Kobiety z przeszłością
SYLWIA KOWALSKA • dawno temuKażdy z nas ma wspomnienia, te przyjemne i te gorsze. Podobno z biegiem czasu pamięta się już tylko dobre chwile. Jednak są ludzie, którzy nie potrafią zapomnieć koszmarów przeszłości. Noszą w sobie ich piętno przez całe życie. Poznajcie historie trzech kobiet i ich tajemnice.

Jolanta (40 lat, bezrobotna z Łodzi):
— Rok temu wyszłam z więzienia. Od tamtej pory nie mogę znaleźć pracy. Byłej więźniarce wszyscy mówią „nie”. Miesiąc temu przeniosłam się znad morza do centralnej Polski. Zaczynam życie od nowa. Tym razem nie powiem nikomu, że siedziałam. Nikomu! Nikt się nie dowie, że zabiłam męża! Zastanawiam się nad zmianą imienia i nazwiska.
Pierwszy raz uderzył mnie rok po ślubie. Był podpity. Trzy miesiące potem skatował tak, że wylądowałam w szpitalu. Był pijany. Jak wróciłam, regularnie bił, kopał, groził śmiercią. Wtedy miałam jeszcze odwagę prosić najbliższych o pomoc. Ale oni winili mnie, nie jego. Nie potrafiłam zrozumieć, że nawet własna matka mnie nie wsparła. Potrafiła znaleźć dla mego męża – kata usprawiedliwienie. Za to dla mnie miała mnóstwo rad pod tytułem — co zrobić abym zmieniła się w lepszą żonę. A „wspaniały” mąż bił dalej… Na trzeźwo przepraszał, lecz po kilku dniach znów wpadał w ciąg. A kiedy wracał, czepiał się o wszystko. Nadszedł wieczór, gdy walił moją głową o ściany i futryny, dusił, przypalał papierosem. Na koniec, jak leżałam ledwo żywa na podłodze, polał mnie benzyną i powiedział, że zabije. Nabrałam nadprzyrodzonej siły. Podniosłam się, sięgnęłam po nóż kuchenny i dźgnęłam go w brzuch, gdy szedł po zapałki.

Dostałam 20 lat. Wyszłam po 15. Ale moje życie skończyło się wraz z jego życiem. Wyszłam jako osoba bez szans na normalne życie. Rodzina nie chce mnie znać. Pracy brak. Straciłam sens życia.
Wykrzyczałam kiedyś matce, jaki koszmar przeżyłam z tym bydlakiem, że jakbym ja nie zabiła jego, on zabiłby mnie. Wykrzyczałam, jakie piekło przeszłam w więzieniu, gdzie wszyscy obrzucają się wyzwiskami, plują i klną na każdego. Codzienna rutyna, śniadanie złożone z syfu, który ledwie można przełknąć. Spacerki na wybiegu, czasami ciężka praca. To było miejsce niesamowitego bólu, upokorzeń i cierpienia. Jednak matka nie zrozumiała.
Chcę zacząć nowe życie, w nowym miejscu, bez rodziny, sąsiadów i bez przeszłości. Wierzę, że się uda.
Daniela (21 lat, studentka z Warszawy):
— To wydarzyło się dokładnie 5 miesięcy temu. W parku, gdy wracałam z imprezy. Nie powiedziałam nikomu z bliskich i nie powiem nigdy… Zostałam zgwałcona. Może to była po części moja wina. Wiem, że prowokowałam makijażem i za krótką sukienką. Mój ówczesny chłopak był zbyt pijany, aby mnie odprowadzić. Gdy zobaczyłam grupkę chłopaków, byłam zbyt zmęczona, by się tym przejąć, spłoszyć. Szłam dalej. Gdy byłam blisko, jeden z nich zapytał mnie, czy mam fajki. Olałam go zupełnie. To chyba ich wkurzyło. Rzucili się na mnie.

Było ich pięciu. Nie miałam szans uciec, wyrwać się, bo kiedy jeden to robił, reszta trzymała mnie za ręce i nogi. Zasłonili mi usta, żebym nie krzyczała. Chciałam wtedy umrzeć. Po wszystkim zostawili mnie w krzakach jak śmiecia. Byłam brudna i poobijana, miałam potargane ciuchy. W amoku wstałam i poszłam do domu. Wzięłam prysznic, by zmyć ich z siebie. Cały czas czułam smród ich ciał.
Gdy rano wstałam z łóżka po nieprzespanej nocy, musiałam wytłumaczyć jakoś rodzicom siniaki na ciele. Powiedziałam, że tak strasznie pokłóciliśmy się z chłopakiem, że awantura przerodziła się w szamotaninę. Chyba uwierzyli, bo zakazali mi się z nim spotykać. Gdy rano zadzwonił mój chłopak, nawet nie winiłam go, że mnie nie odprowadził. Po prostu zerwałam z nim przez telefon. Teraz uczę się żyć normalnie.
Agata (37 lat, ekspedientka z Gdańska):
— Zrobiłam coś bardzo złego i wiem, że muszę z tym żyć. To moja tajemnica.Od 10 lat wychowuję dwie córki. Mąż zostawił mnie dla innej, młodszej. Jakie to typowe dla mężczyzn po czterdziestce. O dziwo nie załamałam się. Nie przestałam czuć się atrakcyjną, pełnowartościową kobietą. Tylko dziewczynek było mi żal, bo ich ojciec nawet nie chciał ich odwiedzać.

Kilka miesięcy po odejściu męża poznałam wspaniałego mężczyznę. Byliśmy razem 6 lat i wtedy on zaproponował wspólne dziecko. Absolutnie nie to było mi w głowie. Nie chciałam więcej płaczu niemowląt, pieluch i nieprzespanych nocy. Dwójka dzieci mi wystarczała. Jednak los bywa przewrotny. Niedługo po jego propozycji okazało się, że jestem w ciąży. Byłam w szoku. Nie umiałam zaakceptować tego dziecka. Jakbym powiedziała o tym mojemu partnerowi, byłby najszczęśliwszym facetem pod słońcem. Ale musiałam też myśleć o sobie. A ja byłabym nieszczęśliwa. Nie powiedziałam mu ani słowa. Zdecydowałam – usunę ciążę. On nigdy by mi na to nie pozwolił. A gdyby dowiedział się o aborcji, zostawiłby mnie i znów wiodłabym samotne życie.
Znalazłam odpowiedniego lekarza. Usunęłam ciążę, choć jeszcze w tym ostatnim dniu nachodziły mnie wątpliwości. Już na drugi dzień po zabiegu dotarło do mnie, co zrobiłam. Jest mi teraz bardzo ciężko, nie potrafię normalnie żyć. Wiem, że zrobiłam źle. Nie mogę podzielić się moim problemem z nikim, a tak bardzo bym chciała. Wtedy potrzebowałam czasu, może pomocy psychologa, bliskiej osoby. Nie wiem. Setki razy zadawałam sobie pytanie, dlaczego.

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze