówczas włączył się do naszej gry i zabłysnął śmiesznymi, inteligentnymi komentarzami, np. co można wyczytać o człowieku ze sposobu chodzenia…
Maciek spodobał mi się od razu. Studiował informatykę i pracował dorywczo jako pogotowie komputerowe. Miał dodatkowy „atut” – niski wzrost. Ja mierzę 156 cm na obcasach i prawdę powiedziawszy nigdy nie czułam się dobrze u boku dryblasów, a dryblasem jest już dla mnie ktoś, kto ma metr osiemdziesiąt. Najbardziej lubię chłopaków maks 10 cm wyższych ode mnie, żeby wygodnie było patrzeć sobie w oczy i wyrównać krok.
Zaczęliśmy się spotykać, było super. Maciek był kopalnią wiedzy z różnych dziedzin, słuchał fantastycznej muzyki. Czasem jeździliśmy do lasu, gdzie uczył mnie jeździć samochodem i motorem. Nigdy się z nim nie nudziłam. Nie był snobem, nie szastał kasą na ciuchy czy restauracje, nie mieliśmy problemów typu: kto płaci i kto ma więcej pieniędzy, co bardzo mnie zawsze krępuje. Byliśmy szczęśliwi, smażąc wspólnie 50 naleśników albo popijając bagietkę śmietaną. Po kilku tygodniach sielanki wylądowaliśmy w łóżku. Nie był to mój pierwszy raz ani jego, nie miało to dla nas znaczenia. Było cudownie, uczucie kwitło.
Kiedyś poszliśmy do takiej śmiesznej knajpy – karczmy, gospody, nie wiem, jak to nazwać. Mieliśmy ochotę na domowe pierogi z mięsem i ze skwarkami. Zamówiliśmy piwo. Po chwili podeszła starsza kelnerka, może właścicielka, i poprosiła nas o dowody osobiste. Faktycznie, że na tych wielkich drewnianych krzesłach mogliśmy wyglądać jak dwa krasnoludy. No ale wyszło szydło z worka. Maciek ma 16 lat! Kochałam się z nieletnim, który udawał mojego rówieśnika. Był z innego miasta, dlatego nie zdążyłam poznać jego rodziców. Bardzo wygodnie.
Czuję się nieciekawie. Trochę jak idiotka, trochę jak przestępczyni. I jak już wspomniałam – żaden ze mnie psycholog, skoro nawet w niuansach nie wyczułam, że to dziecko! Julia też przysięga, że niczego się nie domyślała. Kanałami dowiedziałam się jednak, że do „naszej” kawiarni często ciągną nawet gimnazjaliści w poszukiwaniu podrywu starszych dziewczyn, studentek… Tak podobno żartowały między sobą barmanki, kiedy jeden z chłopaków zamówił sobie do picia mleko.
Odstawiłam kawiarnię i Maćka kompletnie, nie odbieram jego telefonów ani maili, przynajmniej na razie nie chcę żadnych kontaktów. Może kiedyś dojrzeję do rozmowy, ale i tak pewnie to będzie tylko dzika awantura z mojej strony, więc nie ma sensu. Niby nie mam sobie nic do zarzucenia, ale… takie zaślepienie?
Natasza
***
Kochana Nataszo!
Jeśli prawidłowo odczytuję Twój list, z Maćkiem spotykaliście się zawsze na neutralnym gruncie lub u Ciebie. I tu pierwsza rzecz, która mocno mnie dziwi – nie byłaś ciekawa, gdzie i jak mieszka, skoro jest przyjezdny, nie rozmawialiście o tym, on nie mówił, a Ty nie pytałaś? Wiadomo, że nie należy się do nikogo wpraszać na siłę, zwłaszcza kiedy mieszka w kawalerce lub wspólnym pokoju z babcią lub z trzema kolegami, i ta sytuacja go krępuje. Ale wiedzieć zawsze warto, to pomaga.
Po drugie, zasugerowałaś, że przedstawiłaś Maćka rodzinie. I z tym także mam pewien zgryz: jestem pewna, że rodzic wyczuwa i widzi różne rzeczy, które umykają zakochanym. W tym ewidentną różnicę wieku. Zastanawiam się, jakim to wszechstronnym geniuszem jest Maciek, że nikt nie rozpoznał w nim nastolatka, nikt z wyjątkiem… doświadczonej kelnerki. To przecież kwestia drobiazgów, intuicji – nie pomoże ani bas, ani wąs do pasa… Szesnastolatek jest za młody nawet na zmarszczki mimiczne!
Skoro jednak wszystko odbyło się tak, jak opisałaś, i prawda była dla Ciebie autentycznym szokiem… Trzeba sobie jakoś z tym poradzić. Rozumiem, że wyznajesz pewne zasady, którym nieświadomie się sprzeniewierzyłaś i fatalnie się z tym czujesz. Pamiętaj jednak, że miłość faktycznie bywa ślepa. I nie oszukiwałaś siebie, tylko zostałaś oszukana. Nawet jeśli nie pytałaś Maćka o dokładny wiek, powiedział, że studiuje, co dało Ci podstawę do wnioskowania o roczniku.
Kolejna rzecz to przebieg Waszej znajomości. Była romantyczna, a uczucie moim zdaniem autentyczne z obu stron. Między Wami nie działo się nic niepokojącego, nie było konfliktów. Byliście szczęśliwi. To naprowadza na pewien trop. Niewiele wiedziałaś o swoim chłopaku, ale to, czego nie wiedziałaś i nadal nie wiesz, nie musi być wcale złe. Spotkałaś kogoś wybitnie inteligentnego i czarującego. Nie było w waszym związku elementu wykorzystania. Można z tego wnioskować, że Maciek jest facetem dojrzałym ponad wiek – nie tylko z powodu lektur i pochłaniania wiedzy. Może raczej w wyniku przyspieszonego kursu dorastania i samodzielności. Jakichś niewesołych przeżyć, które jednak nie zniszczyły go, lecz wzmocniły. Ja na twoim miejscu nie umiałabym tego tak zostawić, próbowałabym dowiedzieć się prawdy.
Możliwości jest kilka. Może chłopak wychowywał się bez rodziców – z dziadkami, starszym rodzeństwem? Może wyrwał się z toksycznej rodziny i nikt za nim nie tęskni? Może przerwał naukę, żeby się utrzymać? A może całkiem inaczej: mieszka spokojnie z rodzicami, chodzi do liceum i… nie znajduje porozumienia z rówieśnikami, a w szczególności z rówieśniczkami. Interesuje się dziewczynami starszymi, kontakt z nimi zaspokaja jego rozwinięte potrzeby. Także popęd seksualny. Tego typu aspiracje nie są zbrodnicze, choć na pewno budzą kontrowersje, również prawne. I jak mnóstwo rzeczy w naszym kraju, spotykają się z potępieniem społecznym, dlatego są ukrywane.
Nie usprawiedliwiam Maćka, kłamstwa nie są OK i zazwyczaj obracają się przeciwko nam. Jestem jednak w stanie zrozumieć jego lęk przed odrzuceniem, nawet wyśmianiem ze strony ukochanej dziewczyny. Nie podejrzewam go o premedytację, sądzę, że kiedy się spotkaliście, Ty również nie miałaś lat wypisanych na twarzy. A za chwilę przyszło oczarowanie i trudno już się było wycofać.
To, że Maciek bał się Twojej reakcji, nie oznacza, że jest tchórzem. Dowodem na to jego upór w skontaktowaniu się z Tobą. On walczy. Chce wytłumaczyć, może przeprosić. Nie przekreślaj go. Zawsze możesz postawić nowe warunki znajomości lub przynajmniej uzasadnić swoją decyzję o rozstaniu… Po co ma myśleć, że budzi w Tobie wstręt? To mu nie pomoże. Pomoże mu poznanie argumentów, racji i wrażliwości drugiej strony. Pamiętaj też, że za rok-dwa problem zniknie. Nie zniknie różnica wieku, lecz z czasem stanie się coraz mniej odczuwalna i… istotna. Wasze spotkanie to było coś bardzo ważnego dla Ciebie, dla Was. Może nie warto tego niszczyć – lepiej zachować i za jakiś czas „odmrozić”, gdy odejdą złe emocje.
Spotykając się z nim, nie masz nic do stracenia. Warunek – nie rozpatruj tego w kategoriach „grzechu”, nie czyń brzydkim tego, co było piękne. Nie jesteś jeszcze psychologiem, ale chyba wiesz, do kogo moglibyście pójść ze swoim problemem, we dwoje.
Trzymam za Was palce z całej siły!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze