Podsunęła mi go na tacy, a potem...
CEGŁA • dawno temuMam 19 lat. Przedtem nie zauważałam Mariusza, dopiero od przyjaciółki usłyszałam, że on taki inteligentny, przystojny, dobrze wychowany… Moja historia z Mariuszem była bardzo fajna do chwili, kiedy koleżanka wtrąciła się, próbując zrobić ze mnie ostatnią szmatę. Prawie odniosła sukces.
Kochana Cegło!
Mam 19 lat. Moja historia z Mariuszem była bardzo fajna do chwili, kiedy koleżanka wtrąciła się, próbując zrobić ze mnie ostatnią szmatę. Prawie odniosła sukces.
Ja chodziłam z Mariuszem około pół roku. Przedtem go nie zauważałam, przyznaję, dopiero właśnie od Aśki usłyszałam, że on taki inteligentny, przystojny, dobrze wychowany… Jestem przeczulona na punkcie tzw. obłapiaczy, nie pasują mi tacy faceci hop-do-przodu. Przyjrzałam się Mariuszowi i uznałam, że jest ostrożny w kontaktach, wybredny, można powiedzieć. Nie rządzą nim hormony ani alkohol, jak to często bywa. Z czasem zainteresowałam się nim bardziej, a on mną, zaczęliśmy się spotykać.
Były zaawansowane pieszczoty, ale na całość nie szliśmy. Na tym tle właśnie Aśka rozpętała aferę, a ja, głupia, zwierzałam się jej, dostarczając „materiału”. Mariusz powiedział mi kiedyś, że zaczął seks bardzo wcześnie i to nie był dobry pomysł, bo oboje z tamtą dziewczyną wyszli z tego pokaleczeni. Korciło mnie, czy stało się coś poważnego, np. ciąża, ale nie ciągnęłam go za język, to w sumie dość intymne rzeczy. Dziś wiem, że chodziło o kobietę sporo starszą i o bolesne rozstanie, ale teraz to nieważne.
Ja także mam za sobą związek, tylko nie taki burzliwy. Trochę kumplowski, a trochę seksowny, bez wielkich emocji i darcia szat rozeszło się z konieczności, kiedy mój chłopak wyjechał z rodzicami do innego miasta. Nie wspominałam o tym Mariuszowi, gdyż jest to już dawno poza mną i nie czułam specjalnej potrzeby. Był to mój pierwszy raz, ale nie jakiś wyjątkowy, za którym będę wzdychać całe życie lub czegoś żałować. Myślę, że nie u wszystkich to wygląda jednakowo wzniośle i romantycznie, chociaż pewnie tak właśnie byśmy chcieli w marzeniach.
Aśka oczywiście wiedziała o mnie wszystko, była przyjaciółką, nie zwykłą koleżanką z klasy, to znaczy, tak mi się wydawało przez kilka lat. Na jednej z imprez upiła się i zaczęła wieszać na Mariuszu, na zasadzie (czy pod pretekstem?) szukania opieki, bo źle się poczuła. Podtrzymał ją w tańcu, zaprowadził do łazienki, potem zrobił jej kawę i zamknęli się w kuchni. Byli tam strasznie długo, chyba ponad godzinę. Nie niepokoiłam się, bo ludzie wchodzili tam po coś bez przerwy, a oni dwoje siedzieli na blacie i gadali, Aśka podobno płakała, on raz ją przytulił jak kolega, wytarł nos… Celowo nie biegałam tam szpiegować, pomyślałam, że może Aśce przytrafiło się coś, z czego woli zwierzyć się facetowi, zamiast przyjaciółce – jak wytrzeźwieje, i tak mi wszystko opowie.
Potem Mariusz wyszedł z kuchni do przedpokoju, zaczął szukać kurtki. Podeszłam zdziwiona. Spojrzał mi zimno w oczy. — Przegięłaś – powiedział tylko, wyszedł, trzasnął drzwiami. Aśka unikała mnie, wyszła kwadrans po nim, nie wiem, czy na nią czekał.
Mariusz w szkole omijał mnie jak trędowatą. Natomiast Aśka była nieobecna przez dwa tygodnie, nie odbierała moich telefonów, podobno chorowała. Ostatecznie zadzwonił do mnie jej starszy brat, Robert, zawsze bardzo się lubiliśmy i kolegowaliśmy. Powiedział, że musimy się spotkać, bo ja i Aśka narobiłyśmy strasznych głupot, jak to baby. Poleciałam jak na skrzydłach, nic z tego nie rozumiałam, a chciałam zrozumieć, zachowanie Mariusza potwornie mnie bolało. Jaką ja zrobiłam niby głupotę?
Jak słuchałam Robiego, to mi się robiło zimno i gorąco na przemian! Najpierw mnie spytał, po co się zabierałam za Mariusza, wiedząc, że Aśka się w nim buja od gimnazjum, czy nie mogłam wytrzymać, nie było nikogo innego pod ręką? Potem powiedział, że Aśka się „zemściła” i nagadała Mariuszowi o mnie – że nie jestem taka święta, jaką zgrywam, że spałam już ze wszystkimi naokoło, w tym właśnie z jej bratem (!), że nic nie czuję, tylko „zaliczam”. No i wyznała mu na koniec, że od dawna go kocha…
Zamienić się w słup soli to mało, Cegło, po czymś takim. Nie mogłam przez kilka minut wykrztusić słowa, Robi wmusił we mnie małego drinka i trochę się rozluźniłam. Wyjaśniłam mu, co i jak, że praktycznie to Aśka sama wyswatała mnie z Mariuszem, a nigdy nie pisnęła słówka o swoich uczuciach. To jakieś chore! Robi uwierzył mi we wszystko. Choćby dlatego, że przecież oboje wiemy najlepiej — nie spaliśmy ze sobą, czyli jedno kłamstwo Aśki było ewidentne, po co wierzyć w resztę.
Robert zachował się jak prawdziwy mężczyzna. Zadzwonił sam do Mariusza i zapytał, czy Mariusz zechce wreszcie ze mną pogadać, czy on ma mu wytłumaczyć, co i jak. Mariusz, co mnie trochę rozczarowało, wolał najpierw pogadać z Robim. Trudno.
Rozmowa przyniosła jaki taki efekt, bo znów się spotykamy, na razie tak z lekkim dystansem, na pół gwizdka. Wyjaśniliśmy sobie to i owo, Mariusz miał mimo wszystko żal, czemu nie powiedziałam o byłym chłopaku, skoro on powiedział mi o swojej dziewczynie… Nie potrafiłam mu przekonująco wyjaśnić tego przemilczenia, sumienie we własnym mniemaniu mam czyste.
Trudno mi otworzyć się na nowo na Mariusza po części dlatego, że stracił do mnie zaufanie na podstawie histerycznych zwierzeń Aśki. A także dlatego, że on się właściwie na nią wcale nie pogniewał i rozmawia z nią normalnie. Ja tego nie potrafię, nie umiem Aśce wybaczyć! Chodzimy wszyscy do jednej klasy i nie wiem, czy te sytuacje da się pogodzić. Na razie złość mi nie mija.
Aga
***
Droga Agnieszko!
Zgadzam się i nie zgadzam z Tobą jednocześnie.
Owszem, zagranie Aśki było desperackie i nieładne, niewiele miało wspólnego z przyjaźnią. Takie pomówienia niełatwo wybaczyć – raz, że były obraźliwe i bezpodstawne, dwa, że pomimo nieprawdy mogły – właściwie nadal mogą – zaważyć negatywnie na Twoim związku z Mariuszem. Aśka jedynie może zrobić ruch w tej sprawie. Otrzeźwieć, nawiązać z Tobą kontakt, próbować przeprosin. Jeśli Wasza przyjaźń ma dla Ciebie jakąkolwiek wartość, nie okazuj jej ostentacyjnej wrogości. Nie musisz wyciągać dłoni do zgody, ale tyle możesz zrobić. To będzie dla Aśki pomoc. Jeśli nawet nie uda się jej naprawić Waszej więzi, przynajmniej pozwoli na spokojnie przemyśleć swój wyskok, wybaczyć samej sobie.
Co do Mariusza – wierzę, że ma wiele zalet, wydaje się jednak nieco łatwowierny. Lub też ma silny uraz na punkcie zdrady po poprzednim związku, o którym jeszcze nie wszystko wiesz. Popieram Twoje stanowisko w kwestii granic szczerości. Zwykle zwierzamy się partnerowi z tego, co nas bolało, by poczuć i zbudować wspólnotę — nie z tego, co było fantastyczne lub nijakie, gdyż w ten sposób można drugą osobę co najwyżej zranić czy nawet zniechęcić. Jako dziewczyna pełnoletnia masz prawo do swoich przeżyć erotycznych, miłosnych, a nie masz obowiązku nikomu o nich mówić, jeśli straciły aktualność. To nie jest kłamstwo. Może z jednym wyjątkiem – gdyby Mariusz był chłopakiem przywiązującym wielką wagę do dziewictwa. Wówczas należałoby mu powiedzieć prawdę. Ale u Was nie to było problemem, o ile się orientuję.
Teraz trochę o tym, co budzi moje wątpliwości, a nawet nie podoba mi się w Twoim podejściu do sprawy. Mam wrażenie, że świat wokół siebie postrzegasz zbyt wybiórczo, wyłącznie przez pryzmat własnych poglądów i odczuć. A przecież nie wszyscy myślą i czują tak jak Ty…
Jeden przykład: gimnazjum i liceum to ładnych parę lat spędzonych w określonej grupie ludzi. Jak dalece „nieprzemakalna” musisz być, skoro nie zauważyłaś, do kogo wzdycha Twoja najlepsza przyjaciółka? Czyżby Aśka była mistrzynią świata w kamuflowaniu uczuć? I z drugiej strony – Mariusza też nie wybrałaś sama. Bujałaś gdzieś w obłokach, dopóki Aśka nie podsunęła Ci go na srebrnej tacy. Swoją drogą, było to z jej strony mocno masochistyczne zagranie i tu budzą się we mnie kolejne pytania o kształt Waszej przyjaźni… Czy nie była ona nieco jednostronna?
Mogło być tak, że Aśka spijała zwierzenia z Twoich ust, bo nie miała własnego życia i bardzo przez to cierpiała. Żyła w Twoim cieniu, usłużnie nadstawiając ucho, pocieszając, doradzając. Gwiazdą byłaś Ty. „Oddała” Ci nawet ukochanego, uznawszy, że nie jest go warta… Do czasu, gdy pękły wszelkie tamy, wylała się rozpacz i zazdrość.
Naturalnie, to tylko moje zgadywanki i gdybania, nie staram się na siłę Aśki usprawiedliwić. Może po prostu dostrzegam w niej zakompleksioną, samotną, nieszczęśliwą dziewczynę – tę, której Ty nie dostrzegłaś przez lata…
Pomyśl o tym, a nuż Twój gniew przeminie i przyznasz Mariuszowi rację? To, że nie odwzajemnia jej uczuć, nie oznacza przecież, że nie może spróbować jej zrozumieć. Czasem warto schować urazy do kieszeni i okazać słabszemu trochę wspaniałomyślności i serca, by zminimalizować cierpienie.
Życzę, aby się Wam trojgu jakoś to wszystko poukładało.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze